Bądźmy szczerzy, kobiety zwracają uwagę na portfel faceta. "Brzmi cynicznie, ale takie mamy czasy"

Aneta Olender
20 marca 2022, 20:53 • 1 minuta czytania
Tak, kobiety zwracają uwagę na kasę, ale nie do końca chodzi tu – a można zaryzykować śmiałą tezę, że właściwie wcale – o bycie czyjąś utrzymanką, o to, że liczą na profity związane z tym, co zgromadzone na koncie partnera. Zapytaliśmy, jak jest naprawdę, i okazuje się, że pieniądze to po prostu symbol tego, co ważniejsze: zaradności i bezpieczeństwa.
Status materialny ma znaczenie, ale jako symbol bezpieczeństwa i zaradności. Fot. Jonathan Borba / Pexels

– Zarówno facet bez kasy, jak i facet z kasą, może się okazać najgorszym albo najlepszym partnerem dla konkretnej kobiety. Nie jest tak, że kasa mówi nam coś o wartości człowieka, z całą pewnością nie jest tak, że bardziej cenię tego, kto ją ma - wręcz przeciwnie – przyznaje Kalina.


Chodzi o poczucie bezpieczeństwa

Kalina ma 31 lat. Ma też dobrą pracę i mieszkanie w Warszawie. Jest ogarnięta, potrafi o siebie zadbać, dlatego bardzo szybko się usamodzielniła. Zaznaczam od razu, że nie ma w tej historii bogatych rodziców oraz spadków, co oczywiście nie jest niczym karygodnym, ale akurat w tym kontekście może to mieć jakieś znaczenie. Do wszystkiego doszła sama (tak, tak, zabrzmi to jak banał) ciężką pracą i zaangażowaniem.

Wybierając partnera nigdy nie kierowała się tym, aby był to ktoś, kto zapewni jej wygodne życie. Wiedziała, że sama zadba o swoje bezpieczeństwo ekonomiczne. Mimo wszystko to też nie tak, że zasobność portfela tego drugiego człowieka była jej obojętna. Choć tak naprawdę chodzi raczej o to, jakie cechy charakteru do tej zasobności mogą prowadzić, a nie o to, jaką gotówką ów potencjalny partner dysponuje.

– Przez uprzedzenia kulturowe, fałszywe przekonania na temat pieniędzy i ludzi, którzy mają i zarabiają ich dużo - "na pewno jest bogaty, bo jest cwaniakiem", "ciekawe na czym się tak dorobił, pewnie niejednego okradł", "nie można mieć szczęścia w pieniądzach i miłości" - mam wrażenie, że wiele kobiet podchodzi do bogatych gości właśnie z uprzedzeniem, jakby mówiły: "sprawdzam!", szukając potwierdzenia, że za dużymi pieniędzmi stoi coś więcej – dodaje Kalina.

To coś więcej, według Kaliny, to mądrość, dobroć, humor, dystans, etc. – Potrzebujemy wartościowego gościa, który będzie dowodem na to, że "nie poleciałyśmy na kasę". Myślę więc, że bogaci wbrew pozorom nie mają łatwiej – zaznacza.

Siedzimy z Kaliną przy małym, okrągłym kawiarnianym stoliku, co – to nawet zabawne, bo i trochę banalne – dodaje polotu i czegoś w rodzaju literackiego charakteru tej scenie. Jesteśmy w Warszawie. Nie jest jeszcze najcieplej, ale najmniejsza oznaka zbliżającej się upragnionej wiosny, w tym przypadku trochę słońca i błękitne niebo, skłania do picia gorącej kawy na zewnątrz.

Równie dobrze mogłabym usadzić nas na krzesełkach np. w jednej z paryskich uliczek. To nawet bardziej pasowałoby do tematu, bo przecież Paryż, bo przecież wyzwolone, pewne siebie Francuzki... Czyli stereotypy, a to akurat nie przypadek, bo tych będzie tu bez liku.

