Koledzy walczyli jak lwy i trafiali, ale to on został bohaterem meczu. Dziękujemy Wojtek!

Krzysztof Gaweł
Wojciech Szczęsny to nasz bohater meczu ze Szwecją. Nie cichy, nie drugoplanowy, ale bohater pełną gębą. To on dwa razy zatrzymał Emila Forsberga, który mógł dać prowadzenie rywalom jeszcze przy wyniku 0:0. On wprowadził spokój do naszej defensywy i on odpowiedział na krytykę, którą nie tak dawno mógł usłyszeć pod swoim adresem. Nasz bramkarz zagrał kapitalne zawody, jak na numer jeden przystało.
Wojciech Szczęsny wybronił nam mecz ze Szwedami i pomógł drużynie wywalczyć awans na MŚ Fot. PIOTR DZIURMAN/REPORTER
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Paulo Sousa uczynił go przed rokiem pierwszym bramkarzem, więc nasłuchał się, że nie nadaje się do tej roli i że są lepsi. Czesław Michniewicz już w styczniu zapowiedział, że będzie numerem jeden, na co opinia publiczna znów zareagowała krytyką. Tak naprawdę bardziej cenią go w Italii, gdzie rozgrywa bardzo dobry sezon w Juventusie Turyn. Można powiedzieć, że dziś jest najlepszym piłkarzem Starej Damy.

Jak odpowiedział na krytykę w Polsce?

W 13. minucie pewnie złapał piłkę po uderzeniu Alexandra Isaka. W 19. minucie kapitalnie poradził sobie z uderzeniem Emila Forsberga, po którym powinno i mogło być 1:0 dla Trzech Koron. Chwilę później był na posterunku, gdy szczęścia próbował Dejan Kulusevski. Wreszcie na samym początku drugiej połowy złapał pewnie kąśliwe uderzenie Kulusevskiego z dystansu.

Dzięki Wojtkowi Szczęsnemu w 48. minucie wciąż było 0:0 na Stadionie Śląskim. Po chwili padł w polu karnym rywali Grzegorz Krychowiak, a Robert Lewandowski strzelił z karnego na 1:0. Drugiego gola dorzucił Piotr Zieliński, po kapitalnym przejęciu piłki. Rywale zaatakowali, ale my mieliśmy w bramce znakomitego fachowca. Obronił w 58. minucie kolejne świetne uderzenie Emila Forsberga, po chwili tak samo gdy próbował szczęścia Mattias Svanberg.

Wojciech Szczęsny po znakomitym występie mógł fetować z kolegami zwycięstwo i awans na mundial, który zapewnił drużynie świetnymi interwencjami, spokojem między słupkami i bardzo pewną grą. To on był we wtorek wieczór prawdziwym numerem jeden. Nie tylko w naszej bramce, ale w ogóle na murawie. Jedziemy na mundial w Katarze, Wojtek dziękujemy!


Czytaj także: Awans na mundial jest wart miliony. Porażka może oznaczać ciężkie straty dla PZPN