Jim Carrey kończy karierę? Na pytania odpowiada tajemniczo: "Wszystko zależy od kilku rzeczy"

redakcja naTemat
Jima Carreya nikomu przedstawiać nie trzeba. Aktor znany z ról komediowych i wyjątkowo plastycznej twarzy postanowił na jakiś czas "zawiesić" swoją karierę.
Jim Carrey przechodzi na "aktorską emeryturę" Invision/Invision/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Jim Carrey, niegdyś wielka gwiazda Hollywood, od lat nie ma dobrej passy. 60-letni aktor właściwie zniknął z branży i próżno szukać jego nazwiska wśród głośnych produkcji. Teraz natomiast poinformował, że udaje się na aktorską emeryturę, chociaż drzwi nie zamyka jeszcze ostatecznie.

Komik pojawił się w amerykańskim programie "Access Hollywood" przy okazji roli w "Sonic 2: Szybki jak błyskawica" (pierwsza część filmu premierę miała w 2020 roku i to chyba najpopularniejszy film, w którym zagrał Carrey od 2013), a gdy Hit Hoover zapytała go o dalsze plany, postanowił wyznać szczerze, że na razie to koniec. "Cóż, odchodzę na emeryturę. Mówię poważnie. Mam dość" – powiedział Jim Carrey. Prowadząca zaczęła dopytywać aktora, czy mówi na serio, na co ten odparł, że "to względnie poważna deklaracja" i wytłumaczył, że mogą zaistnieć okoliczności, które sprawią, że jednak zdecyduje się jeszcze na pracę przy filmie.


"Wszystko zależy od kilku rzeczy. Jeśli anioły przyniosą jakiś scenariusz napisany złotym atramentem i powiedzą mi, że warto, aby ludzie to zobaczyli, mogę to zrobić. Ale teraz mówię: odchodzę" – wyjaśnił komik.

Dodał, że "podoba mu się to spokojne życie, które teraz prowadzi". – Kocham malować, jestem zadowolony ze swojego rozwoju duchowego. I powiem ci coś, czego pewnie nigdy od innego celebryty nie usłyszysz. Mam dość. Osiągnąłem już dość. Jestem jednym wielkim dość – doprecyzował.

Niewykluczone, że niebawem dowiemy się, że aktor współpracuje z Dolly Parton. Ponoć gwiazda zaproponowała Carreyowi rolę w filmie, nad którym pracuje, ponieważ "uwielbia jego talent".

Decyzja aktora nie dla wszystkich jest zaskakująca. Wszak Carrey często publicznie rozważał odejście z branży i dawał do zrozumienia, że nie do końca dobrze odnajduje się w systemie i przemyśle rozrywkowym. Zdaje się jednak, że to zagubienie Jima we współczesnym świecie jest trochę głębsze. Aktor wielokrotnie krytykował Donalda Trumpa, oburzał się na wpływ wielkich korporacji na życie społeczne, ale i kulturę i oskarżał Facebooka o przyzwolenie na matactwa rosyjskich trolli podczas wyborów prezydenckich w USA. Ostatnio natomiast bardzo ostro wypowiedział się o agresywnym zachowaniu Willa Smitha podczas 94. gali rozdania Oscarów, kiedy to Smith wszedł na scenę i uderzył Chrisa Rocka.

"Poczułem obrzydzenie. Byłem oburzony owacją na stojąco. Poczułem, że całe Hollywood jest po prostu pozbawione kręgosłupa moralnego" – mówił na antenie CBS komik, potępiając jednocześnie całą branżę.

Przypomnijmy, że ostatnio koniec kariery za pośrednictwem rodziny ogłosił Bruce Willis. Gwiazda kina akcji choruje na afazję, która uniemożliwia pracę. Ostatnie lata w biznesie nie były łatwe zarówno dla Willisa, jak i Carreya. Pierwszy grał w raczej niskobudżetowych produkcjach, drugi niemal w ogóle nie pojawiał się przed kamerą, zaczął się izolować, a jego środowisko przekazywało niepokojące wieści na temat jego zdrowia psychicznego. Aktor borykał się z depresją.
Czytaj także: Bruce Willis kończy karierę. U 67-letniego aktora zdiagnozowano poważne zaburzenie