Nie oszukujmy się, na nich przecież często budujemy nasze sądy. Tak łatwiej się poruszać, bo to przecież znany teren. A zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety.

Bo jak określić taką, która poszukując partnera zwraca uwagę również na jego status materialny? Najłagodniejszym epitetem, z którym zgodziłaby się część, jeśli nie większość wydających wyrok, to materialistka. Jest oczywiście jeszcze utrzymanka i inne tego typu określenia, których nawet nie wypada tutaj przytaczać.

Bo przecież w niejednym filmie, niejednym serialu albo książce, takie postaci się pojawiały. I zawsze lub w 97 proc. przypadków były to negatywne bohaterki. Przecież miłość rządzi się innymi prawami. Przecież razem można pokonać wszelkie przeciwności losu. I tak i nie. Wszystko to zależy od wielu elementów.

Jeśli nie ma się 13 lat i jeśli nie spotyka się swojego partnera w liceum lub na studiach razem planując przyszłość, na tę przyszłość patrzy się już trochę z innej perspektywy. Innej tym bardziej, jeśli samej w życiu się już do czegoś doszło.

– Nie wierzę w to, że laski lecą na bogactwo, jeżeli nic za tym bogactwem nie stoi, a podąża za nim często (przeważnie) poświęcenie, ciężka praca, hart ducha, pomysłowość, niezłomność, szerokie horyzonty, dużo fartu, charyzma, mądrość, obietnica poczucia bezpieczeństwa i zapełnienie innych braków, które to można wymieniać w nieskończoność – przyznaje Kalina.

I od razu dodaje: – W przeciwnym razie - wolę dobrego, poczciwego, inteligentnego biedaka. Chwilę się razem pomęczymy... a potem i tak razem zarobimy.

Większość kobiet nie lata za milionerem, ale chcą faceta ogarniętego życiowo, co świadczy o jego pracowitości i zaradności - fantastyczne cechy do zakładania rodziny. Dlatego tez odsuwają się od trzydziestokilkuletnich gołodupców, co niczego w życiu finansowo nie zabezpieczyli. Bo jak on tak marnie dba o siebie, jak wiec zadba o rodzinę? Zresztą to samo odnosi się do kobiet, facet powinien z podejrzeniem patrzeć na babkę, która mając lat trzydzieści nic nie wypracowała dla siebie. To nie jest kwestia kont, mieszkań i polis, ale tego, co one mówią o danej osobie.anonimowa wypowiedźwpis z internetowego forum

Status społeczny ma znaczenie?

Nauka, a mówiąc precyzyjniej nauki społeczne, ukuła termin hipergamia. Oznacza on wybieranie życiowego partnera, który zajmuje wyższą lub co najmniej taką samą pozycję społeczną. Nie jest to jednak intencjonalne działanie. To intuicyjne poszukiwanie dobrych genów.

Trudno jednak nie zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście status odgrywa tak determinującą rolę. Wystarczy przecież rzucić okiem na wyniki różnego rodzaju internetowych ankiet, które mają dać odpowiedź na pytanie, czego u mężczyzn szukają kobiety. Inteligencja, poczucie humoru, zaradność życiowa, odwaga...

Na tych listach raczej próżno szukać (zwłaszcza na wysokich pozycjach) deklaracji dotyczących atrakcyjności wynikającej ze zgromadzonego majątku.

Oczywiście, trzeba pozbyć się złudzeń, są i takie kobiety (jak i mężczyźni!), którym rzeczywiście z jakichś im tylko znanych powodów chodzi stricte o konto w banku. Ale większości zależy na tym, co za tymi pieniędzmi stoi.

Chodzi o poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli kobieta potrafi o siebie zadbać, ma dobrą pracę i nie chce, żeby facet ją utrzymywał. Chodzi o to, żeby mieć oparcie w drugiej osobie. Każdy może się potknąć, każdy może mieć gorszy czas w życiu. I to na pewno nie skreśla tej drugiej osoby, nie oznacza, że na zakręcie kobieta będzie chciała wysiąść. Wtedy należy się wspierać.

