W Mariupolu działają rosyjskie mobilne krematoria. "Mordercy zacierają ślady zbrodni"
Wioleta Wasylów
06 kwietnia 2022, 15:19·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 kwietnia 2022, 15:19
Portal "Ukraińska Prawda", powołując się na wpis Rady Miejskiej Mariupola, informuje, że okupanci zaczęli palić ciała zmarłych w mobilnych krematoriach. "Mordercy chcą zatrzeć ślady popełnionych przez siebie zbrodni wojennych w mieście" – wskazują radni. Dodają jednocześnie, że "całą brudną robotę Rosjanie zostawili dla kolaborantów".
W Mariupolu zaczęły działać rosyjskie mobilne krematoria, w których palone są ciała ofiar, przekazała tamtejsza rada miejska.
Radni podkreślili, że wojska Władimira Putina chcą w ten sposób zacierać ślady po swoich zbrodniach wojennych.
Dodano, że "czarną robotę za Rosjan odstawili ich kolaboranci", czyli zwerbowani bojownicy z oddziałów DNR.
Sytuacja w położonym strategicznie, leżącym na południowym wschodzie UkrainyMariupolu jest tragiczna. Miasto jest okrążone przez Rosjan, trwają w nim ciężkie walki, jest też atakowane z powietrza, pomimo że jest już w większości zniszczone.
Brytyjskie MON podkreślało, że "większość ze 160 tys. pozostałych w mieście mieszkańców nie ma jest światła, leków, ogrzewania i dostępu do wody", a wojska Rosjiblokują dostarczanie pomocy humanitarnej.
– Zmarli są chowani na podwórkach. Ludzie kryją się w piwnicach. Nie wiemy, ile osób zostało zamordowanych w Mariupolu – zaznaczał z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Mariupol: Rosjanie palą ciała ofiar w mobilnych krematoriach
"W rosyjskich mobilnych krematoriach w częściowo okupowanym Mariupolu w obwodzie donieckim palone są ciała zamordowanych mieszkańców miasta" – informował portal Ukraińska Prawda, w oparciu o komunikat Rady Miejskiej Mariupola.
Radni w swoim wpisie na Facebooku wskazywali, że ostrożne szacunki sprzed tygodnia mówiły o tym, że łącznie zginęło tam 5 tys. osób. "Jednak biorąc pod uwagę katastrofalne zniszczenia, czas trwania blokady i zaciekły opór, dziesiątki tysięcy cywilów z Mariupola mogły paść ofiarą okupantów" – dodano.
Podkreślono, że z tego względu Rosjanie nie chcą się zgodzić na pełną ewakuację miasta. "Ponadto wszyscy potencjalni świadkowie okrucieństw okupantów są identyfikowani i trafiają do obozów filtracyjnych" – wskazano.
"Po ludobójstwie w Buczy rosyjskie władze nakazały zatarcie śladów i zniszczenie wszelkich dowodów zbrodni popełnionych przez swoją armię w Mariupolu. Stąd zaczęły działać rosyjskie mobilne krematoria" – tłumaczyli radni.
"Rosjanom pomagali kolaboranci"
Rada miejska poinformowała, że "brudną robotę Rosjanie pozostawili kolaborantom". Z relacji naocznych świadków wynika bowiem, że zwerbowali oni specjalne brygady terrorystów z oddziałów DNR.
"Zbierają i palą ciała mieszkańców Mariupola zamordowanych i zabitych w wyniku najazdu rosyjskiego. Praca tych grup jest bezpośrednio koordynowana przez samozwańczego burmistrza-współpracownika Konstantyna Iwaszczenkę. Przez wiele lat wielokrotnie próbował on przejąć władzę, ale w końcu udało mu się zostać jedynie dyrektorem krematorium w Mariupolu" – podkreślili radni.
Przypomnieli też słowa legalnie wybranego mera miasta Wadyma Bojczenki, który powiedział: "Świat nie widział takiej skali tragedii jak w Mariupolu od czasów hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Rasiści zamienili całe nasze miasto w obóz śmierci. To już nie jest Czeczenia ani Aleppo. To jest nowy Auschwitz i Majdanek. Świat powinien pomóc ukarać złoczyńce Putina".