Tak zmieniło się jej życie po premierze "Sexify". Sandra Drzymalska o roli w "Ostatnim Komersie"

Diana Wawrzusiszyn
Grała odważne rozbierane sceny w hicie Netflixa, ale zawstydza ją promowanie siebie na Instagramie. Nie zwracała specjalnej uwagi na swoją podobiznę na billboardach, bo wolała zająć się przygarniętym szczeniakiem. Wciela się w rolę pewnych siebie i nieidących na kompromisy nastolatek, ale jaka jest po wyłączeniu kamer? Sandra Drzymalska wystąpiła w nowym filmie "Ostatni Komers", który trafi do kin 18 czerwca.
Sandra Drzymalska w filmie "Ostatni Komers". Fot. Jakub Socha/Materiały prasowe
Bohaterowie "Ostatniego Komersu" w oczekiwaniu na imprezę na zakończenie gimnazjum (tzw. komers) spędzają czas na miejskim basenie. Te kilka dni są zwieńczeniem ich nastoletniego życia. W rolę bezkompromisowej i zbuntowanej Moniki wciela się Sandra Drzymalska. Aktorka młodego pokolenia w wywiadzie dla naTemat opowiada o przygotowaniach do roli i jej życiu po premierze serialu "Sexify" To pierwsza rozmowa z serii "Poznać Pokolenie Z".
Czy 28-latce trudno wcielić się w rolę gimnazjalistki?

Jest to niezwykle ciekawe doświadczenie, bo wymaga pewnego powrotu do przeszłości. Ale nie robiłam niczego na siłę, mam dużo dziecka w sobie, no i dobrze pamiętam te czasy, więc nie było to trudne zadanie. Bardzo pomogli mi też aktorzy z planu, którzy byli ode mnie młodsi. Poza tym reżyser świetnie prowadził aktorów, więc tworzenie postaci Moniki to była sama przyjemność.


Jaką osobą jest Monika w "Ostatnim Komersie"?

Monika doświadcza pierwszej fascynacji drugim człowiekiem, jak większość z bohaterów. Jest zbuntowaną i niezależną nastolatką, ale przy tym dosyć wrażliwą i czułą. Myślę o niej jak o bardzo silnej osobie.

Ciężko było Ci przygotować się do tej roli?

Dobrze znam się z reżyserem filmu, przyjaźnimy się od lat. Uczestniczyłam przy tym projekcie praktycznie od początku, odkąd pojawił się pomysł na film. Z łatwością weszłam w rolę. Dawid ma taką niesamowitą intuicję, że po prostu wie, kogo obsadzić. Nie było castingu, on nie lubi nawet tego słowa.

"Ostatni Komers" jest filmem o Pokoleniu Z, różnie się je definiuje. Jedni wskazują, że jest to pokolenie urodzone na przełomie wieków inni, że po 1995. Przynależność do jakiego pokolenia ty czujesz?

Czuję się sobą, Sandrą. Nie chciałabym się kategoryzować w żadnych pokoleniu. Bardzo trudno jest mi włożyć siebie w jakieś ramy.
Marta Habior
producentka filmu

To jest historia o wszystkim co pierwsze, a co za tym idzie - najintensywniejsze...pierwszy joint, pierwszy seks, pierwsze zakochanie i złamane serce. Miejscem akcji jest małe miasto, blokowe osiedle i miejski basen, na którym najchętniej przesiadują nasi bohaterowie.

A pamiętasz siebie z tamtego okresu? Z jakimi problemami się mierzyłaś, kończąc gimnazjum? Czy w bohaterach “Ostatniego Komersu” widzisz siebie sprzed lat?

Gimnazjum to był miks naprawdę różnych ludzi. Dla mnie był to czas zaciekawienia innym człowiekiem. Wtedy co dwa tygodnie byłam zakochana w innym chłopaku. I to było niesamowite. To piękny okres i trzeba go szanować – tę beztroskę i zupełnie inne spojrzenie na świat.

A w czym tkwi wyjątkowość tego filmu?

To film o pierwszej fascynacji drugim człowiekiem, o poznawaniu siebie i wchodzeniu w młodocianą dorosłość. O tym, czego młodzi ludzie doświadczają w tym wieku. Widz tych ludzi nie ocenia, patrzy na nich z bardzo dużą, wrażliwością, czułością i akceptacją. Jest bardzo blisko bohaterów, przeżywa razem z nimi ich emocje. Zaletą "Ostatniego Komersu" jest przede wszystkim unikalność. W Polsce bardzo mało robi się filmów o młodych ludziach w wieku gimnazjalno-licealnym, o ich problemach i codzienności. Są pomijani. A ten film daje im głos.
A jak już twórcy mówią o problemach młodych ludzi, to umiejscawiają ich w wielkich miastach. Mata w “Patointeligencji” rapuje o życiu warszawskiej młodzieży. Dawid Nickel na miejsce akcji swojego filmu wybrał nieduże miasteczko. Jak oceniasz ten wybór?

Osadzenie akcji w danym miejscu i czasie na pewno oddziałuje na ten film. Bohaterowie "Ostatniego Komersu" wywodzą się ze środowiska osiedlowego, jest tam specyficzna atmosfera i klimat. Też wychowałam się na osiedlu w niedużym mieście. I rzeczywiście jest coś takiego, że ta młodzież tak się snuje z miejsca na miejsce. Z boiska na basen, z basenu na boisko, trochę posiedzi w domu, pójdzie na chwilę do sklepu i z powrotem do domu. Jak ja wspominam ten okres, to rzeczywiście tak było, że powiewało taką “słoneczną nudą”, trochę nie wiadomo, co ze sobą zrobić, trochę nam się nudzi, ale mimo to jest to bardzo przyjemne. Jest w tym jakiś specyficzny klimat.