Tu nie chodzi o stan konta delikwenta. Jeśli facet się spełnia w stolarce i jest to jego pasja, która go rozwija i praca, to może zarabiać niewiele i jest ok. Ale jeśli jest stolarzem, bo mu w życiu nie wyszło i teraz jest sfrustrowany, że nie ma jachtu i chevroleta, to kobiety nie będą nim zainteresowane. Jeśli ktoś jest naukowcem i się poświęca zdobywaniu wiedzy, to pewnie nie zarabia kokosów, ale jest atrakcyjny dla wielu kobiet, bo ma coś do zaoferowania, czymś imponuje, ma kapitał intelektualny. Chyba, że jest abnegatem i żyje w brudzie.anonimowa wypowiedźwpis z internetowego forum

Sporo się zmieniło

– Na pewno mogą się zdarzyć kobiety, dla których pieniądze są sprawą pierwszorzędną – tak samo jak dla części mężczyzn. Natomiast generalnie można powiedzieć, że sytuacja ekonomiczna kobiet bardzo się zmieniła, ponieważ jeszcze kilkadziesiąt lat temu były one często zależnie od partnera, ponieważ nie pracowały lub mniej zarabiały. Miały trudniejszą drogę do kariery – mówi psychoterapeutka, specjalistka od związków, Joanna Godecka.

Joanna dodaje, że mężczyźni w takich relacjach czuli się pewnie, bo w pewnym sensie byli "sponsorami", materialna strona życia spoczywała na ich barkach, ale przez ten status, który dzięki temu mieli, uważali, że to jest naturalne

Tu warto wspomnieć o kwestii niebywale istotnej, ta finansowa zależność od partnera może też, niestety, w toksycznych relacjach pozwalać mu na stosowanie przemocy ekonomicznej. Dlatego tak ważne jest, by móc w każdej chwili spakować walizkę.

To oczywiście temat, którego nie da się zamknąć w dwóch zdaniach, bo jest szereg dodatkowych elementów, które utrudniają podjęcie takich ratunkowych decyzji. Określenie "utrzymanka" nie pada tu celowo, bo mogłoby być niezwykle krzywdzące, a rzeczywistość nie jest tak czarno-biała, jak niektórym osobom może się wydawać.

Wróćmy jednak do tematu poszukiwań partnera...

– W tej chwili kobiety zarabiają dobrze, czasami lepiej od mężczyzn. Prowadzą firmy, są wykształcone, ambitne. Mają przyzwoity lub bardzo wysoki status materialny, dlatego zaczęły od mężczyzn oczekiwać, że będą im dorównywać, niekoniecznie przewyższać. Jednak w związku z tym kobieta, która ma pewne oczekiwania w stosunku do mężczyzny, jest traktowana stricte jako materialistka. A ona po prostu chce, żeby ten ktoś, z kim się wiąże, coś sobą prezentował, tak jak i ona – podkreśla psychoterapeutka.

– Oczywiście, mamy też do czynienia z kobietami, które nie pracują, które nie bardzo dbają o swoją karierę, ale jednocześnie mają ogromne oczekiwania wobec mężczyzn, chcą żeby byli bogaci. Jest nieliczna grupa kobiet, naprawdę margines, która chciałaby sobie u boku takiego zamożnego faceta wygodnie nic nie robić – dodaje Joanna Godecka.

