Rosjanie próbują ukryć swoje zbrodnie. Ukraińcy ujawnili, co dzieje się ze zwłokami w Mariupolu

Natalia Kamińska
15 kwietnia 2022, 18:22 • 1 minuta czytania
Władze Mariupola informują, że Rosjanie wykopują ciała osób pochowanych wcześniej na podwórkach budynków mieszkalnych i zakazują nowych nowych pogrzebów. Tak wojska Władimira Putina chcą zatrzeć ślady swoich zbrodni.
Rosjanie mają wykopywać zwłoki w Mariupolu. Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.


"Według mieszkańców Mariupola, którzy nadal przebywają w mieście, wojska rosyjskie rozpoczęły proces ekshumacji zwłok zakopanych wcześniej na podwórkach budynków mieszkalnych. Ponadto okupanci zabronili grzebania zabitych przez nich osób" – informują władze tego miasta, które jest oblężone przez Rosjan.

Z relacji mieszkańców wynika, że Rosjanie mają strażników, którzy zabraniają mieszkańcom Mariupola chować nowych zmarłych krewnych czy znajomych.

Rosjanie chcą ukryć ilość zabitych w Mariupolu

Radni z Mariupola nie są pewni, co Rosjanie robią z ciałami, ale już wcześniej ukraiński wywiad odnotował w Mariupolu 13 mobilnych krematoriów. Najpewniej wojsko stara się ukryć zbrodnie, paląc zwłoki.

Sytuacja w mieście jest dramatyczna. – Rosyjskie wojska przekształcają Mariupol w prawdziwe getto dla Ukraińców na wzór działań nazistów we Lwowie i Polsce. Zachęcają cywilów do noszenia mylących oznaczeń i wprowadzają przepustki, umożliwiające poruszanie się po mieście – poinformował dodatkowo doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.

Dodajmy, że kilka dni temu ukraiński pułk Azow przekazał, iż wojska Władimira Putina przeprowadziły w Mariupolu atak na broniącą miasta ukraińską armię i cywilów przy użyciu nieznanej trującej substancji.

Czytaj także: Kolejne bestialstwo Rosjan po Buczy. 50 osób spłonęło żywcem w Mariupolu

"Rosyjskie siły okupacyjne użyły w mieście Mariupol trującej substancji nieznanego pochodzenia przeciwko ukraińskim wojskowym i cywilom, która została zrzucona z wrogiego bezzałogowego statku powietrznego" – wskazano wówczas w komunikacie pułku. "

Mariupol jest doszczętnie zniszczony

Niedługo później dowódca pułku Azow Andrij Bilecki w nagraniu na Telegramie wyjaśnił, że w wyniku ataku chemicznego Rosjan poszkodowane zostały trzy osoby, które uskarżały się na niewydolność oddechową oraz problemy neurologiczne.

Czytaj także: W Mariupolu działają rosyjskie mobilne krematoria. "Mordercy zacierają ślady zbrodni"

Poinformował również, że atak został przeprowadzony na zakład Azowstalu, który stanowi jeden z punktów oporu ukraińskiej armii. "Atak chemiczny na Mariupol oznacza, że Rosjanie nie są w stanie zająć miasta i pokonać ukraińskich obrońców. Nie mają innego wyjścia niż używać masowo zakazanej broni" – ocenił dowódca.

Ukraińscy urzędnicy są zdania, że infrastruktura Mariupola, który jest okrążony przez Rosjan, a jego obrzeża są okupowane, została zniszczona w wojnie w około 90 proc. Rosjanie wciąż przeprowadzają ataki z powietrza. Z miasta niezwykle trudno jest uciec.

Czytaj także: https://natemat.pl/406594,doradca-zelenskiego-pogoda-moze-popsuc-ofensywe-putina