Konflikt w polskich skokach nie ma końca. "Trenera nie będziecie mieli, kiedyś przyjdzie"

Krzysztof Gaweł
04 kwietnia 2022, 19:02 • 1 minuta czytania
– Nie mieliśmy żadnych konkretów: trenera nie będziecie mieli, kiedyś przyjdzie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że po Planicy zaczynamy przygotowania do nowego sezonu, a tutaj nikt nic nie wiedział – powiedział Onetowi Dawid Kubacki, jeden z liderów kadry skoczków, która znalazła się w konflikcie z władzami Polskiego Związku Narciarskiego. Trenera nadal nie ma, skoczkowie nie trenują, a końca farsy nie widać.
Dawid Kubacki opowiedział o tym, co skoczkowie robią po zakończeniu sezonu. Na razie czekają na trenera Fot. Antti Yrj / Lehtikuva Oy

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Dawid Kubacki, brązowy medalista olimpijski z Pekinu i jeden z liderów naszej kadry, opowiedział Onetowi o kulisach konfliktu w kadrze skoczków i o tym, jak związek (nie) informował skoczków o swoich decyzjach. Okazuje się, że komunikacja szwankowała nie tylko przez cały sezon. Po jego zakończeniu o odejściu trenera Michała Doleżala niewiele się zmieniło, a skoczkowie o decyzjach PZN dowiadują się z mediów.


Czeski trener nie będzie dłużej pracował w Polsce, Polski Związek Narciarski nie miał żadnego pomysłu na pożegnanie zasłużonego Czecha i zrobił to w Planicy chyba w najgorszy możliwy sposób. Przypadek? Patrząc na to, jak wybierany jest jego następca, o przypadku mowy być nie może. Bałagan w PZN jest uderzający, wybory nowych władz za pasem, a nazwisko nowego szkoleniowca ogłoszono zanim ten został trenerem naszej kadry.

Zrobił to w mediach prezes Apoloniusz Tajner, co spotkało się z szybkim dementi ze strony związku. Skoczkowie o wszystkim też dowiadują się z mediów, czemu dali niezadowolenie już w Planicy. - My wyraziliśmy swoją opinię o sytuacji, że to tak nie powinno wyglądać. Chcieliśmy bronić trenera, wiedzieliśmy, jak pracujemy i co robimy. Wiemy, jakie błędy zostały popełnione wcześniej i mieliśmy w głowach to, co trzeba robić dalej - powiedział Onetowi Dawid Kubacki.

Jak się okazuje, niewiele się zmieniło od tego czasu, zawodnicy nie trenują i wciąż słyszą od dziennikarzy o tym, kto ma pracować z kadrą i jak toczą się rozmowy. Nawet oficjalna strona FIS ogłosiła, że z Polakami pracować będzie Thomas Thurnbichler. Sęk w tym, że PZN milczy i nie reaguje już nawet na takie oficjalne wiadomości. - Wiedzieliśmy, na czym stoimy - mówił Kubacki o tym, jak kiedyś wyglądały zmiany. Dziś nie ma o tym mowy.

Po zakończeniu sezonu kadra powinna trenować, ale z Planicy skoczkowie wrócili do domów i tyle. - Nie mieliśmy żadnych konkretów: trenera nie będziecie mieli, kiedyś przyjdzie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że po Planicy zaczynamy przygotowania do nowego sezonu, a tutaj nikt nic nie wiedział - zdradza nasz mistrz i jeden z liderów kadry. Kiedy nastąpi przełom? To wiedzą, o ile wiedzą, chyba tylko członkowie PZN.

Złość zawodników i mediów skupiła się na dyrektorze kadry, Adamie Małyszu. Ten uciekł z Planicy, a teraz milczy. - Czułem się tam okropnie, dostawałem z jednej i drugiej strony po policzku i nie miałem nikogo, kto by mógł mnie wesprzeć - mówił Onetowi. Media spekulują o jego konflikcie z liderami kadry i o tym, że taka sytuacja ma miejsce od dłuższego czasu.

Dawid Kubacki zapytany o legendę odpowiedział bardzo krótko. – Nie mieliśmy okazji, by porozmawiać – ocenił nasz skoczek. Niczego dobrego na przyszłość to niestety nie wróży. Jak zakończy się ta farsa? Nie wiadomo.

Czytaj także: https://natemat.pl/404445,zamieszania-w-polskich-skokach-ciag-dalszy-a-pzn-znow-sie-skompromitowal