Poród miał być w piątek. Nowe dramatyczne fakty ws. wypadku pod Tarczynem
Do tragedii doszło na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Many koło Tarczyna. Samochód osobowy wjechał wprost pod koła pociągu towarowego. Kierujący citroenem C3 mężczyzna wyszedł ze zdarzenia niemal bez szwanku. W wypadku zginęła kobieta w widocznej ciąży oraz 2-letnie dziecko. Teraz na jaw wychodzą nowe, smutne ustalenia ws. tego dramatu.
"Super Express" przekazuje bliższe szczegóły tej tragedii. Tabloid podaje, że kierujący 38-letni Arkadiusz K. był mężem 28-letniej Angeliki K. Kobieta była w ciąży. Ofiarą zdarzenia jest też ich 2-letnia córeczka, Aniela.
Policja już wcześniej podawała, że kobieta, która zginęła w wypadku, była w zaawansowanej ciąży. Według dziennika 28-latka miała rodzić lada dzień. Poród zaplanowany był na ten piątek.
Jak przekazali gazecie znajomi małżeństwa, zaledwie kilka godzin przed wypadkiem Angelika i Arkadiusz odwiedzili szpital, gdzie lekarz wyznaczył termin porodu ich czwartego dziecka na 17 grudnia.
– Tego dnia dwójka ich starszych dzieci (7-letnia dziewczynka i 9-letni chłopczyk) czekała na rodziców w szkole. Nie dojechali. Pani ze świetlicy wiele razy próbowała dzwonić, ale nikt już nie odbierał telefonu. To była taka wspaniała kobieta, a jej córeczka radosna... – mówił w rozmowie z "Super Expressem" Grzegorz Augustynowicz, sołtys pobliskiej wsi Werdun, gdzie mieszka rodzina.
Według wstępnych ustaleń służb do tragicznego wypadku mogło dojść wskutek oblodzenia, dużej ilości śniegu na drodze oraz w wyniku słabej widoczności. W chwili zdarzenia panowała gęsta mgła.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut