Niezawodny Robert Lewandowski. Kapitan zapewnił cenny triumf Biało-Czerwonym

Krzysztof Gaweł
Dwa gole Roberta Lewandowskiego i jeden Karola Świderskiego w meczu z Andorą zapewniły reprezentacji Polski pierwsze zwycięstwo w drodze na przyszłoroczny mundial. Biało-Czerwoni długo namęczyli się z kopciuszkiem europejskiej piłki, ale wygrali 3:0 (1:0) i mają cenne trzy punkty w tabeli grupy I. Teraz czas na najważniejszy mecz eliminacji, na Wembley z Anglikami (środa, godz. 20:45).
W taki sposób Robert Lewandowski otworzył wynik meczu Polski z Andorą Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reprezentacja Polski w swoim drugim meczu eliminacji mistrzostw świata w Katarze gościła w Warszawie Andorę, czyli europejskiego kopciuszka. Biało-Czerwoni po remisie z Węgrami (3:3) mieli obowiązek wygrać po raz pierwszy w tym roku i wziąć komplet punktów. Właśnie dlatego Paulo Sousa ustawił zespół ultraofensywnie, z trzema napastnikami w składzie.

Biało-Czerwoni ruszyli od pierwszych minut do ataku, próbowali nacierać skrzydłami, próbowali ataku środkiem, ale bardzo uważnie i bardzo dokładnie grali w defensywie goście. Sporo było emocji, okrzyków, walki, ale świetnie w defensywie grali Andorczycy.


W 10. minucie Bartosz Bereszyński próbował szczęścia z dystansu, ale uderzył obok bramki. Po chwili mieliśmy rzut wolny, jednak wrzutka Piotra Zielińskiego nie trafiła w polu karnym do żadnego z kolegów, tylko wprost w ręce bramkarza Ikera Alvareza. I jeszcze Krzysztof Piątek podał w pole karne go Grzegorza Krychowiaka, ale ten został zablokowany.

Zakotłowało w polu karnym Andory w 18. minucie, gdy po rzucie wolnym zablokowane zostały uderzenia Grzegorza Krychowiaka i Krzysztofa Piątka. Jeszcze na piłkę polował Robert Lewandowski, ale ta nie dotarła do naszego kapitana przed bramką. Oblężenie trwało, ale rywale nie pękali. Tak jak chwilę później, gdy zablokowany został znów Piątek.

Z minuty na minutę pachniało bramką dla Polaków. Krychowiak zamykał akcję po rzucie rożnym, ale po zagraniu Piątka trafił tylko w boczną siatkę. Biało-Czerwoni konsekwentnie napierali i szukali gola, a goście dobrze się bronili, co zresztą nie może dziwić, bo to ich futbolowa specjalność. Wreszcie Lewandowski podał pięknie do Piątka, ale ten pod presją trzech rywali uderzył wysoko nad bramką Andory.

Goście w defensywie harowali jak mrówki, poniewierając naszych, w czym prym wiódł Kamil Jóźwiak. Szybki, aktywny, nieszablonowy. I to po faulu na nim mieliśmy w 30. minucie rzut wolny, piłka powędrowała w pole karne Andory, a tam pięknym strzałem z powietrza popisał się Robert Lewandowski. Kapitan otworzył wynik, strzelił swoją 65. bramkę w kadrze i uczcił jubileusz w roli kapitana Biało-Czerwonych.

"Lewy" napędzał kolejne ataki drużyny, dyrygował kolegami i motywował. Często wracał do środka pola i rozgrywał piłkę, by dobrze dograć partnerom z przodu. Tak samo cały czas przy linii pracował selekcjoner Paulo Sousa, czujny, korygujący i bardzo aktywny. A na murawie Arkadiusz Milik uderzył w 36. minucie głową tuż nad bramką Andory.

W 39. minucie Lewandowski powinien podwyższyć na 2:0, spadła mu piłka w polu karnym pod nogi, odbiła się i poturlała miedzy nogami bramkarza rywali, ale minimalnie minęła bramkę Andory. Jak pech, to pech. Do końca pierwszej odsłony nasz zespół próbował podwyższyć, ale brakowało elementu zaskoczenia, skuteczności i trochę szczęścia.