Ktoś może przekłada pudełka na taśmie w fabryce, ale w każdy weekend jeździ w góry/na rowerze/chodzi do teatru i choć ma niewielki dochód, jest ogarniętym człowiekiem, z którym można pogadać i jest atrakcyjny dla kobiet. Inny przekłada pudełka na taśmie a w weekend pije piwo i narzeka na swój los oraz na to, że kobiety lecą tylko na kasę - ten jest nieatrakcyjny. Ktoś inny może ma kupę kasy, ale jest zwyczajnie chamskim burakiem - znajdzie tylko kobiety na jedną noc lub takie, które zniosą upokorzenie byle dobrać się do jego kasy, ale wartościowe babki będą trzymały się z daleka.anonimowa wypowiedźwpis z internetowego forum

Najlepszy "złoty środek"

– Wmawiamy sobie, że pieniądze się nie liczą, że nie liczy się status materialny partnera. Zresztą to wmawia nam sama popkultura, która od Śnieżki i Kopciuszka - które wyszły za bogate książęta - i Pretty Woman przeszła do motywu "miłość jest najważniejsza". I owszem jest, tyle że tak samo ważna jest i stabilizacja. Jeśli chcemy podążać tylko za miłością, nie patrząc na pieniądze, i romantycznie wyjść za charyzmatycznego artystę bez grosza przy duszy, musimy same być stabilne finansowo – twierdzi Zuzanna.

Z Zuzanną udaje mi się złapać w tzw. biegu, gdzieś między jednym spotkaniem służbowym a drugim. Akurat ona o stabilność finansową martwić się na razie nie musi. I choć 33-latka jest też jednocześnie ogromną romantyczką, to zdaje sobie sprawę, że temat pieniędzy ma znaczenie w kontekście romantycznej relacji.

– Większe zasoby finansowe kobiety niż mężczyzny wciąż dla niektórych facetów są nie do przeskoczenia. Najlepiej wiec osiągnąć złoty środek i być na podobnej stopie. Albo na takiej stopie, w której kobieta, która haruje jak wół i potrafi świetnie o siebie zadbać finansowo, ale nie ma szansy na kredyt na mieszkanie, znajdzie świetnego partnera ze zdolnością kredytową i pieniędzmi na wkład własny w "pakiecie". To brzmi może cynicznie, ale niestety takie mamy czasy - mało romantyczne – przyznaje.

Kobieta zaznacza, że nie chodzi o to, żeby miłość "olać" i patrzeć tylko na pieniądze, bo z takiej relacji nie wyjdzie nic dobrego albo po prostu nie wyjdzie nic. I jest to zwyczajnie nieetyczne.

– Chodzi jednak o to, żeby nie bać się tego aspektu finansowego i brać go pod uwagę, jeśli jest dla nas ważny. Za bardzo demonizujemy pieniądze, podczas gdy to bardzo ważna część życia. Uważam, że kobieta musi zadbać finansowo o siebie sama, być niezależną, i mieć poduszkę finansową "w razie czego". Nie powinna liczyć tylko na partnera, bo nie jesteśmy w XIX wieku (i wszystkich poprzednich) – podkreśla.

– Jednak nie ukrywajmy, że - pomijając "duże rzeczy", jak wspomniane kredyty - miło jest czasem być rozpieszczoną kolacją w fajnej knajpce czy kinem (i odwrotnie - miło jest porozpuszczać również partnera). Przyznawanie się do tego zawsze grozi wyzwaniem od pustaków i gold diggerów, ale naprawdę - najwyższa pora, aby odczarować temat pieniądza w związku – dodaje na koniec rozmowy Zuzanna.

Z doświadczenia wiem, że 40-latkowie mieszkający w 2 pokojach w bloku z rodzicami nie za bardzo nadają się do związku. Może na takie osoby trafiam, płci obojga, ale tak zauważyłam. Nie nadają się do związku nie dla tego, że nie mają własnego lokum, tylko przez swoje podejście, co rzutuje również na to, że nadal mieszkają z rodzicami. Zwykle słyszę od nich: z rodzicami mieszka się taniej, a gdzie ja znajdę inna pracę, ja nie mam znajomości, aby szukać nowej, ja nie mam szczęścia, jak inni. No tak...anonimowa wypowiedźwpis na internetowym forum

