Kolejny fatalny występ polskich skoczków w Pucharze Świata. Lider ucieka rywalom

Krzysztof Gaweł
Kolejny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w wykonaniu naszej drużyny i kolejny fatalny w wykonaniu Biało-Czerwonych. Andrzej Stękała zajął 29. miejsce, jako jedyny oddał dwa skoki konkursowe. Wygrał Niemiec Karl Geiger, który odrobił straty po pierwszym skoku i znów ograł Ryōyū Kobayashiego. Walka o Kryształową Kulę nabiera rumieńców.
Andrzej Stękała w niedzielę najlepszy z Polaków, reszta drużyny znów zawiodła Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Po niezbyt udanym sobotnim konkursie skoków na Hochfirstschanze w Titisee-Neustadt, liczyliśmy na lepsze skoki Polaków w niedzielę i wynik zdecydowanie bardziej udany, niż 29. miejsce Jakuba Wolnego. To był najgorszy występ naszych w konkursie Pucharu Świata od sześciu lat i zawodów rozgrywanych w Ałmatach. Tylko kto miał być liderem naszej drużyny, gdy bez formy są wszyscy?

Do konkursu awansowało pięciu polskich skoczków, tak samo jak w sobotę: Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł, Maciej Kot, Andrzej Stękała i Jakub Wolny. Znów odpadł Tomasz Pilch, który w kwalifikacjach zajął 51. miejsce (103,5 metra) i zakończył swoje występy w Schwarzwaldzie. Reszta drużyny miała okazję odkuć się po sobocie i przypomnieć kibicom, że potrafią skakać daleko.


Niestety, po raz kolejny nie pokazali tego nasi skoczkowie, choć tym razem dobry skok oddał Andrzej Stękała. Ale po kolei. Zaczął Maciej Kot skokiem na 117,5 metra (36. miejsce), który rzecz jasna nie mógł mu dać awansu do serii finałowej. Po chwili Klemens Murańka poleciał dokładnie metr dalej i też zakończył swoje występy w Schwarzwaldzie (37. miejsce).

Na szczęście zaskoczył Andrzej Stękała, który miał dobre warunki i błysnął skokiem na 126,5 metra. To dało mu miejsce w "30" i pozytyw, których tak mało nasz sympatyczny zawodnik ma w tym roku. Niestety zawiedli Aleksander Zniszczoł (113 metrów, 43. miejsce) i dość niespodziewanie Jakub Wolny (116 metrów, 45. miejsce), który jako jedyny stanął na wysokości zadania w sobotę.

A liderem był podrażniony sobotnią porażką Ryōyū Kobayashi, który skoczył 135 metrów i wyprzedzał Niemca Markusa Eisenbichlera (135 metrów) i Austriaka Jana Hoerla (133,5 metra). Lider Pucharu Świata Karl Geiger uzyskał 131 metrów, ale był bardzo wysoko, bo na miejscu czwartym. I znów czekała nas kapitalna walka o miejsca na podium.

Najpierw jednak obejrzeliśmy drugi w niedzielę skok konkursowy Andrzeja Stękały, który był po pierwszej serii 28. Wydawało się, że może powalczyć o awans, ale jego skok powiedział nam wszystko. 108 metrów, odległość mówiła wszystko. Polak zajął jednak 29. miejsce, a nie 30. A wszystko dlatego, że Słoweniec Żiga Jelar nie oddał drugiego skoku i spadł za naszego skoczka, który powtórzył wynik Jakuba Wolnego z soboty.

A na czele walka była znakomita. Karl Geiger w drugiej serii przeskoczył Hochfirstschanze, uzyskał 143 metry w serii drugiej i wygrał zawody, bo Ryōyū Kobayashi odpowiedział mu skokiem na 131,5 metra, przez co spadł na pozycję czwartą. Drugie miejsce dla Anże Laniska ze Słowenii (również 143 metry), a trzecie dla Markusa Eisenbichlera (134,5 metra).

Największym zwycięzcą weekendu w Titisee-Neustadt jest zatem Niemiec Karl Geiger, który wygrał dwa razy na swoim terenie i umocnił się na czele klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Za tydzień czekają nas dwa kolejne konkursy, tym razem w Willingen. W piątek rywalizacja mikstów, w sobotę i niedzielę dwa konkursy indywidualne. To będzie ostatnia odsłona rywalizacji przed igrzyskami w Pekinie.

Czytaj także: Czy musimy się obawiać o naszych skoczków przed igrzyskami? Małysz: Cały czas łudzimy się

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut