Prokuratura sprawdzi finanse partii Razem. Jej liderom grozi nawet więzienie

Łukasz Grzegorczyk
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie ws. partii Razem. Chodzi o nagrody, które w 2019 r. wypłacono w lewicowym ugrupowaniu.
Prokuratura sprawdzi finanse w partii Razem. Fot. Jan Bielecki/East News
O szczegółach sprawy informuje "Rzeczpospolita". Afera dotyczy nagród, które w 2019 roku otrzymało ośmioro ówczesnych członków zarządu Lewicy Razem (dawniej partii Razem), w tym posłowie Adrian Zandberg, Maciej Konieczny, Paulina Matysiak i Marcelina Zawisza.

Wypłacenie tych nagród wyszło na jaw w 2020 r., po złożeniu przez posłów oświadczeń majątkowych. Od razu pojawiły się kontrowersje, bowiem Zandberg wcześniej deklarował, że wynagrodzenia w partii to "średnia krajowa".

Wątpliwości jest jednak więcej, bo jak przekazywała rzeczniczka Razem Dorota Olko, posłowie "zdecydowali się wpłacić środki na kampanię Lewicy", czyli SLD, z którego list startowali. A to już powód do podejrzeń o nielegalne finansowanie jednej partii przez drugą.


Postanowienie o dochodzeniu podjęto 14 grudnia, a zdaniem prokuratury, mogło dojść do dwóch czynów, penalizowanych w ustawie o partiach politycznych. Jak podaje "Rz", jeden przewiduje "do 100 tys. zł grzywny dla osób, które przeznaczają majątek partii na cele inne niż statutowe i charytatywne".

Z innego wynika, że grzywna, kara ograniczenia wolności, a nawet dwa lata więzienia grożą za przekazanie nieprawdziwych informacji do Państwowej Komisji Wyborczej, która bada finanse partii. Byłym członkom zarządu Razem, w tym posłom, hipotetycznie grozi więc więzienie.

Premie dla członków zarządu Razem


Według deklaracji z listopada 2019 roku Adrian Zandberg, który zasiada w zarządzie Razem, zarobił ponad 49 252 zł. W całym roku otrzymał zaś 199 191 zł. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku innych członków zarządu ugrupowania.

Marcelina Zawisza dostała za zeszły rok 200 752 zł - w listopadzie kwota ta wynosiła zaledwie 49 641 zł. Maciej Konieczny za cały 2019 rok zarobił 199 581 zł (w listopadzie deklarował 49 939 zł), zaś Paulina Matysiak dostała z kasy partii 201 801 zł (pod koniec roku mowa była o 21 243 zł).

– Przyczyna jest prosta. Członkowie zarządu w roku wyborczym dostali jednorazowo wyższe wynagrodzenie. Co widać po oświadczeniach majątkowych, nie wzbogacili się na tym, ale zdecydowali się wpłacić pieniądze na kampanię do wyborów parlamentarnych – informowała Onet Dorota Olko, rzeczniczka Razem.
Czytaj także: Zandberg w obronie opozycji po przegranym głosowaniu. "Powinni puknąć się w głowę"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut