Zbudowałam wikińską wioskę i walczyłam z trollami. Nie dziwię się, że w "Valheima" gra każdy
A gdyby tak rzucić wszystko i zostać wikingiem? Taką możliwość daje właśnie "Valheim" - gra z wczesnym dostępem, którą w ciągu pierwszych dwóch tygodni sprzedano w dwumilionowym nakładzie. W końcu, kto by nie chciał popływać drakkarem czy porozmawiać z krukiem samego Odyna. Mapa jest ogromna, a to oznacza tylko jedno - do Valhalli nam nieśpieszno.
- "Valheim" to gra, która pozwala wcielić się w wikinga, który ma za zadanie oczyścić świat z potworów nawiedzających tytułową krainę.
- Gra w pierwszych dwóch tygodniach sprzedała się w ilości ponad 2 mln kopii.
Bez przyjaciół "Valheim" jest jak Frodo bez Sama - o dojściu w pojedynkę do Morderu moglibyśmy co najwyżej pomarzyć. Podobnie jest z tymi przeklętymi bagnami w grze.
Tam i z powrotem
Zacznijmy od początku. Niezależne Iron Gate Studio stworzyło "Valheim" dla maksymalnie 10 graczy. W tej grze liczy się więc kooperacja i umiejętności survivalowe – ktoś musi iść zapolować na jelenia, aby wyżywić całą drużyny, a inne osoby w międzyczasie pozbywają się greylingów atakujących wioskę.Do tego dochodzi również nie mniej ważny crafting - nie bez powodu "Valheim" jest nazywany przez graczy "Minecraftem" dla wikingów. Aby wybudować jedną ścianę w chacie, potrzebujemy najpierw ściąć drzewo i zebrać wypadające z niego deski. To samo tyczy się broni - żeby ją stworzyć, musimy zebrać odpowiednie surowce, które podane są w przepisach m.in. przy stole warsztatowym.
Zaczynamy w epoce kamienia i jeżeli chcemy odblokować kolejną epokę (miedzi, brązu i żelaza), musimy zmierzyć się z bossami, z których - po ich pokonaniu - powypadają elementy ułatwiające dalszą eksplorację mapy.
Według mitologii nordyckiej wszystkie światy podtrzymywane są przy życiu dzięki świętemu jesionowi zwanemu Yggdrasilem. Zgodnie z dawnymi skandynawskimi wierzeniami drzewo łączy ze sobą dziewięć światów - ten, w którym żyjemy, nazywany jest krainą ludzi, czyli Midgardem.
Od czasu do czasu wioskę będą atakować hordy potworów.•Fot. kadr z gry "Valheim"
Róbta, co chceta
Gra w swej mechanice jednym może wydawać się toporna, a innym kojarzyć się z kolejnym wyzwaniem do odznaczenia. To fakt - jeżeli nie jesteśmy odpowiednio uzbrojeni, a zamiast pancerza z brązu, mamy na sobie zwykłą szmacianą tunikę - to prędzej czy później i tak możemy zginąć z rąk nawet najmniejszego dzika w okolicy.Dlatego kluczową częścią rozgrywki jest zdobywanie coraz to nowszych surowców i wytwarzanie z nich przedmiotów, które podniosą nasz poziom umiejętności przetrwania. Widać, że gra pod tym względem jest bardzo wypośrodkowana - walka, crafting i eksploracja są sobie równe. Bez jednego z tych elementów nie ma mowy o ruszeniu dalej z fabułą gry.
Tak wygląda wstępna lokacja i odkryte przeze mnie dotąd obszary.•Fot. kadr z gry "Valheim"
Oto wygląd pełnej mapy.•Fot. kadr z gry "Valheim"
Ktoś zaraz zapyta, co można robić w takiej grze? Odpowiedź jest krótka - to, co chcesz. Jeśli nie przepadasz za walką, zawsze możesz zająć się rąbaniem drewna, wydobywaniem cyny, bądź budowaniem kolejnych budynków w wiosce. Ogranicza Cię jedynie wyobraźnia i ustalone przez twórców gry zasoby oraz schematy.
Masz dosyć biegania po mapie? Zrób w puszczy portal. Niestety, teleport nie działa, jeżeli mamy w swoim ekwipunku chociażby rudę miedzi. Wtedy zostaje nam wybudowanie nowej osady z kuźnią na zapleczu gdzieś pośrodku mapy, albo stworzenie wózka, którym przewieziemy cenne surowce do wioski.
W kuźni wykonamy broń potrzebną do walki z coraz trudniejszymi bossami.•Fot. kadr z gry "Valheim"