Studio wycięło Anę de Armas z filmu. Teraz fani domagają się... 5 milionów dolarów za "oszustwo"

Ola Gersz
Universal Pictures ma nauczkę: nie wycina się Any de Armas z filmu. Dwóch amerykańskich fanów kubańsko-hiszpańskiej aktorki pozwało studio filmowe za "oszustwo", gdyż gwiazda "Nie czas umierać" pojawiła się w trailerze komedii "Yesterday", ale nie w samym filmie. Domagają się teraz 5 milionów dolarów odszkodowania.
Ana de Armas została wycięta z filmu "Yesterday", co nie spodobało się jej fanom Fot. Tolga Akmen/AFP/East News
Dwóch Amerykanów, Conor Woulfe i Peter Rosza twierdzą, że każdy z nich zapłacił 3,99 dolarów (ok. 15,90 zł) za wypożyczenie w serwisie VOD Amazon Prime brytyjskiej komedii "Yesterday" Danny'ego Boyle'a z 2019 roku, ale podczas seansu odkryli, że Ana de Armas została wycięta z ostatecznej wersji filmu. Tymczasem 33-letnia aktorka pojawiła się w jego zwiastunie.

Mężczyźni postanowili pozwać studio filmowe Universal Pictures i w piątek złożyli już pozew w kalifornijskim sądzie. "Chociaż pozwany zawarł sceny z panią de Armas w trailerach filmu w celu promowania "Yesterday" oraz zachęcania do jego sprzedaży i wypożyczania, pani de Armas nie ma i nigdy nie było w publicznie dostępnej wersji filmu" – brzmi treść skargi, którą cytuje "Hollywood Reporter".
Jak twierdzą zagorzali fani kubańsko-hiszpańskiej aktorki, padli ofiarą oszukańczego marketingu, a Universal Pictures wykorzystała "sławę, blask i błyskotliwość" de Armas do promowania filmu. Ich zdaniem to celowy zabieg, gdyż Himesh Patel (wówczas znany z brytyjskiego serialu "EastEnders") i Lily James ("Kopciuszek", "Czas mroku", "Baby Driver", "Mamma Mia! Here We Go Again") nie byli wystarczająco rozpoznawalni.


Teraz Woulfe i Rosza domagają się 5 milionów dolarów odszkodowania w imieniu wszystkich wprowadzonych w błąd widzów "Yesterday". Studio Universal Pictures na razie nie skomentowało jednak ich skargi.

Ana de Armas wycięta z "Yesterday"

Ana de Armas, gwiazda "Na noże", "Blade Runnera 2049" i "Nie czas umierać" (25. filmu o Jamesie Bondzie), faktycznie została wycięta z filmu "Yesterday". Aktorka, która za rolę w tym pierwszym tytule, była nominowana do Złotego Globu, a niedługo wcieli się w Marilyn Monroe, zagrała dziewczynę, z którą flirtował główny bohater (Himesh Patel).
Scenarzysta Richard Curtis tłumaczył w rozmowie z portalem CinemaBlend, że zdecydowano się usunąć sceny z udziałem de Armas, gdyż widzom podobno nie podobał się jej wątek. Podkreślił, że dla całej ekipy filmowej było to "traumatyczne cięcie", gdyż aktorka była "wspaniała" w swojej roli.

Jak przypomina magazyn "Variety", pozew dotyczący Any de Armas w "Yesterday" nie jest pierwszy. W 2011 roku w Michigan pozwano film "Drive" z Ryanem Goslingiem, którego trailer również miał być mylący. Obiecywał bowiem "film akcji o szybkiej jeździe samochodem", a okazał się powolnym i bardzo brutalnym dramatem. Sąd oddalił wówczas pozew, gdyż stwierdził, że zwiastun nie był "szczególnie niezgodny z filmem, gdyż każda pokazana w nim scena pojawiła się w filmie".
Czytaj także: Ana de Armas o roli Marylin Monroe. "To była niezwykle wyczerpująca tortura"