"Nie w instrybutor!". To słowo z demolki na stacji benzynowej robi furorę

Bartosz Świderski
"Nie w szczepionkę", "ale urwał" – to przykłady zwrotów, które na stałe weszły do języka polskiego. Wygląda na to, że głośna awantura na stacji benzynowej spowodowała, że do zbioru kultowych odniesień dołączy "nie w instrybutor". Co oznacza to słowo?
"Nie w instrybutor" – krzyczał do policjantów mężczyzna na stacji benzynowej. Funkcjonariusze próbowali przestrzelić opony BMW, którego kierowca wjechała w sklep na Orlenie. fot. Agnieszka Wocal / Agencja Gazeta
Przeczytaj też: Kobieta zdemolowała autem stację benzynową. Policjanci musieli użyć broni [WIDEO]

Trudno wejść do internetu, by nie natknąć się filmik dokumentujący demolkę na stacji benzynowej Orlen w Rymaniu (woj. zachodniopomorskie) w nocy 27 lutego. Kierowca BMW wjeżdża autem w sklep popularnej sieci, następnie wycofuje samochód i odjeżdża. Przeszkodzić próbują jej policjanci (z naciskiem na: próbują), do których świadkowie krzyczą, by strzelali w opony. Ale to nie jedyny okrzyk zarejestrowany przez kamerę.

– K**wa! W instrybutor k**wa nie strzel człowieku! – rozlega się rozemocjonowany męski głos za obiektywem. Internauci już skrócili to do "nie w instrybutor".

Co to jest instrybutor?

Wygląda na to, że chodzi o dystrybutor paliwa, czyli urządzenie służące do odmierzania sprzedawanego paliwa na stacjach benzynowych. To do niego przyczepiony jest wąż, który wkładamy do baku, by nabrać paliwa. To na nim też pokazują się liczby opisujące ilość nabranej benzyny oraz cenę tankowania.


Desperacki krzyk, który miał zwrócić uwagę policjantów na to, by strzelając przypadkiem nie trafili "w instrybutor", był jak najbardziej na miejscu. Paliwo jest bowiem łatwopalne, dlatego nawet iskra wystarczyłaby, by wszystko wyleciało w powietrze (stąd kategoryczny zakaz palenia na stacjach benzynowych).

Na szczęście dla świadków zdarzenia policjanci ani celowo, ani przypadkiem nie trafili w "instrybutor". Inna sprawa, że nie trafili też w opony BMW, którego – jak się okazało trzeźwa, 37–letnia kierowca – po przejechaniu 30 km sama zgłosiła się na komisariat w Koszalinie.

Czytaj także: Łobuz w BMW kocha najbardziej. Zdaniem Polaków blachary nie są gatunkiem na wymarciu