Protesty od Moskwy aż po Irkuck. Zwolennicy Nawalnego pokazali swoją siłę
Adam Nowiński
W sieci zaroiło się od filmów z protestów w Rosji. To zwolennicy Aleksieja Nawalnego wyszli na ulice, żeby wyrazić swoje wsparcie dla przebywającego w więziennym szpitalu opozycjonisty. Ale nie tylko z tego powodu zorganizowano protest. W środę w Rosji miało miejsce ważne politycznie wydarzenie – orędzie Władimira Putina przed Zgromadzeniem Federalnym.
"Nawalny musi żyć", "Wolność dla Nawalnego", "Precz z dyktaturą", "Koniec z Putinem" – takie hasła słychać podczas środowych protestów w wielu miastach w Rosji od Moskwy aż po Irkuck. Zgromadzeni wyrażają swój sprzeciw dla rządów Władimira Putina i żądają wypuszczenia z kolonii karnej opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który od paru dni przebywa w więziennym szpitalu. Znalazł się tam z powodu pogarszającego się tanu zdrowia, głównie przez odmowę leczenia przez administrację kolonii, w której się znalazł. Na ulice wyszły dziesiątki tysięcy zwolenników Nawalnego i zarazem przeciwników reżimu. Akcję protestacyjną zorganizowali pełnomocnicy opozycjonisty – ci, których nie zdążyła aresztować rosyjska policja. Do Moskwy ściągnięto setki policjantów, którzy są gotowi na pacyfikację zgromadzenia. Nie bez przyczyny protesty zaplanowano na środę. To właśnie tego dnia Władimir Putin wygłosił swoje orędzie przed Zgromadzeniem Federalnym. W wystąpieniu tym, które od kilku dni zapowiadane było jako przełomowe dla kraju, prezydent Rosji ani słowem nie wspomniał o Nawalnym. Chociaż trzeba zaznaczyć, że Putin nawet jak mówi o opozycjoniście, to nigdy nie używa jego nazwiska.