W drugiej odsłonie selekcjoner Paulo Sousa nakazał atak od początku spotkania i przesunął bardziej do przodu Roberta Lewandowskiego. Nasz kapitan szukał kolejnych bramek, ale nim je znalazł, blisko szczęścia był Piątek. Jego uderzenie minimalnie minęło bramkę Andorczyków. Jak strzelać, minutę później pokazał Lewandowski.

Po wrzutce Jóźwiaka ze skrzydła "Lewy" przyjął piłkę pod presją rywala i w swoim stylu wpakował piłkę do bramki gości. W ten sposób strzelił swojego 66. gola w kadrze i dał naszej ekipie chwilę oddechu. A selekcjoner zaraz dokonał trzech zmian, skorygował ustawienie Biało-Czerwonych i wysłał impuls do ataku swoim podopiecznym.

Blisko było trzeciego gola w 63. minucie, gdy Piątek minął w zamieszaniu pod bramką rywali dwóch defensorów i uderzył przy słupku. Wydawało się, że padnie bramka, ale Iker Alvarez kapitalnie obronił uderzenie naszego napastnika. Po chwili plac gry opuścił "Lewy", który zrobił swoje i ustąpił miejsca debiutantowi Karolowi Świderskiemu. Dwa gole kapitana i wyrównany wynik kapitana Kazimierza Deyny. To był wieczór Lewandowskiego.

Tymczasem na murawie trwała walka o kolejne gole dla Biało-Czerwonych. Miażdżąca przewaga polskiej kadry nie miała przełożenia na gole. Andorczycy dramatycznie, ale skutecznie się bronili i czekali na gwizdek końcowy. Szansę dostał jeszcze 17-letni Kacper Kozłowski, który zastąpił Piotra Zielińskiego kwadrans przed końcem.

Tempo gry w końcówce wyraźnie siadło, Andorczycy usypali gospodarzy i nie kwapili się do rozgrywania piłki, ale grali bardzo czujnie w defensywie. Nasz zespół walił głową w mur andorski, starał się czymś zaskoczyć rywali i podwyższyć prowadzenie w końcówce. I udało się w 88. minucie, gdy Kamil Grosicki wrzucił piłkę przed bramkę, a tam debiutant Karol Świderski strącił ją do bramki rywali, ustalając wynik meczu.

W trzecim meczu eliminacji mistrzostw świata Biało-Czerwonych czeka zadanie najtrudniejsze z możliwych. W środę w Londynie Polacy zmierzą się na Wembley z liderem grupy i jej faworytem, reprezentacją Anglii. Jeśli nasz zespół myśli o bezpośrednim awansie na MŚ, trzeba będzie Dumnym Synom Albionu urwać punkty na ich terenie. Początek spotkania o godzinie 20:45.

Polska - Andora 3:0 (1:0)
Bramki: Robert Lewandowski (30, 55), Karol Świderski (88)
Żółte kartki: Christian Garcia
Sędziował: Erik Lambrechts (Belgia)

Polska: Wojciech Szczęsny - Maciej Rybus (60. Kamil Grosicki), Kamil Piątkowski, Kamil Glik, Bartosz Bereszyński (60. Paweł Dawidowicz) - Piotr Zieliński (73. Kacper Kozłowski), Grzegorz Krychowiak, Kamil Jóźwiak - Robert Lewandowski (63. Karol Świderski), Arkadiusz Milik (60. Przemysław Płacheta), Krzysztof Piątek

Andora: Iker Alvarez - Albert Jimenez, Emili Garcia, Christian Garcia, Moises San Nicolas - Marc Garcia (57. Joan Cervos), Marc Vales, Marc Rebes (87. Marcio Vieira), Marc Pujol (58. Jordi Alaez) - Cristian Martinez Alejo (74. Alex Martinez), Aaron Sanchez (87. Luigi San Nicolas).