Te historie pokazują, dlaczego PiS nie może tchórzyć przed pandemią. "COVID minął, objawy nie"

redakcja naTemat
Historie Polaków, którzy na własnej skórze przekonali się, jak okrutny potrafi być COVID-19, łączy wiele wspólnego. To, co przydarzyło się Robertowi Pasiecznemu, brzmi jak prawdziwy koszmar senny. – Nie powiedzieli mi, że mama zmarła. Uznali, że tak będzie lepiej – mówi rozmówca w najnowszym numerze tygodnika "Newsweek".
O historiach osób, które przeżyły COVID-19, przeczytacie w nowym numerze "Newsweeka". Fot. AP / Associated Press
Robert zachorował wraz z żoną i rodzicami podczas trzeciej fali koronawirusa. Zarówno on jak i jego bliscy trafili do szpitala z poważnymi powikłaniami. Jego mama "nie wyszła", zaś żona wciąż mierzy się z problemami z oddychaniem i zawrotami głowy. – W moim przypadku lekarze rozważali respirator, ale ostatecznie udało się bez – leżałem pod tlenem na brzuchu – oznajmia mężczyzna w rozmowie z "Newsweekiem".

Po miesiącu myślał, że opuści placówkę, jednak wystarczył zaledwie okruch chleba lub łyk wody, aby zaczął się na nowo krztusić. Co ciekawe, jak na 56-latka był bardzo wysportowany, nawet morsował. W czasie choroby schudł natomiast 40 kilogramów. Jak sam mówi, lekarze nie wiedzieli, jak mają go leczyć. – COVID minął, objawy nie – przyznaje Robert.


Choć od zakażenia SARS-CoV-2 minął prawie rok, mężczyzna nadal podłączony jest do tlenu. Ze względu na jego stan zdrowia pogrzeb jego mamy przełożono z kwietnia na listopad. – Wszystkim wydawało się, że będę mógł pójść – przyznaje. Niestety „nie był w stanie odprowadzić mamy”.

Więcej tragicznych opowieści przeczytacie w poniedziałek w nowym numerze tygodnika "Newsweek”.