Czytaj także: Miłość jak z filmu nie istnieje. 10 kłamstw, jakie popkultura serwuje nam o związkach

Wina po stronie kobiet

– Większość kobiet nie chce nie tyle utrzymywać mężczyzny, co nie chce obniżać swoich standardów, a mężczyźni, którzy sobie w rzeczywistości nie radzą zbyt dobrze, nie cieszą się zainteresowaniem potencjalnych partnerek, mają takie fajne i gotowe usprawiedliwienie: kobiety, które mają oczekiwania, patrzą na mężczyznę przez pryzmat grubości jego portfela – mówi Joanna Godecka.

Zdaniem psychoterapeutki jest to pewnego rodzaju ucieczka od podniesienia sobie samemu życiowej poprzeczki. Łatwiej jest przecież powiedzieć, że wina leży po stronie kobiet i nic ze sobą nie robić, tylko narzekać. Łatwiej jest powiedzieć, po tym jak dostanie się kosza, że ona leci tylko na pieniądze. Łatwiej, ale tylko jeśli chodzi o własne samopoczucie.

– Przecież dla kobiet liczy się kultura osobista, wykształcenie, jakieś obycie w świecie. Czasami kobiety, z którymi np. ja pracuję, które są niezależne finansowo, ambitne, chciałyby po prostu, żeby dla mężczyzny jakiś wyjazd na wakacje nie był wydarzeniem epokowym, żeby był to człowiek, który preferuje podobny styl życia, który ma podobną wizję wspólnego życia – zaznacza rozmówczyni naTemat.

Ofiar schematów, w których się poruszamy, jest dużo więcej, niż może się wydawać. Przecież mężczyźni też mogą czuć się źle z tym, że to nie oni są tymi dominującymi, że nie mogą zaimponować kobiecie. Stąd być może biorą się frustracje. A ktoś nam po prostu kiedyś powiedział (naszym matkom, babciom, prababciom, dziadkom, pradziadkom itd.), że tak powinien funkcjonować świat, a my się na to zgodziliśmy.

Dziś, kiedy pęka ta przestarzała skorupa, nie jest łatwo odnaleźć się w rzeczywistości funkcjonującej według innych zasad, wierząc, że można inaczej, że "inaczej" to nic złego.

– Nawet teraz myślę o mojej pacjentce, dobrze zarabiającej, wykonującej odpowiedzialny zawód, zawód zaufania publicznego. To jest osoba samotna, która mówi mi, że zauważa, że w momencie, kiedy mężczyzna dowiaduje się, co robi, kiedy patrzy do jakiego ona wsiada samochodu, on zaczyna się czuć niezręcznie, jakby miał wrażenie, że nie dorównuje do jej poziomu. Dlatego ta kobieta stara się nie eksponować tego wszystkiego – mówi Joanna Godecka. – W rezultacie często taka znajomość szybko się kończy, bo mężczyzna się zniechęca. A ona mówi, że jej nie zależy na pieniądzach, bo ona ma pieniądze. Chciałaby po prostu mieć fajnego towarzysza życia, żeby podróżować razem, żeby odpoczywać. Owszem, potrzebuje przyjemności, bo ma ciężką pracę, ale nie chce, żeby mężczyzna czuł się niezręcznie, bo ona ma oczekiwania wyższe np. jeśli chodzi o standard wypoczynku – dodaje.

Z mężczyzn też trzeba zdjąć ten ciężar, cały ciężar utrzymania rodziny. Część osób (spora część) wciąż żyje w przekonaniu, że to oni powinni zarabiać więcej. Nie. Takiej zasady nie ma. Nie można jednej stronie fundować permanentnego stresu, że wszystko rozsypie się jak domek z kart, gdy ta osoba np. straci pracę. Co może przydarzyć się każdemu, tak jak choroba, tak jak wypalenie zawodowe.

