Doniósł, że kościół nie przestrzega limitów. Napiętnowano go w mieście i dostał wezwanie do kurii
Mieszkaniec gminy Czudec powiadomił policję, że liczba wiernych w miejscowym kościele jest o wiele wyższa niż zezwalają na to przepisy epidemiologiczne. Wierni wytypowali zgłaszającego i rozwiesili w mieście kartki z jego wizerunkiem wraz z obraźliwymi napisami. Podczas mszy świętej mężczyzna miał też usłyszeć groźbę od jednego z parafian. O sprawie pisała "Gazeta Wyborcza".
Mężczyzna dostał wezwanie do kurii, która chce poznać stanowisko jego i proboszcza parafii w Czudcu. – Mam się stawić osobiście u kanclerza kurii, bo według proboszcza parafii w Czudcu działam nagannie wobec duszpasterzy parafii pw. Świętej Trójcy i na szkodę duchową wiernych z tej parafii – powiedział w rozmowie z "Wyborczą".
Dodał, że rozmawiał z proboszczem o sytuacji epidemiologicznej oraz zagrożeniach, jakie niesie ze sobą nieprzestrzeganie obostrzeń w czasie mszy. Niedługo po tym dostał wezwanie do kurii, nie zgodził się jednak na spotkanie z księdzem kanclerzem.
– Nie zgadzam się z zarzutem, że zachowuję się nagannie wobec księży z parafii w Czudcu. A stwierdzenie, że działam na szkodę parafian, jest niedorzeczne i mnie obraża – skomentował sprawę w rozmowie z "GW".
Z kolei rzecznik kurii w Rzeszowie ksiądz Tomasz Nowak poinformował, iż powodem wezwania wiernego na rozmowę było to, że ksiądz kanclerz chce bliżej zapoznać się ze sprawą, o której informowały ogólnopolskie media. – Nie wiem, kiedy dojdzie do takiego spotkania – zaznaczył rzecznik.