Wdowa po "Nikosiu" oburzona filmem "Jak pokochałam gangstera". "Jest wielkim bluźnierstwem"

Joanna Stawczyk
Nowy film w reżyserii Macieja Kawulskiego "Jak pokochałam gangstera" stał się hitem Netflixa. Co na to żona zamordowanego gangstera? "Na żadnym etapie realizacji filmu o moim zamordowanym mężu Nikodemie Skotarczak 'Nikosiu' scenarzysta jak i reżyser nie skontaktowali się ze mną jako ostatnią żoną oraz z naszymi dziećmi" – oświadczyła wdowa po "Nikosiu", Edyta Skotarczak.
Screen z filmu "Jak pokochałam gangstera". Fot. za YouTube/Netflix

"Jak pokochałam gangstera" Macieja Kawulskiego hitem Netflixa. Historia "Nikosia" z Trójmiasta

W środę (5 stycznia) na Netflixie zadebiutowała najświeższa produkcja, za której reżyserią stoi Maciej Kawulski. Fabuła filmu opiera się na historii życia Nikodema "Nikosia" Skotarczaka, który został zamordowany niemal 24 lata temu. W roli głównej wystąpił Tomasz Włosok.

"'Lepiej jest przeżyć rok życiem tygrysa niż 20 lat życiem żółwia'- mawiał i żył pełnią życia bohater którego losy zainspirowały nas do napisania i nakręcenia tej fabuły. To opowieść, której bohaterem nie jest tylko Nikoś najbardziej elektryzujący gangster w swoim czasie" – napisał Kawulski na Instagramie, dzień po premierze. "Wierze, że udało nam się stworzyć kolejną gangsterską balladę o człowieku niekiedy bardziej kolorowym niż trójmiejskie kasyna a niekiedy głębszym i mroczniejszym niż zimowy Bałtyk. Pozwólmy mu nas zabrać w podróż w odmęty jego obezwładniającej osobowości, bo to kraina godna uwagi" – dodał.


Wdowa po Nikodemie "Nikosiu" Skotarczaku krytykuje film "Jak pokochałam gangstera". Oceniła produkcję

Dzień po błyskotliwym debiucie filmu Kawulskiego na facebookowym profilu Edyty Skotarczak, żony zabitego w 1998 roku gangstera pojawiło się obszerne oświadczenie ws. produkcji "Jak pokochałam gangstera".
Edyta Skotarczak, wdowa po "Nikosiu"
Facebook

W związku z ogromną ilością zapytań dotyczących kwestii mojej rzekomej autoryzacji filmu oświadczam, iż na żadnym etapie realizacji filmu o moim zamordowanym mężu Nikodemie Skotarczak "Nikosiu" scenarzysta jak i reżyser nie skontaktowali się ze mną jako ostatnią żoną oraz z naszymi dziećmi.

"Nie uzyskali żadnej zgody na nakręcenie filmu w dowolnej interpretacji i wizji oraz takiej wyjątkowo negatywnej formie naruszającej przy tym nie tylko uczucia osób najbliższych zmarłego, ale również normy życia społecznego, a przede wszystkim prawo do prywatności, ludzką godność, cześć, pamięć po osobie zmarłej" – podkreśliła na wstępie.

Skotarczak napisała, że nie miała możliwości wcześniejszego wglądu w szczegóły scenariusza, aby wiedzieć w jaki sposób zostanie przedstawiony jej mąż. "Reżyser 'zasłaniał' się poufnością i tajemnicą swojego przedsiębiorstwa i swoich kontrahentów, wskazując, iż nie ma prawa mi takich informacji udzielać wskazując przy tym, cytuję: 'to poza tym szczerze nie widzę również żadnego powodu ani uzasadnienia aby to robić' - jakby film dotyczył obcego mężczyzny, a nie mojego męża" – kontynuowała.

Oberwało się nie tylko reżyserowi, ale także dzieciom "Nikosia". "Dzieci z poprzednich związków mojego męża Nikodema, które brały w filmie udział - akceptując i wyrażając zgodę na taką formę i treść filmu - niestety pokazały swój poziom intelektualny, moralny i rodzaj emocjonalnego stosunku do ojca. Normalne kochające dzieci bronią honoru rodziny" – oceniła Skotarczak.

"W mojej ocenie, jak i w ocenie osób znających Nikodema oraz mnie - ten projekt jest jednym wielkim bluźnierstwem i nie sposób nie odnieść wrażenia, iż ma na celu pokazanie jego postaci w negatywnym, upokarzającym, umniejszającym i po części zakłamanym świetle" – stwierdziła.

"Takie pomieszanie, trochę prawdy z dowolną wizją artystyczną reżysera, stwarza pozorność „nowej” rzeczywistości, która w odbiorze społecznym jest przeważnie odbierana jako prawdziwa historia, ponieważ praktycznie nikt nie czyta, iż jest to fikcja literacka inspirowana życiem mojego męża. Jest to tzw. sztuczka prawna" – czytamy w jej oświadczeniu.

Skotarczak napisała, że od kilku lat jest publicznie bezpodstawnie zniesławiana i "ktoś bardzo wpływowy za pomocą osób trzecich próbuje budować negatywny i nieprawdziwy wizerunek" jej osoby, choć nie jest i nigdy nie była osoba publiczną.

"Jaki jest tego powód i kto personalnie za tym stoi zapewne pokaże czas…" – oznajmiła.

"Natomiast bardzo ciekawa jest ta gloryfikacja fałszywego przyjaciela, który najbliższą rodzinę swojego zamordowanego przyjaciela i wspólnika już od czasu zabójstwa - z niewiadomego powodu poniewiera" – podsumowała.
Czytaj także: Numer pokazany w "Nie patrz w górę" okazał się prawdziwy! Gdzie można się dodzwonić?

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut