Macron dystansuje się od słów Bidena. "Nie nazwałbym Putina rzeźnikiem"

redakcja naTemat
27 marca 2022, 17:12 • 1 minuta czytania
Prezydent USA Joe Biden nie przebiera ostatnio w słowach mówiąc o prezydencie Rosji. Nazywa Władimira Putina m.in. zbrodniarzem i rzeźnikiem. Jednak są przywódcy w Europie, którym taka polityka nie do końca się podoba. Prezydent Francji uważa, że trzeba doprowadzić do zawieszenia broni między Rosją i Ukrainą drogą dyplomacji, a takie słowa Bidena temu nie pomagają.
Prezydent Francji uważa, że nie możemy eskalować stosunków z Rosją. Fot. AFP / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.


Prezydent Joe Biden wywołał ostatnio kontrowersje, nie tylko nazywając Władimira Putina "rzeźnikiem", ale także mówiąc, że "ten człowiek nie może pozostać u władzy". Strona rosyjska mogła odebrać ten gest jako chęć ingerowania w jej sprawy wewnętrzne, dlatego chwilę po wygłoszeniu przemówienia na Zamku Królewskim, Biały Dom musiał wydać specjalny komunikat.

Wyjaśniono, że słowa prezydenta dotyczyły władzy w innych krajach Europy niż Rosja.

Administracja Joe Bidena tonuje jego wypowiedź

"Prezydent mówił, że nie można pozwolić Putinowi na sprawowanie władzy nad sąsiadami czy regionem. Nie mówił o władzy Putina w Rosji ani o zmianie reżimu" - zapewniono.

Słowa te prostował także sekretarz stanu USA Antony Blinek. Podczas wizyty w Jerozolimie powiedział, że Putin nie ma uprawnienia do prowadzenia wojny przeciwko komukolwiek. O to miało chodzić prezydentowi

- Myślę, że prezydent powiedział wczoraj wieczorem, że po prostu prezydent Putin nie może być upoważniony do prowadzenia wojny lub agresji przeciwko Ukrainie lub komukolwiek innemu - stwierdził.

Warto przeczytać: Rosjanie wysłani do pilnowania skażonego lasu pod Czarnobylem. "Nienawidzę mojego kraju"

Według nieoficjalnych doniesień kontrowersyjny fragment miał stanowić spontaniczną wypowiedź Bidena. Na Zachodzie przemówienie polityka zostało uznane za wyjątkowo mocne, jednak innego zdania jest Wołodymyr Zełenski.

– Kto kieruje euroatlantycką wspólnotą? Nadal jest to Moskwa? Potrzebujemy większej aktywności dla bezpieczeństwa Europy – zarzucił prezydent Ukrainy. Jak dodał, Zachód i Stany Zjednoczone "przerzucają się piłeczką", licytując, kto i jaką pomoc przekazał do Kijowa.

Macron: nie możemy eskalować stosunków

Jednak okazuje się, że są przywódcy na Zachodzie, którym to przemówienie i te słowa nie przypadły do gustu. Prezydent Francji chce doprowadzić do zawieszenia broni między Rosją i Ukrainą drogą dyplomacji, a słowa Bidena temu nie pomagają.

- Jeśli chcemy to zrobić, nie możemy eskalować stosunków ani słowami, ani czynami - uważa Emmanuel Macron. - Nie nazwałbym Władimira Putina rzeźnikiem - zapewnił.

Czytaj też: Niemcy gotowe na wielką inwestycję. "Eiserne Kuppel" może ochronić także polskie niebo

Jak zapowiedział w rozmowie z francuskimi mediami, zadzwoni do prezydenta Rosji w poniedziałek lub wtorek, aby omówić propozycję Francji, Grecji i Turcji dotyczącą ewakuacji Ukraińców z oblężonego Mariupola.

Miasto to liczyło przed wojną około 450 tys. mieszkańców. Znaczną ich część udało się już ewakuować, ale nadal dziesiątki tysięcy ludzi jest tam uwięzionych. W mieście brakuje m.in. jedzenia, wody i leków.

Trzeba zaznaczyć, że Francja coraz bardziej dystansuje się od przeciwstawiania się Rosji. Francuskie koncerny nie opuściły Federacji Rosyjskiej, a Macron niechętnie wypowiada się na temat uniezależnienia się od rosyjskich surowców. Jego krytyka Bidena wpisuje się prowadzoną obecnie politykę prezydenta Francji.

Czytaj także: https://natemat.pl/403567,viktor-orb-n-odgryzl-sie-zelenskiemu