Jest jeden główny powód, żeby wytrwać 3 godziny filmu "Jak pokochałam gangstera". Na imię ma Tomasz
"Kto powiedział, że nie można mieć wszystkiego?" – pyta buńczucznie Nikoś. Za tym pytaniem najwyraźniej podążył reżyser "Jak pokochałam gangstera", Maciej Kawulski, który swoim 3-godzinnym filmem zdaje się odpowiadać: "Jak się bardzo chce, to można".
- "Jak pokochałam gangstera" (2022) to film Macieja Kawulskiego, reżysera znanego z "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" (2019).
- Film o Nikodemie "Nikosiu" Skotarczaku można oglądać na Netfliksie od 5 stycznia.
- "Jak pokochałam gangstera" to brawurowe kino, jednak traci na sile z powodu dłużyzn.
Nie zatrujemy się nim, ale liczba składników i ich specyficzny dobór, sprawią, że nie do końca będziemy wiedzieli, co jemy. Ostra gorgonzola zabije smak subtelnej cukinii, całość zdominuje słodycz rodzynek, wielu smaków nie wyczujemy, znikną w natłoku. Taką "carbonarę" przygotował Maciej Kawulski.
"Jak pokochałam gangstera" to przykład, co się dzieje, gdy do jednego garnka wrzucimy wszystko, co mamy w lodówce. Tylko składników trochę szkoda...
Długo, dłużej
Film Macieja Kawulskiego trwa 3 godziny i niestety – to się czuje. Z jednej strony reżyser bombarduje nas wątkami, efektami, detalami, artystycznymi ujęciami, z drugiej – przedłuża, rozciąga, rozbija rytm w drugiej części filmu, przez co całość traci dynamikę. Powtórzę: szkoda, bo pierwsze ujęcia "Jak pokochałam gangstera" obiecują bardzo dobre kino.Już na wejściu twórcy zastrzegają, że nie obejrzymy filmu dokumentalnego czy biografii jednego z najbardziej znanych gangsterów – Nikodema "Nikosia" Skotarczaka nazywanego "królem Trójmiasta". Jednocześnie "film jest oparty na faktach". W przypadku takich historii te "fakty" są jednak różne, układają się w różne wersje wydarzeń i trzeba zdecydować, z jakich perspektyw na nie spojrzymy. W tym przypadku mamy tych perspektyw kilka, bo główną narratorką jest Rita (Krystyna Janda), jednak co rusz postaci spoglądają w kamerę, przebijają ścianę i mówią wprost do widza, by niejako skomentować to, co jest nam pokazywane.
I w tym kontekście Kawulski wychodzi obronną ręką. Daje nam pełnoprawną, mocną postać, która czerpie z legendy, ale nie udaje, nie naśladuje i jest przedstawiona w szerokim kącie. Nie udałoby się to bez doskonałego castingu – Tomasz Włosok jako Nikoś jest wyśmienity, wielowymiarowy, charyzmatyczny. Wierzę, że po tej roli młody aktor będzie przebierał w ofertach. I to głównie z jego powodu warto wytrwać przed ekranem.
netflix.com
Podobnie ciekawym (ale i ryzykownym) zabiegiem jest wprowadzenie całkowitego chaosu w drugiej części filmu – wraz z kokainą pojawia się więcej zgrzytów, drżeń kamery, cięć lub przeciwnie – kamera obraca się, wiruje, pokazuje wszystko. Pojawia się też seria impulsywnych działań i kochanka niepasująca do Nikosia. Wulgarna Nikita (Julia Wieniawa) – filmowy typ kobiety, która towarzyszy mężczyźnie w upadku, a jednocześnie układa sobie poduszki do miękkiego lądowania.
Problem z chaosem polega jednak na tym, że wybił on z torów nie tylko świat głównej postaci, ale i całą konstrukcję filmu – to tutaj staje się on nierówny, poszarpany, a tricki montażowe i wizualne zaczynają dominować bieg historii.
netflix.com
Tygrys czy żółw?
I tutaj pojawia się pytanie: jak dalece to ciekawa wizja reżyserska, a jak bardzo mitologizowanie "szalonego życia króla przestępców"? Nie da się ukryć, że momentami zapomina się o tym, że oglądamy film o złodzieju i gangsterze (szczególnie przez pierwszą godzinę). Jego ucieczka z więzienia to nie unikanie odpowiedzialności, a zabawny prztyczek w niemiecki nos. Zdrady to realizowanie nienasyconych potrzeb miłosnych. A łamanie prawa to ciekawe (chciałoby się aż dodać frazes o "pełnym przygód") życie, oznaka buntu i chęci czerpania z życia garściami – wszak Nikoś woli żyć jak tygrys, a nie jak żółw.netflix.com
Później napięcie spada, zaczyna dominować chaos i przeciągające się sceny. Reżyser i scenarzysta (Krzysztof Gureczny) odbijają się natomiast w samym zakończeniu – nie próbują rozwiązywać zagadkowej śmierci Nikosia, sugerować, komu bardziej zależało na jego zniknięciu, bo zależało wielu osobom.
Taki mógł być świat Nikosia albo taki świat mógł sobie wymyślić. Nie bez powodu film otwiera i zamyka cover piosenki "Big in Japan". Nikoś, pomimo uporczywego zdrobniania swojego imienia, chciał być duży. I chciał mieć wszystko, ale chyba i jego historia, i film "Jak pokochałam gangstera" przypominają, że tak się nie da. Po prostu nie można mieć wszystkiego. Albo można. Ale tylko przez krótką chwilę i lepiej ją doceniać niż gnać dalej, po więcej.
Czytaj także: Tę twarz w PRL-u znał każdy. Zdzisek nazywany był "królem złodziei", 29 razy uciekł milicji
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut