PO pokazuje kolejny dom, który ma należeć do Obajtka. To posiadłość warta miliony złotych

Łukasz Grzegorczyk
Posłowie Koalicji Obywatelskiej ujawnili nowe rewelacje dotyczące Daniela Obajtka. Politycy wzięli się za majątek szefa Orlenu i wskazali, jaka kolejna posiadłość rzekomo ma do niego należeć.
Posłowie KO ujawnili nowe informacje o majątku Daniela Obajtka. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta, Twitter / @Platforma_org
O nowych ustaleniach informuje "Gazeta Wyborcza". Na zdjęciach, które pokazali dziennikarzom posłowie Marek Sowa i Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej, widać okazały dom, który nazywają "pałacem": ma 450 metrów kwadratowych, basen, małą architekturę, garaże. Sowa wyjaśnił, jak ma wyglądać historia wspomnianej działki. – W 2011 r. Daniel Obajtek przepisał łąkę jako darowiznę na brata, leśniczego, Bartłomieja – wskazywał polityk. Chodzi o posiadłość w miejscowości Łężkowice w małopolskiej gminie Kłaj, nieopodal firmy TT Plast.
Dalej "Wyborcza" cytuje wypowiedź Sowy, który zauważył, że Bartłomiej Obajtek zarabia 7 tys. zł brutto, a w dwa lata zbudował okazały dom, nie biorąc kredytów "Hipoteka nieruchomości jest czysta" – czytamy. – Po wprowadzeniu ustawy o możliwości wycofania aktu oskarżenia przez prokuraturę gotowy pałac wart 5 mln zł został przepisany na Daniela Obajtka – przekonywał przedstawiciel opozycji. Warto zaznaczyć, że to kolejna odsłona ujawniania faktów o majątku Obajtka przez polityków opozycji. Kilka dni temu Sowa opisał dzieje nieruchomości w Lanckoronie, którą szef Orlenu przepisał na mamę. Z kolei Zbigniew Konwiński zajął się zrujnowanym pałacykiem na Pomorzu, na który miały pójść publiczne pieniądze.


Taśmy Obajtka

Przypomnijmy, że 26 lutego "Gazeta Wyborcza" ujawniła taśmy Daniela Obajtka. Z tekstu Pawła Figurskiego i Jarosława Sidorowicza ma wynikać, że Obajtek, jeszcze jako wójt Pcimia, chciał wykończyć firmę swojego wuja, u którego wcześniej pracował.

Jak ujawnił dziennik, obecny szef Orlenu kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką, choć jako samorządowiec nie mógł tego robić. Treść ujawnionych materiałów można uznać za kompromitującą dla Obajtka. Chodzi nie tylko o poruszane w rozmowie wątki, ale także wyjątkowo wulgarny język, jakim się posługiwał.

W kolejnych dniach dziennikarze ujawniali nowe materiały, które także mają potwierdzać, że Obajtek mógł dopuścić się złamania prawa.
Czytaj także: "Może coś zaczęłoby się dziać, może byłaby praca". Tu stoi dworek Obajtka. We wsi liczą na remont
źródło: wyborcza.pl