W środę odbył się pogrzeb Aleksandra Doby. "Był tygrysem niespokojnym"

Weronika Tomaszewska
10 marca tłumy żegnały Aleksandra Dobę. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Policach. W ostatniej drodze znanego podróżnika uczestniczyli najbliżsi i znajomi kajakarze, którzy utworzyli nad trumną specjalny szpaler z wioseł.
10 marca odbył się pogrzeb Aleksandra Doby. Fot. Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta
Aleksander Doba zmarł 22 lutego 2021. Miał 74 lata. Rodzina podróżnika poinformowała, że odszedł zdobywając szczyt Kilimandżaro. "Zmarł śmiercią podróżnika, (...) spełniając swoje marzenia" – czytamy w pożegnalnym wpisie na Facebooku. Doba był jednym z najsłynniejszych polskich podróżników. Jako pierwszy samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Na swoim koncie miał również m.in. opłynięcie Morza Bałtyckiego i Bajkału, czy przepłynięcie wzdłuż całego polskiego wybrzeża.

Organizator ostatniej wyprawy Aleksandra Doby – założyciel Klubu Podróżników Soliści Łukasz Nowak– w rozmowie z Polsat News podał, że przyczyną śmierci 74-latka mógł być zawał serca.
Pogrzeb Doby odbył się 10 marca w kościele Św. Kazimierza w Policach. To miasto, którego znany podróżnik był honorowym obywatelem. Tuż po nabożeństwie, w momencie wynoszenia trumny z kościoła, znajomi kajakarze utworzyli specjalny szpaler z wioseł. "Przeżywał samotność, ale nigdy nie był samotny. Był tygrysem niespokojnym i powtarzał: "Życie jest za krótkie, żeby pić tanie wino", "Lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto dni jak owca" – wspominał znanego kajakarza ksiądz, cytowany przez portal se.pl.
Czytaj także: Polski kajakarz Aleksander Doba zdobył tytuł Podróżnika Roku "National Geographic"