Katastrofa na finał sezonu F1? Verstappen straci punkty i tytuł, jeśli zaatakuje Hamiltona

Krzysztof Gaweł
Lewis Hamilton (Mercedes) i Max Verstappen (Red Bull) w weekend stoczą decydujący bój o mistrzostwo świata Formuły 1. Obaj od miesięcy idą łeb w łeb, walczą bez pardonu i obaj są w świetnej formie, ale wygrać może tylko jeden. Choć mają na koncie po 369,5 punktu, Holender ma więcej wygranych wyścigów i jest bliżej mistrzostwa. Ale jeśli znów zaatakuje rywala, może stracić punkty i tytuł.
Lewis Hamilton i Max Verstappen starli się na włoskiej Monzie o obaj nie ukończyli rywalizacji w Grand Prix Włoch Fot. ANDREJ ISAKOVIC/AFP/East News
Ostatnią, 22. odsłoną sezonu 2021 w Formule 1, będzie w weekend Grand Prix Abu Zabi na słynnym torze Yas Marina. Walka o mistrzostwo świata jest po prostu fantastyczna, ale liderujący w królewskiej serii od miesięcy Max Verstappen (Red Bull) i ścigający go mistrz świata Lewis Hamilton (Mercedes) nie przebierają w środkach. Władze F1 dmuchają na zimne i ostrzegają, że będą mieć litości dla walki poza przepisami.

O co chodzi? O zażarte boje Brytyjczyka z Holendrem na torze, które już dwa razy w tym sezonie kończyły się kraksą obu asów i ich wypadnięciem z rywalizacji. W połowie lipca w Wielkiej Brytanii Lewis Hamilton uderzył w bolid wielkiego rywala, powodując jego kraksę. Gdy Max Verstappen przechodził w szpitalu badania, Brytyjczyk fetował triumf na Silverstone, który zgarnął mimo nałożonej kary.

Rewanż przyszedł bardzo szybko, bo na początku września we Włoszech. Obaj kierowcy walczyli bardzo ostro na Monzie, Max Verstappen wylądował na ostatecznie swoim bolidem na samochodzie mistrza świata, który mógł doznać poważnych obrażeń, gdyby nie stosowany w samochodach system "halo". Obaj wypadli z rywalizacji, co było na rękę kierowcy Red Bulla.


Przed tygodniem w Arabii Saudyjskiej też omal nie doszło do kraksy, Max Verstappen gwałtownie zahamował, a Lewis Hamilton wjechał w tył jego bolidu. Brytyjczyk uszkodził przednie skrzydło, ale zdołał dojechać do mety na pierwszym miejscu. Holender miał mocniej rozbity bolid, udało mu się jednak obronić drugie miejsce. Po zawodach dostał karę za wykonanie niebezpiecznego manewru, ale było to tylko 10 sekund doliczone do czasu przejazdu.

Po tym incydencie, a przed decydującą walką o tytuł w Abu Zabi, głos zabrał Michael Masi, czyli dyrektor Formuły 1 w Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). "Jakiekolwiek naruszenie zasad sportowej rywalizacji, niesportowe zachowanie lub próba wpłynięcia na wynik zawodów w sposób sprzeczny z etyką zostaną surowo ukarane" – ostrzega szef F1. I grozi nawet odjęciem punktów, jeśli ktoś sprowokuje kraksę.

Te słowa można odnieść do Maksa Verstappena i sytuacji w klasyfikacji generalnej. Obaj znakomici kierowcy mają po 369,5 punktu i jeśli obaj nie ukończą zawodów – bo jeden staranuje drugiego na torze – mistrzostwa wygra Holender. Michael Masi po raz kolejny zareagował na wydarzenia w F1 z dużym opóźnieniem, do tego w sposób bardzo niedelikatny, jakby sprzyjał jednej z walczących o tytuł ekip. Cóż, taki jego urok.

Tymczasem na torze Yas Marina w piątek odbyły się dwie sesje treningowe. Pierwszą wygrał Max Verstappen przed Valtterim Bottasem i Lewisem Hamiltonem, w drugiej najlepszy był mistrz świata, a lider klasyfikacji generalnej wykręcił czwarty czas. W sobotę trzeci trening (godzina 11:00), a później kwalifikacje (godzina 14:00). W niedzielę od 14:00 czeka nas ostatni wyścig w sezonie 2021 i dekoracja mistrza świata.

Czytaj także: Kończy się bardzo ciężki sezon dla Roberta Kubicy. Lepszego jutra już nie będzie

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut