Kuriozalne słowa rzecznika Putina. "Rosja nigdy nikogo nie zaatakowała"

Łukasz Grzegorczyk
Napięcia na linii Rosja-Ukraina pogłębiają się, a emocje jeszcze podgrzewają przedstawiciele władz w Moskwie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w kuriozalny sposób ocenił sytuację i stwierdził, że tak naprawdę "Rosja nigdy nikogo nie zaatakowała".
Rzecznik Kremla stwierdził, że Rosja nigdy nikogo nie zaatakowała. Fot. Sergey Guneev/SPUTNIK Russia/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

Dmitrij Pieskow w niedzielę 20 lutego, powtórzył swoje twierdzenia, że Rosja nie ma planów rozpoczęcia ofensywy wojskowej na Ukrainie. – Namawiamy do zadania sobie pytania: po co Rosja miałaby zaatakować kogokolwiek? – mówił na antenie państwowej telewizji Russia-1.
Rzecznik Kremla ostrzegał jednak, że "każda iskra, nieplanowany incydent lub niewielka planowana prowokacja" w regionie Donbasu może prowadzić do "nieodwracalnych konsekwencji".

Pieskow: Rosja nigdy nikogo nie zaatakowała

Przedstawiciel moskiewskich władz pokusił się jeszcze o wypowiedź, którą w kontekście historii można traktować jako zdumiewającą. – Rosja nigdy nikogo nie zaatakowała – wypalił Pieskow. – Rosja, która przeżyła tak wiele wojen, jest ostatnim krajem w Europie, który chce nawet wypowiedzieć na głos słowo "wojna" – dodał.


Prezydent Francji Emmanuel Macron odbył w niedzielę rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem w ramach ostatniej próby przekonania rosyjskiego przywódcy do wycofania swoich sił. Wiadomo już jednak, że rosyjskie wojska, wysłane na Białoruś na ćwiczenia wojskowe, pozostaną w tym kraju bezterminowo. Te informacje potwierdził resort obrony Białorusi.

Napięta sytuacja na linii Rosja-Ukraina

Jak wskazuje "Financial Times", w ostatnich dniach nasilił się konflikt między wspieranymi przez Rosję separatystami a ukraińskimi siłami w Donbasie. Separatyści oskarżyli wojska ukraińskie o złamanie zawieszenia broni i nakazali ewakuację ludności cywilnej, co według Kijowa i jego zachodnich sojuszników, może być wstępem do rosyjskiej inwazji. Kijów doniósł o ciężkich ostrzałach swoich pozycji na froncie.

Niepokojące są też doniesienia zawarte w raporcie amerykańskiego think tanku Center for Strategic and International Studies. Z aktualnych danych wynika, że Rosja rozmieściła przy granicy około 190 tys. konwencjonalnych i nieregularnych sił lądowych – oprócz sił morskich i powietrznych oraz około 50 tys. żołnierzy białoruskich – które mogłyby prowadzić operacje na Ukrainie.
Przypomnijmy, że Kreml obiecał wycofać swoje siły z Białorusi po zakończeniu 10-dniowych ćwiczeń, które rozpoczęły się 10 lutego. Według sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, było to największe skupisko żołnierzy i nowoczesnej broni na Białorusi od czasów zimnej wojny.

Z kolei brytyjski premier ujawnił ustalenia zachodnich wywiadów, dotyczące kryzysu rosyjsko-ukraińskiego. Jak mówił w rozmowie z BBC Boris Johnson, Rosja ma zamiar otoczyć Kijów. Atak na Ukrainę może nastąpić z kilku stron. – Dowody sugerują, że Rosja planuje największą wojnę w Europie od 1945 roku – poinformował szef rządu w Londynie i przyznał, że plan ten w zasadzie już jest realizowany.
Czytaj także: Johnson ujawnia ustalenia wywiadu: "Rosja planuje największą wojnę w Europie od 1945 roku"