Czy PiS zapomniał, co Maria Kaczyńska mówiła o aborcji? Pierwsza dama nie bała się Kościoła
Po śmierci 30-letniej Izabeli ruchy feministyczne rozpoczęły falę protestów pod hasłem "Ani Jednej Więcej". Wiceszef PiS-u, Radosław Fogiel zapowiedział, że rząd nie zrezygnuje z restrykcyjnego prawa dotyczącego aborcji. Tymczasem 14 lat temu Pierwsza Dama walczyła o utrzymanie przepisów z 1993 roku.
Maria Kaczyńska: Należy ratować życie matek
"Zwracamy się z apelem do posłanek i posłów, aby nie zmieniali Konstytucji w artykule dotyczącym godności człowieka. Konstytucja naszym zdaniem dostatecznie chroni życie i godność człowieka" - czytamy we fragmencie apelu sprzed 14 lat, podpisanym przez żonę Lecha Kaczyńskiego.
Pierwsza Dama zaangażowała do walki z próbą zakazu aborcji osobistości ze świata sztuki, mediów i polityki. Jej działania wspierały między innymi Maria Czubaszek, Monika Olejnik, Hanna Lis, czy też Joanna Lichocka.
- Uważam, że zdarzają się w życiu niezwykle trudne sytuacje, w których należy ratować życie matek czy też nie żądać, by zgwałcona przez zwyrodnialca lub, co gorsza, bandę zwyrodnialców dziewczyna musiała rodzić - komentowała w 2008 dla tygodnika "Wprost" Kaczyńska.
Czytaj więcej: PiS sprzeniewierza się testamentowi Lecha i Marii Kaczyńskich. Oni bronili kompromisu aborcyjnego
Tymczasem, 13 lat później Trybunał Konstytucyjny wskazał, że wykonywanie aborcji z przyczyn wad płodu narusza ustawę zasadniczą. Rok po wyroku media społecznościowe obiegły doniesienia o śmierci 30-letniej Izabeli. Ciężarna zmarła w 22 tygodniu ciąży na skutek wstrząsu septycznego.
Czytaj także: Fogiel o śmierci 30-latki. "Dziś nie ma żadnych prac zmierzających do zmian prawa aborcyjnego"
Jak wyjaśniła pełnomocniczka rodziny, Jolanta Budzowska pacjentka zgłosiła się do szpitala w 22 tygodniu ciąży z powodu odpłynięcia płynu owodniowego z żywą ciążą. Lekarze odmówili aborcji przez wzgląd na stwierdzone wady letalne płodu.
Opóźnianie opróżnienia jamy macicy, według prawniczki, mogło wywołać wstrząs septyczny u 30-letniej Izabeli. Zgon stwierdzono po 24 godzinach od przyjęcia do szpitala. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zainicjowała protesty pod hasłem "Ani Jednej Więcej".
"Polskie prawo antyaborcyjne, konformizm lekarzy i lekarek doprowadziły do kolejnej śmierci" - zarzucają organizatorki protestów. Równolegle wiceszef PiS-u, Radosław Fogiel w "Rozmowie Piaseckiego" zapowiedział, że nie dojdzie do liberalizacji prawa aborcyjnego. Wszystko wskazuje na to, że Zjednoczona Prawica zapomniała, co o prawach kobiet mówiła żona Lecha Kaczyńskiego.
Źródło: naTemat.pl, "Wprost"