Artur "Waluś" Walczak nie żyje. Nie przeżył nokautującego ciosu w głowę

redakcja naTemat
Nie żyje Artur "Waluś" Walczak, który brał udział 22 października w gali PunchDown we Wrocławiu.
Nie żyje Artur "Waluś" Walczak. Fot. Tomasz Golla / Agencja SE / East News.
Przypomnijmy, że strongman z Gniezna został znokautowany uderzeniem w głowę i trafił do szpitala. Był w krytycznym stanie, miał zagrażający życiu poważny obrzęk mózgu.

Śmierć Artura "Walusia" Walczaka potwierdził Bonus BGC, jego przyjaciel, raper i zawodnik MMA.

Czytaj także: Nowe informacje ze szpitala w sprawie "Walusia". Lekarze podjęli nieudaną próbę

Strongman, który uległ bardzo poważny obrażeniom podczas gali PunchDown we Wrocławiu, znajdował się w stanie śpiączki. Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego podjęli próbę wybudzenia Walczaka, ale była ona nieudana.


Przypomnijmy, że Artur "Waluś" Walczak podczas gali został znokautowany przez Dawida "Zalesia" Zalewskiego. W efekcie po bardzo mocnym ciosie doznał poważnego urazu mózgu. Dopiero po 30. minutach pojawiła się karetka, która zabrała poszkodowanego zawodnika do szpitala. Walczak trafił tam w stanie krytycznym. Doznał wylewu krwi do mózgu, doszło do interwencji neurochirurgicznej.

Informowaliśmy również, że siostra "Walusia" zbierała w mediach społecznościowych pieniądze na rehabilitację brata.

"Nadal jest w ciężkim stanie i rokowania są bardzo złe .Jeżeli wybudzony zostanie ze śpiączki farmakologicznej potrzebna będzie rehabilitacja i stała opieka w ośrodku rehabilitacyjnym" – napisała na początku listopada Iwona Czak.

Post nie jest już dostępny publicznie, spotkał się również ze skrajnymi komentarzami. Siostrę "Walusia" krytykowano za fakt zbierania pieniędzy w sytuacji walki i świadomego narażania zdrowia przez zawodników w PunchDown.