Kadry Kaczyńskiego. Oto tajemnica spektakularnego awansu wójta Pcimia

Karolina Lewicka
dziennikarka radia TOK FM, politolog
Człowiek z boską aurą okazał się człowiekiem z nieciekawą przeszłością. To nas jednak nie powinno zaskakiwać. Wójt Pcimia błyskawicznie wspiął się na szczyt właśnie dlatego, że był takim, jakim go usłyszeliśmy na taśmach. To dla jemu podobnych PiS uruchomił szybką ścieżkę kariery, dla nikogo innego. Awansuje się nie pomimo grzechów, ale właśnie dzięki nim.
Karolina Lewicka o Danielu Obajtku Fot. Albert Zawada / AG
Dobór kadr PiS-u odbywa się na zasadach specyficznie rozumianej selekcji negatywnej: najgorsi nie są odrzucani, lecz ochoczo przyjmowani na łono partii i obdarzani odcinkiem, na którym będą się mogli zrealizować. Na przykład: jeśli magister prawa nie radzi sobie wcale w Sądzie Okręgowym, to należy ją uczynić prezesem Trybunału Konstytucyjnego, jasna sprawa.

Poza tym: jeśli sama władza jest patologiczna, to musi – niczym magnes opiłki żelaza – przyciągać jednostki na swój obraz i podobieństwo. Kiepskie wykształcenie, brudne plamy na życiorysie, brak ogłady, przetrącone kręgosłupy – to wszystko jest w cenie. Ważne też, by delikwent był zdolny: zdolny do wszystkiego, co przywódca narodu wymyśli, a partia mu zleci.


Taki MSZ będzie wkrótce doskonałą ilustracją polityki kadrowej obozu rządzącego, bo właśnie zmianą ustawy o służbie zagranicznej po nowemu określono wymagania wobec przyszłych „dyplomatów”. Nie jest konieczne magisterium ani kierunkowe przeszkolenie. Znać języki obce można, ale nie trzeba. Na Nowogrodzkiej mówi się przecież wyłącznie po polsku.

Czytaj także: "Wyborcza" odpaliła bombę ws. Obajtka. Ujawniono taśmy, które kompromitują szefa Orlenu

Najbardziej nieznośna jest przy tym produkowana w hurtowych ilościach hipokryzja. Codziennie słyszymy słowotok o prawdzie i uczciwości, mając wokół kłamstwo i złodziejstwo. PiS odwraca nie tylko znaczenie pojęć, ale całą konstrukcję świata. Funduje nam świat na opak, karnawał, podczas którego porządek społeczny zostaje unieważniony, błazen staje się królem.

Tyle że w karnawale owa instytucjonalizacja nieporządku jest chwilowa, alternatywna rzeczywistość ma charakter tymczasowy. Zaś PiS zaprowadził te zmiany na stałe, kucharka ma rządzić państwem. Także dlatego, że – i tu po Leninie wkroczy nam z cytatem towarzysz Stalin – „innych pisarzy u nas nie ma”. Tak odpowiedział wódz na krytykę socjalistycznej literatury.

Także zasoby kadrowe PiS-u jakie są, każdy widzi. Jarosław Kaczyński nie zamierza jednak podciągać ich w górę, wręcz przeciwnie, poprzeczka nieustannie wędruje w dół. Zaprzyjaźnieni z władzą pracownicy naukowi nie muszą pisać wartościowych tekstów, wystarczy, że je wydrukują w dowartościowanym punktami periodyku ojca Tadeusza Rydzyka.

Może prezes chce być jednookim wśród ślepców, a może chodzi tylko o to, że mierni są nadzwyczaj wierni. A kosztów ich władzy – czego dotkną, to zepsują – nie ponosi prezes, tylko państwo, w dodatku w dłuższej perspektywie, która Kaczyńskiego ani nie dotyczy, ani nie obchodzi. Liczy się tu i teraz, ile można wziąć władzy oraz o ile poszerzyć dostęp do koryta.

W tych zabiegach trafiają się różni „towarzysze podróży”. Np. były ideolog organizacji, którą już oficjalnie możemy zwać faszystowską. Nikomu salut rzymski doktora z IPN-u nie wadził, choć PiS od lat pogrąża nas w antyniemieckiej obsesji. Ale rytualne ciosy w Berlin to jedno, a użyteczność dr. Greniucha w walce o radykałów – drugie. Czyli podwójne standardy.

A wracając do szefa PKN Orlen. Ponieważ partia przeszła nad taśmami z jego udziałem do porządku dziennego, a TVP wytrwale dowodzi obroną jego czci, domniemywać można, że nie tylko utrzyma się na stanowisku, lecz może wręcz umocnić wpływy. Nie od dziś wiadomo, że trupy w szafie działają konsolidująco, a sprawców nic tak nie zbliża, jak zmowa milczenia.
Czytaj także: "Proszę panią, wszyscy tu za nim tęsknią". W Pcimiu Obajtek dalej jest bohaterem
Przypomina się też tu stara historia, kiedy to Gestapo zainteresowało się pochodzeniem jednego ze współpracowników Hermanna Goeringa. Minister lotnictwa sprawę uciął krótko: „O tym, kto w Luftwaffe jest Żydem, decyduję ja”.

Dziś to, czy Daniel Obajtek jest uczciwy czy też nie, rozstrzyga prezes PiS-u. Faktyczny stan rzeczy nie ma przy tym żadnego znaczenia.