Nieprawdopodobny wyścig F1. Lider roztrzaskał bolid pędząc 300 km/h, a mistrz wypadł z toru

Krzysztof Gaweł
Dramatycznie zakończył się wyścig o Grand Prix Azerbejdżanu Formuły 1. Liderujący Max Verstappen na pięć okrążeń przed końcem rywalizacji roztrzaskał swój bolid na bandzie ochronnej pędząc ponad 300 km/h. Holender stracił panowanie nad maszyną po wybuchu jednej z opon, na szczęście nic mu się nie stało. Po triumf sięgnął jego partner z Red Bulla, Sergio Perez. A drugi Lewis Hamilton zaatakował tak agresywnie, że wypadł z toru i stracił pewne drugie miejsce.
Max Verstappen bezradnie kopie swój bolid po kraksie na pięć okrążeń przed końcem wyścigu w Baku Fot. Formuła 1
Wielkie emocje na torze Baki Seher Halqasi towarzyszyły całej stawce Formuły 1 jeszcze nim rozpoczęło się niedzielne ściganie. W sobotę doszło aż do czterech kraks w kwalifikacjach, które sensacyjnie wygrał Charles Leclerc z Ferrari. Za nim znalazł się mistrz świata Lewis Hamilton (Mercedes), a dalej lider mistrzostw Max Verstappen (Red Bull) oraz sensacyjny Pierre Gasly z AlphaTauri.
Czytaj także: Kraksa za kraksą i wielka sensacja w kwalifikacjach. Dramatyczna walka w Formule 1

Kapitalny początek dla Sebastiana Vettela


Start do niedzielnego wyścigu był niezwykle jak na F1 spokojny, elita jechała bardzo uważnie, zważając na ostre i niebezpieczne zakręty. Jako jedyny odważniej zaatakował Sergio Perez i zaraz przeskoczył Pierre'a Gasly'ego, wskakując na czwarte miejsce, tuż za plecy swojego kolegi z Red Bulla. Tymczasem Lewis Hamilton naciskał na lidera i już na trzecim okrążeniu wykorzystał DRS, by zostać liderem wyścigu.

Na torze było niezwykle ciasno, bolidy jechały bardzo blisko i kierowcy musieli uważać, by nie doszło do kraksy. Awaria wyeliminowała z walki Estebana Ocona z Alpine Renault, problemy miał George Russell z Williamsa, który uszkodził lekko samochód, a McLareny Lando Norrisa oraz Daniela Ricciardo po słabych kwalifikacjach i karach walczyły o miejsce w dziesiątce, jadąc tuż za nią.

Leclerc stracił prowadzenie, kosztowne błędy Mercedesa


Tymczasem na czele stawki doszło do szybkich przetasowań, Red Bulle wyprzedziły bez większych trudności Charlesa Leclerca, ekipa Ferrari spadła z pierwszej lokaty na czwartą. Na czele uciekał Lewis Hamilton, a ścigał go uparcie Max Verstappen. Tymczasem obie Czerwone Strzały zjechały do pit lane, gdzie zmieniono szybko zużywające się opony. Z tym problemem Scuderia Ferrari jeszcze sobie w sezonie 2021 nie poradziła.


Lewis Hamilton na 12. okrążeniu zjechał na zmianę opon, jego wizyta trwała jednak ponad cztery sekundy, co mogło mieć wpływ na wyścig. Zaraz za mistrzem świata ten sam manewr wykonali obaj kierowcy Red Bulla i na czele znalazł się były mistrz świata, nieco już zapomniany Sebastian Vettel z Astona Martina. Niemiec miał znakomite tempo, ale w końcu musiał zmienić opony i liderem wyścigu został Max Verstappen przed Sergio Perezem. Lewis Hamilton wściekle ich atakował, stracił prowadzenie przez błąd zespołu.

Brytyjczyk tracił coraz więcej do Czerwonych Byków, ale wszystko zmieniło się na 31. okrążeniu. Wówczas jadący na piątej pozycji Lance Stroll rozbił swój bolid przy niemal pełnej prędkości. W bolidzie Kanadyjczyka pękła opona, stracił więc panowanie i doszczętnie rozbił swojego Astona Martina. Na szczęście nic mu się nie stało, ale wyścig został zneutralizowany, by posprzątać mnóstwo odłamków z rozbitego bolidu.

Eksplozja i wypadek Lance'a Strolla


Walkę wznowiono na 36. okrążeniu i zaraz Sebastian Vettel - bohater dnia w Baku - przeskoczył Charlesa Leclerca, a po chwili Pierre'a Gasly'ego, by znaleźć się na czwartej pozycji i jechać po najlepszy swój wynik w barwach Astona Martina. Tymczasem na czele ze spokojem jechali Max Verstappen oraz Sergio Perez, pewnie zmierzający po dublet w Azerbejdżanie.

Koszmar Maksa Verstappena i dramatyczny wypadek


I gdy wydawało się, że tak zakończy się wyścig, pięć okrążeń przed końcem rywalizacji pędzący ponad 300 km/h Holender roztrzaskał się o bandę ochronną, bo eksplodowała jego lewa tylna opona. Tak samo, jak w bolidzie Lance'a Strolla w połowie rywalizacji. Dramat lidera wyścigu i mistrzostw świata sprawił, że na czele znalazł się Sergio Perez, za nim Lewis Hamilton oraz Sebastian Vettel, który jechał po miejsce na podium.


Jury wyścigu wywiesiło trzy okrążenia przed końcem czerwone flagi, bolidy zjechały do pit lane, a Max Verstappen najpierw zaczął szpetnie bluzgać, by potwierdzić, że na szczęście nic mu się nie stało. Rywalizację wznowiono po kilkunastu minutach, gdy tor został uprzątnięty, a w bolidach prewencyjnie założono nowe opony.

Do walki kierowcy ruszyli z pól startowych, tak samo jak na początku wyścigu. I to co się wydarzyło po wznowieniu rywalizacji wprost nie mieści się w głowie. Lewis Hamilton zaatakował agresywnie Sergio Pereza, wskoczył przed Meksykanina, ale... nie trafił w zakręt i wypadł z rywalizacji. Brytyjczyk przeprosił swój team, do mety dojechał ostatni, a mógł być drugi i zostać liderem klasyfikacji generalnej F1.

Sergio Perez sięgnął po swoje drugie zwycięstwo w karierze, a pierwsze dla Red Bulla. Za nim wpadł na metę Sebastian Vettel, osiągając kapitalny sukces dla Astona Martina. Trzeci dojechał po wspaniałej walce Pierre Gasly (AlphaTauri), który odparł ataki Charlesa Leclerca (Ferrari) oraz Lando Norrisa (McLaren). Punkty zgarnął w niedzielę szósty weteran Fernando Alonso (Alpine Renault) oraz dziesiąty Kimi Raikkonen (Alfa Romeo Racing Orlen), który zapunktował pierwszy raz w obecnym sezonie.