Tegoroczne Oscary rozdano... na dworcu. Union Station w Los Angeles było nie do poznania [ZDJĘCIA]

Ola Gersz
Tegoroczna ceremonia rozdania Oscarów w przeważającej części odbyła się na dworcu Union Station – największej stacji kolejowej w Los Angeles. Wnętrze zabytkowego dworca zmieniło się nie do poznania, a oscarowa gala, która zwykle ma miejsce w teatrze Dolby Theatre, w Union Station zyskała kameralny klimat.
Ceremonia rozdania Oscarów odbyła się na dworcu Union Station Fot. Twitter / WCVB-TV Boston
Tegoroczna gala rozdania Oscarów była zupełnie inna od poprzednich, wszystko z powodu pandemii koronawirusa. Tym razem Hollywood musiało obejść się bez muzycznych występów, monologów komików czy typowego dla Oscarów blichtru. Ceremonia odbyła się w dwóch miejscach jednocześnie: Dolby Theatre (tradycyjnym "domu" Oscarów) oraz stacji kolejowej Union Station w Los Angeles. Na widowni zasiadło tylko 170 osób.
To właśnie na dworcu wręczono większość nagród i to on był najważniejszym punktem całej ceremonii. Otwarta w 1939 roku Union Station jest jednym z największych dworców w USA i główną stacją w Los Angeles. Jej zabytkowy budynek pojawił się również w licznych filmach, jak "Blade Runner", "Pearl Harbor", "Złap mnie, jeśli potrafisz" i "Mroczny rycerz powstaje". Specjalnie na ceremonię rozdania Oscarów wnętrze stacji zmieniło się nie do poznania. W środku ustawiono małą scenę, dookoła niej znalazły się kameralnie oświetlone stoliki dla gości. Orkiestrę zastąpił didżej QuestLove na podium wśród widowni, a na zewnątrz rozłożono czerwony dywan. Użytkownicy Twittera nie kryją zachwytów:

Wyrzucono bezdomnych?

Pojawiły się jednak kontrowersje. Jak donosi stacja FOX 11 w Los Angeles, specjalnie na potrzeby Oscarów zażądano, aby bezdomni, którzy mieszkają w namiotach na terenie dworca, opuścili Union Station. Jeśli nie spełniliby żądania, ich rzeczy miały zostać wyrzucone.


Jeden z rozmówców lokalnej telewizji, powiedział, że oferowano im alternatywę. – Zmusili nas, żebyśmy poszli do Grand Hotelu (...) i wszystkich wyrzucili, żeby nie psuć wizerunku – mówił bezdomny mężczyzna o imieniu DJ.