A jak wyglądała współpraca na planie?

Bardzo dobrze nam się pracowało, Obsada jest bardzo młoda. Mikołaj Matczak był na II roku szkoły aktorskiej, Nel Kaczmarek i Zosia Świątkiewicz zdawały wtedy do Akademii, jedynym naturszczykiem był Michał Sitnicki. Atmosfera na planie była świetna! To jest jednak film niskobudżetowy, zrealizowany za 700 tys. złotych. Doskonale wiedzieliśmy, że nikt z nas kokosów na tym nie zbije, dlatego żeby wszystko się udało, trzeba było zgromadzić wokół siebie przyjaciół, którzy będą chcieli zrealizować ten film mimo wszystko. I Dawidowi to się udało.
Sandra Drzymalska.Fot. Jakub Socha/ Materiały prasowe
Jesteś aktorką młodego pokolenia, z jakimi problemami mierzy się twoja generacja? Jest łatwiej czy trudniej zaistnieć w porównaniu do starszych kolegów i koleżanek z branży?

Nie wiem. Jestem osobą, która stara się akceptować to, co jest teraz i co się dzieje ze mną w tym momencie, a nie zagłębiać się w jakieś negatywne tematy, że mi źle czy czegoś mi brakuje. Staram się o tym nie myśleć, bo to nie działa dobrze.

Nie uważasz, że jest wam teraz łatwiej zaistnieć? W erze mediów społecznościowych?

Żeby trafić do filmu nie wystarczy mieć konto na Instagramie. Nie weryfikuje to, jakim jesteś aktorem. Rzeczywiście chyba jest lepsza dostępność do publiczności, widzów. Co jest akurat super.

Zarówno w "Ostatnim Komersie", jak i w "Sexify", twoja bohaterka ma na imię Monika, czy widzisz jakieś podobieństwa między tymi postaciami?

Nie, one są zupełnie w innym momencie swojego życia, więc trudno je porównywać.

A kiedy kręciliście ten film?

Półtora roku temu we wrześniu, dużo wcześniej przed rolą w "Sexify".
Jak zmieniło się Twoje życie po "Sexify"?

Mam psa – tak się zmieniło moje życie. Kiedy wchodziło “Sexify”, mój chłopak znalazł Kropkę. Jest szczeniakiem, mieszka z nami i to jej poświęcam czas. Teraz całe moje życie kręci się wokół niej.

Naprawdę? Nie poruszało cię to, że jesteś na billboardach?

Na początku było to dla mnie szokujące, ale zostałam od tego w pełni oderwana przez szczeniaka. Miałam ważniejsze rzeczy do roboty. Bardzo się cieszę, że to się wszystko dzieje. Było to ekscytujące doświadczenie. Ale prawda jest taka, że jest się na tych billboardach przez miesiąc, a za miesiąc będzie ktoś zupełnie inny. Nie ma co się tym ekscytować, bo można zapędzić się w kozi róg. Bardzo szanuje swoje życie, swoją prywatność, że mogę wrócić i być spokojna w domu. Doceniam, że mam przyjaciół i mogę z nimi porozmawiać. Mam Kropkę, która darzy mnie bezinteresownym uczuciem. To jest super, bardzo to szanuję i chcę, aby tak było zawsze.

Dlaczego widzowie powinni pójść do kin na "Ostatni Komers"?
Kina są znowu otwarte! Czy trzeba zachęcać bardziej? Nie… nie jestem dobra w promocję, nawet siebie.
Sfilmowani

Dawno już nie widzieliśmy takiego polskiego filmu o dojrzewaniu, w którym cała nastoletnia obsada brzmi naturalnie i aż chce się ich oglądać.

A dlaczego uważasz, że promocja siebie ci nie wychodzi?
Moją najlepszą promocją jest chyba to, jak zagram daną rolę. Co prawda mam konto na Instagramie, ale bardziej traktuję go jako pamiętnik i zapis wspomnień, a nie narzędzie do własnej promocji. Nie do końca się w tym czuję, zawstydza mnie to. Może trochę, czuję się w tym niekomfortowo, ale podziwiam też ludzi, którzy potrafią to robić i robią to świetnie. Ja nie umiem.

Powiem ci na koniec, że zaskoczyłaś mnie. Spodziewałam się rozmowy zasadniczą osobą, skupioną wyłącznie na sobie, niczym Monika z "Sexify". A w rzeczywistości jesteś bardzo delikatna i wrażliwa.

Dla mnie to duży komplement, bo to oznacza, że chyba wiarygodnie zagrałam swoją postać.
Czytaj także: Tak teraz kręci się sceny seksu! Koordynatorki intymności o kulisach swojej pracy przy "Sexify"

"Ostatni Komers" już niebawem w kinach

"Ostatni Komers" trafi do kin 18 czerwca. Film oparty na motywach fragmentów powieści “Ma być czysto” Anny Cieplak to pełnometrażowy debiut fabularny Dawida Nickela, który jest zarazem współautorem scenariusza. Film zdobył nagrodę Jury Młodych oraz nagrodę dla najlepszego filmu w Konkursie Filmów Mikrobudżetowych 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W obsadzie zobaczymy aktorów młodego pokolenia: Sandrę Drzymalską, Mikołaja Matczaka, Nel Kaczmarek, Zofię Świątkiewicz i Jakuba Wróblewskiego i Michała Sitnickiego.