Nergal w ostrym wywiadzie dla "Wyborczej": Kościół jest źródłem zepsucia i patologii
Nie był to jego pierwszy proces o obrazę uczuć religijnych, ale pierwszy przegrany przed polskim sądem. W toku są obecnie dwie inne sprawy przeciw Darskiemu z tego samego paragrafu.
Muzyk podkreśla, że póki co stać go na pokrycie kosztów procesu, prawników, jak i na grzywnę, nie godzi się natomiast na życie w państwie, w którym ogranicza się jego wolność słowa i ekspresję artystyczną, podczas gdy karą za pedofilię dla przedstawicieli Kościoła katolickiego bywa zmiana parafii.
"Wielu polskich artystów, w tym ja, ciąganych jest sądach, na własny koszt, by bronić się przed bezsensownymi oskarżeniami o bluźnierstwo, wystosowywanymi przez archaicznych polityków. Ich intencją jest cenzurowanie każdego, kto nie przestrzega archaicznych praw religijnych naszego kraju. Nadszedł czas, by polscy artyści stawili opór – dołącz do nas w Ordo Blasfemia" – napisał jakiś czas temu Nergal.
W związku z powstaniem Ordo Blasfemia, wywiad z Adamem Darskim przeprowadziła "Gazeta Wyborcza". Muzyk w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf nie przebiera w nim w słowach. Mówił o Polsce, o jakiej marzy i dyktacie Kościoła, do którego część społeczeństwa przywykła już na tyle, że nawet go nie zauważa.
Darski uderza też w swoiste pojmowanie religijności przez przedstawicieli władzy, które jego zdaniem z wiarą niewiele ma dziś wspólnego, jest raczej jej karykaturą.
Z wywiadu przebija jednak nadzieja, że realny wpływ Kościoła w Polsce na życie obywateli będzie słabnąć, widzi nawet pierwsze jaskółki tych zmian."Prawdziwa wiara nie boi się przecież jakiegoś artysty, nie boi się piosenki, wiersza, jakiejś trawestacji artystycznej obrazu świętego, prawdziwa wiara się tego nie boi. Ale fasadowa, warcholska, sarmacko-katolicka polska wiara boi się wszystkiego. Dlaczego? Bo od lat ulega konsekwentnej korozji".
Darski liczy czy też na mobilizację Polaków podczas spisu powszechnego, gdzie pada pytanie o przynależność do wspólnot religijnych. Wedle ostatniego spisu, w Polsce było ponad 90. proc. katolików, jednak już w 2011 roku sposobowi postawienia pytania zarzucano tendencyjność.
Myliłby się jednak ten, kto uznał, że Nergalowi w jakikolwiek sposób przeszkadzają wierzący rodacy. Ma raczej problem z istniejącym obecnie głównie na papierze rozdziałem państwa od Kościoła."Gdy dziesięć lat temu dokonywałem aktu apostazji, to była to gehenna, nomen omen, ale udało mi się. Dzisiaj to jest formalność, młodzi i ludzie Kościoła odwracają się od niego. Bo widzą, że Kościół jest źródłem zepsucia, źródłem jakiejś patologii. Oni nawet siebie samych krzywdzą i niszczą, co mnie akurat cieszy, ale ostatnią rzeczą, jaka by mnie cieszyła, jest krzywda, jaka się dzieje zwłaszcza bezbronnym, czyli dzieciom. To jest jakaś katastrofa. Więc ta kurtyna z oczu, nawet ludzi wierzących, spada".
Darski zapewnia, że wierzy z symbiotyczną kohabitację Polaków wierzących z niewierzącymi i podkreśla, że rozumie rolę Kościoła w polskiej tradycji i historii.
"Tylko jeśli wy tak bardzo chcecie zabezpieczyć sacrum, to nie zapominajcie o profanum. Bo bardzo wielu Polaków właśnie w tej strefie profanum funkcjonuje, pracuje, tworzy. W Polsce jest mnóstwo ateistów (...)" - zwraca się bezpośrednio do władz.
Na koniec muzyk zapowiada, że nie ma zamiaru się poddawać i chować głowy w piasek, bo tak jest wygodniej. W pewnym sensie to jego osobisty rodzaj walki o lepszą Polskę, gdzie panuje wolność słowa, religia znika ze szkół, a Kościoła przestaje mieć wpływ na prawodawstwo.
Całość wywiadu "Gazety Wyborczej" można przeczytać pod tym adresem.