Nietoperz z targu w Wuhan nie zatrzymał igrzysk. Restrykcje w Pekinie będą jednak koszmarne

Adam Nowiński
Wielkiej sportowej machiny biznesowej nie zatrzyma nawet śmiertelny wirus. Przekonaliśmy się o tym na przykładzie olimpiady w Tokio. A ta w Chinach, mimo że zimowa, nie będzie za bardzo różniła się od japońskiej. W Pekinie także zdecydowanie podkręcono obostrzenia, co zapewne wypaczy rywalizację sportową.
Igrzyska w Pekinie odbędą się w cieniu pandemii. Fot. Sun Fei/Xinhua News/East News

Polacy na izolacji zamiast na treningach

Ogromne imprezy sportowe jak mistrzostwa świata czy olimpiady to nie tylko uczta dla fanów sportu, ale także wielkie pieniądze oraz prestiż dla ich organizatorów. Być może dlatego, nawet w dobie V fali pandemii bardzo zakaźnego wariantu koronawirusa – omikronu, Chiny nie zrezygnowały z przeprowadzenia zimowych igrzysk olimpijskich.

Żeby jednak zrobić to w miarę bezpiecznie, postawiono na bardzo wyśrubowane obostrzenia, które już rzutują na występ wielu sportowców, w tym Polaków. Boleśnie przekonała się o tym Natalia Maliszewska, która do Pekinu poleciała jako jedna z faworytek do medalu w short tracku.


Niestety na miejscu wszystko się skomplikowało, bo okazało się, że jest zakażona koronawirusem jako ósma w reprezentacji Biało-Czerwonych. Polka to jedna z największych nadziei medalowych. A pozytywny wynik testu powoduje, że olimpijka trafiła na obowiązkową izolację. W jednym z wywiadów informowała, że przed wylotem do Azji w Polsce wyniki testów były negatywne.

Być może Polka uzyskała pozytywny wynik w Chinach dlatego, że organizatorzy "podkręcili" zasady testowania, żeby skuteczniej wyłapywać każde zagrożenie ze strony koronawirusa. Ale może od początku.

Obostrzenia covidowe Pekin 2022

Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że sportowcy nie mogą dostać się do Chin tak po prostu każdym samolotem lecącym do Państwa Środka.

Na igrzyska droga jest jedna – wiedzie przez międzynarodowe lotnisko w Pekinie. To tam lądują samoloty z oficjelami i sportowcami z zagranicy. Każda z maszyn musi jednak wcześniej zostać zaakceptowana przez organizatorów.

Kiedy zawodnicy dotrą na lotnisko w Pekinie, wsiadają do specjalnie przygotowanych autobusów, które przewożą ich do odpowiednich lokalizacji. Ci zaszczepieni dwiema dawkami od razu trafiają do olimpijskiej "bańki", w której będą mieszkać do 48 godzin od zakończenia swojej przygody z igrzyskami, chyba że biorą udział w ceremonii zamknięcia.

Z kolei niezaszczepieni sportowcy muszą przyjechać wcześniej, bo są kierowani na obowiązkową 21-dniową kwarantannę mimo wykonanego 72 godziny wcześniej testu PCR na obecność koronawirusa. Dopiero po odbyciu kwarantanny mogą wejść do "bańki".

Nic nie pomoże im też fakt, że po dotarciu na miejsce kwarantanny będą także mieli zrobiony test i jego wynik będzie negatywny. Co ciekawe, zaszczepieni też są testowani tuż po przyjeździe, mimo że wymaga się od nich zrobienia testu zanim wejdą na pokład samolotu.

Nad całym procesem bezpieczeństwa epidemicznego czuwa Covid Officer, który przydzielony jest do każdej z reprezentacji. To on rozwiewa wszelkie wątpliwości odnośnie obostrzeń i procedur panujących podczas zimowych igrzysk olimpijskich (ZIO) w Pekinie.

A jakie są to obostrzenia? Ich przedsmak poznaliśmy w październiku, kiedy organizatorzy opublikowali tzw. Playbook, czyli zestaw reguł postępowania dla uczestników imprezy.

Muszą oni zakrywać nos i usta przez cały czas pobytu, za wyjątkiem sytuacji takich jak jedzenie, picie, spanie, treningi na arenach sportowych oraz start w zawodach. Powinni także unikać kontaktu fizycznego z innymi, czyli nie mogą podawać sobie dłoni, przybijać piątek czy ściskać się. Zabroniony jest także seks, ale organizatorzy i tak będą rozdawać sportowcom prezerwatywy.

Sportowcy nie będą mogli także odwiedzać innych aren sportowych niż te, na których występują. Poza tym wszędzie będzie ich przewoził specjalnie przygotowany transport. Jak donoszą jednak dziennikarze, którzy pracują na miejscu, rozwiązanie to od początku szwankuje. Jakby tego było mało, tu wracamy do wspomnianego "szeryfa / urzędnika od koronawirusa", każdy zawodnik będzie przez niego nadzorowany i codziennie będzie musiał przejść test na COVID-19. Na szczęście wymaz będzie im pobierany z gardła, ale nadal jest to bardzo rygorystyczna procedura.

Kiedy wyjdzie, że sportowiec ma pozytywny wynik, trafia na 7-dniową izolację wraz ze wszystkimi, z którymi widział się choćby przez 15 minut i był bez maseczki.
Fot. Liu Xu/Xinhua News/East News

Obostrzenia dla kibiców

Myśleliście, że sportowcy w Pekinie mają przekichane? To zobaczcie, co czeka kibiców. Zacznijmy od tego, że jeśli chcecie przyjechać, kibicować z zagranicy, to nie dostaniecie się do Chin. Państwo Środka zamknęło się na zagranicznych turystów z uwagi na koronawirusa i ZIO.

Wyjątkami są repatrianci, posiadacze wiz dyplomatycznych i podróżni przybywający w specjalnych celach handlowych, naukowych czy kulturalnych oraz sportowcy występujący na igrzyskach. Reszta nie ma wstępu. Ale ci, którzy będą mogli wejść na areny sportowe, też nie będą mieli lekko.

Każdy z nich będzie specjalnie "wyselekcjonowany" pod względem zdrowotnym z grona lokalnych mieszkańców z okolic poszczególnych obiektów olimpijskich. Oni także mają zakaz kontaktów osobistych na terenie aren sportowych oraz nakaz noszenia maseczek i unikania... tłocznych miejsc.

Przyjezdni – szczęśliwcy, ale także członkowie sztabów szkoleniowych drużyn narodowych oraz dziennikarze – będą musieli pobrać specjalną aplikację minimum 14 dni przed wylotem i codziennie meldować się na niej i informować o swoim stanie zdrowia.

Prawdziwy absurd kibiców czeka na trybunach. Chińczycy zakazali bowiem dopingowania swoich sportowców krzykiem i śpiewem. Można jedynie... klaskać.