
Reklama.
Wydarzenia dotyczące gali PunchDown we Wrocławiu wstrząsnęły sportowym światem. Zarówno środowiskiem, w którym funkcjonuje tzw. slapfighting, czyli uderzenia otwartą dłonią przeciwnika - ale również innymi. Gdzie poruszono m.in. kwestie związane z bezpieczeństwem takiej "rywalizacji".
Przypomnijmy, że Artur "Waluś" Walczak podczas gali został znokautowany przez Dawida "Zalesia" Zalewskiego. W efekcie po bardzo mocnym ciosie doznał poważnego urazu mózgu. Dopiero po 30. minutach pojawiła się karetka, która zabrała poszkodowanego zawodnika do szpitala. Walczak trafił tam w stanie krytycznym.
Od końcówki października "Waluś" jest pod opieką we wrocławskim szpitalu. Znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej. Wkrótce minie miesiąc od wprowadzenia w takową. Walczak doznał wylewu krwi do mózgu, doszło do interwencji neurochirurgicznej.
W ostatnich dniach - jak informuje Gazeta Wyborcza - lekarze podjęli próbę wybudzenia Walczaka ze śpiączki. Niestety, póki co nie była ona udana. Stan strongmana jest nadal bardzo poważny. Kolejne próby z pewnością będą podejmowane.
Informowaliśmy również, że siostra "Walusia" rozpoczęła w mediach społecznościowych zbiórkę na rehabilitację brata.
– Nadal jest w ciężkim stanie i rokowania są bardzo złe .Jeżeli wybudzony zostanie ze śpiączki farmakologicznej potrzebna będzie rehabilitacja i stała opieka w ośrodku rehabilitacyjnym – napisała na początku listopada Iwona Czak.
Post nie jest już dostępny publicznie, spotkał się również ze skrajnymi komentarzami. Sporo pozytywnych, ale i kilka negatywnych, które krytykowały fakt zbierania pieniędzy, w sytuacji walki i świadomego narażania zdrowia przez zawodników w PunchDown.
"Waluś" może jednak liczyć na wsparcie przyjaciół, m.in. Bonusa BGC (raper, zawodnik MMA), ale również środowiska sportowego i związanego ze światem strongmanów.
Czytaj także: