List ratownika medycznego do Niedzielskiego: "Potrzebujemy pomocy teraz, pacjent nie może czekać"

redakcja naTemat
"Pacjent cierpi, zmęczony i przepracowany ratownik to kiepski ratownik. Chciałby Pan by ratował Pana ktoś, kto pracuje już 3 dobę z rzędu? Pewnie nie..." – napisał w liście do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego ratownik medyczny Karol Bączkowski.
Jakub Kaminski/East News
List ratownika medycznego Karola Bączkowskiego do Ministra Zdrowia:

Przyszedł czas, kiedy pieniądze nie są rozwiązaniem. Nie ma rąk do pracy a to wiemy od 6-7 lat. Może Pan nie wie Adam Niedzielski Niedzielski, napiszę delikatnie. Nie chcę nikogo obrażać.

Mam dość, pacjenci chyba też :


Przez 13 lat pracy nie doczekałem się nawet legitymacji, że jestem ratownikiem medycznym. Państwowym żołnierzem. Kpina.


Nawet nie wiecie ile nas jest, nie było czasu nas policzyć...

Państwowe Ratownictwo Medyczne to kłamstwo i fikcja. System tworzą jednoosobowe działalności gospodarcze. Państwo i system łamie prawo, zatrudnia jedną osobę - firmę, dysponent - dyrektor daję niską stawkę by firma - medyk pracował setki godzin w miesiącu.

Ratownictwo = niewolnictwo, pogotowia, SORy, oddziały szpitalne, diagności, ratownicy, pielęgniarki i inni jadą na jednym wózku. Wózku wyzysku.

Nawet za 100 zł za godzinę nie będę pracował 400 h w miesiącu. Przyszedł taki czas, że bardziej niż pieniędzy medyk potrzebuje:



Pacjent cierpi, zmęczony i przepracowany ratownik to kiepski ratownik. Chciałby Pan by ratował Pana ktoś, kto pracuje już 3 dobę z rzędu? Pewnie nie... A tak jest od wielu lat. Wybór zmęczony ratownik albo żaden ratownik to nie wybór to jawne działanie na szkodę pacjenta.

Mamy świetne kwalifikacje, jesteśmy fachowcami, lecimy na oparach, zapał się kończy. czas ucieka. Zapraszamy do rozmów, bez pośredników. Z odwagą twarzą w twarz. 11.09.2021 Warszawa ma Pan blisko. Mnie niestety nie będzie, bo pracuje w pogotowiu, mam dobowy dyżur.

To tyle, chociaż można pisać bez końca. Nie rozmawiajcie z dyrektorami, rozmawiajcie z nami. To my pracujemy w tych karetkach na tych Sorach, w dyspozytorniach medycznych, nie prezes czy dyrektor.

Ratownicy medyczni odchodzą, "niech jadą", i jadą...

Potrzebujemy pomocy już teraz, pacjent nie może czekać.

***
List publikujemy za zgodą autora. Pierwotnie był on opublikowany tutaj.