– Kobietom nie zależy, żeby mężczyzna był bogaty, byle tylko nie był ciągle narzekającym człowiekiem, któremu stale wiatr w oczy wieje. Jeśli kimś takim jest, może uważać, że nie ma pieniędzy, dlatego ona go nie chce. Nie, nie dlatego, że nie masz pieniędzy, tylko dlatego, że nie prezentujesz pozytywnej postawy życiowej, tylko chodzisz i narzekasz. W życiu może być różnie – mówi specjalistka od związków.

– Nie możemy skreślać kogoś, kto ma problemy finansowe. Ważna jest jednak zaradność, zapobiegliwość, która jest pewną siłą życiową. Nie mówię też o tym, że jeśli ktoś ma depresję lub dotyka go wypalenie zawodowe, to ma usłyszeć do widzenia, nie nadajesz się, kończę z tobą. Absolutnie nie. Chodzi o to, żeby to była osoba, z którą patrzy się w przyszłość bez lęku – dodaje Joanna.

Sama zwracam uwagę na stan majątkowy, nie dlatego, że potrzebuje, by mnie ktoś utrzymywał, ale dlatego, że ja sama nie zamierzam nikogo utrzymywać, ciągnąć na swoich plecach. Moje koleżanki zasadniczo mają tak samo. (...) A co do zasady wzajemności - nie znam wielu majętnych mężczyzn, którzy zaakceptowaliby piękną, ale mało ambitną i nieogarniętą żonę. Historie o biednych i nieporadnych życiowo Kopciuszkach, które spotykają księcia odmieniającego ich życie, włożyłabym między bajki.anonimowa wypowiedźwpis na internetowym forum

Czytaj także: "Może go utrzymuje?". Związek z młodszym mężczyzną – oto czego obawiają się kobiety

Zaimponować, ale czym?

Są jednak takie osoby, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, które chcą i lubią imponować swoim statusem. To działa, ale w dużej mierze... odstraszająco.

– Jedna z dziewczyn, która też dobrze sobie radzi w życiu, jest wykształcona, opowiadała mi o swojej randce. Mężczyzna przyszedł na spotkanie od góry do dołu ubrany w markowe ciuchy. Nie miał niczego, co nie było od projektanta. Gdy przyszedł kelner, to zamówił coś tylko dla siebie, a ona siedziała zdziwiona. Zdziwiony był też kelner, który spojrzał na nią z niewyraźną miną. To po prostu jest brak kultury, zamówić dla siebie i zignorować kobietę, którą się zaprosiło na randkę. Kolejnej randki oczywiście nie było – Joanna Godecka dzieli się jedną z historii zasłyszanych w swoim gabinecie.

Jak się okazuje, potwierdzenie teorii, że epatowania "bogactwem" jest przyjmowane raczej z zażenowaniem, że odstrasza, można znaleźć także w wynikach badań amerykańskich naukowców z University of Buffalo. Przykładem jest choćby obnoszenie się z posiadaniem drogich luksusowych aut.

Kobiety nie zwracają na to uwagi, bo jak ustalili naukowcy, uważają, że za tymi przechwałkami może stać umiłowanie do wielu kobiet na raz lub szybkie nudzenie się partnerkami. A na koniec, dla uczciwości, także głos mężczyzny w sprawie finansów. Opinia opublikowana na stronie "Mężczyzna szczery do bólu".

"Czy uważacie, że współczesny mężczyzna marzy o pięknej i seksownej kobiecie, która jest od niego zależna? Powiem Wam kim są tacy faceci, jeżeli tego chcą – piździelcami, którzy sami są niedowartościowani. Żaden normalny facet nie będzie chciał podległej "służącej", aby dowartościować się przez to, że ma wpływ na jej życie, a przed kumplami lub partnerami biznesowymi jest się kim pochwalić. Normalny facet będzie chciał równej sobie partnerki".

Czytaj także: https://natemat.pl/262477,powinnas-czesciej-sie-usmiechac-czego-mezczyzni-nie-powinni-mowic-kobietom