Iga Świątek może zarobić fortunę w Meksyku i wspiąć się niemal na sam szczyt

Krzysztof Gaweł
Iga Świątek od starcia z Greczynką Marią Sakkari rozpocznie w czwartek zmagania w prestiżowym WTA Finals w Guadalajarze. Jeśli Polka dobrze zaprezentuje się w imprezie, może zarobić fortunę i zanotować efektowny awans w rankingu WTA na koniec 2021 roku. Nasza 20-latka będzie pisać historię, bo dotąd nie wygrała nawet jednego meczu z rywalkami w swojej grupie.
Iga Świątek rozpocznie w czwartek zmagania w prestiżowym WTA Finals w Guadalajarze Fot. Hector Vivas/Getty AFP/East News
20-letnia Iga Świątek po raz pierwszy w swojej karierze, a zapewne i nie ostatni, rusza do rywalizacji w prestiżowym turnieju WTA Finals, który już w środę rozpocznie się w meksykańskiej Guadalajarze. Polkę czekają trzy mecze fazy grupowej, a w stawce nazwanej Chichén Itzá stawi czoła: Marii Sakkari, Arynie Sabalence oraz Pauli Badosie.

Polka z żadną z rywalek nie wygrała dotąd meczu, ale ten stan nie może trwać wiecznie. A poza tym nasza znakomita zawodniczka z Raszyna wciąż się rozwija i krok po kroku poprawia grę, co odczuwają kolejne rywalki. Dziś jest dziewiątą rakietą świata i drugą zawodniczką po Agnieszce Radwańskiej, która ruszy do rywalizacji w prestiżowej imprezie.

W Guadalajarze – turniej przeniesiono do Meksyku z chińskiego Shenzen przez COVID-19 – Polka może zarobić prawdziwą fortunę, bo do podniesienia z kortu są miliony dolarów oraz tysiące punktów. Pula całej imprezy to aż 5 milionów USD i pod tym względem z WTA Finals może się równać tylko rywalizacja w turniejach Wielkiego Szlema. Punktowo też można się obłowić.


Dla zwyciężczyni turnieju przewidziano premię w wysokości 1 680 000 dolarów, co daje w przeliczeniu 6 675 816 złotych. Zawrotna suma, prawda? Sam udział w imprezie jest bardzo opłacalny, trzy mecze i trzy porażki w grupie to premia rzędu 110 tysięcy USD. Każde zwycięstwo warte jest dodatkowo 110 tysięcy, a awans do półfinału wiąże się z premią w wysokości 470 tysięcy dolarów.

Finalistka zarobi 860 tysięcy "zielonych", a triumfarorka zgarnie wspomniane 1,7 mln USD. System gier skonstruowany jest tak, że opłaca się każdy kolejny mecz i każde kolejne zwycięstwo. By sięgnąć po tytuł trzeba zagrać pięć spotkań, trzy w grupie, półfinał oraz finał. Im więcej wygranych, tym większa premia finansowa oraz punktowa.

Bo WTA Finals to tradycyjnie okazja, by zdecydowanie poprawić swój ranking na koniec sezonu. Trzy porażki w grupie to zastrzyk w wysokości 375 punktów, przy jednoczesnym założeniu, że wygrane dają wysokie premie punktowe sąsiadkom w czołówce rankingu. Iga Świątek w tym zakresie może tylko zyskać, jest drugą najniżej rozstawioną zawodniczką w turnieju obok Pauli Badosy (Hiszpania).

Awans do półfinału oznaczać będzie 750 punktów premii, czyli awans w okolice szóstego miejsca na świecie. Występ w finale to 1080 punktów (dla pokonanej) albo 1500 punktów (dla mistrzyni), czyli okazja, by wspiąć się na czwarte-piąte miejsce na świecie. Nic, tylko grać i wygrywać. Iga Świątek do rywalizacji rusza w czwartek, zmierzy się z Greczynką Marią Sakkari. Początek meczu o 21:00 czasu polskiego, transmisja w Canal Plus.
Czytaj także: Świątek zaczyna grę z najlepszymi na świecie. Wiemy, kiedy Polka rozpocznie WTA Finals

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut