Kryzys humanitarny niszczy turystyczny raj. Jeśli planowaliście tam wakacje, lepiej się wstrzymać

Łukasz Grzegorczyk
19 maja 2022, 14:26 • 1 minuta czytania
Znacie ją z pocztówkowych zdjęć na Instagramie, bo Sri Lanka kojarzy się z wymarzonym wyjazdem na wakacje. Turystyczny raj zamienił się jednak w piekło – zmaga się z najgorszym kryzysem humanitarnym w swojej historii. Brakuje leków, benzyny, elektryczności, a ludzie protestują na ulicach. Polskie MSZ ostrzega przed podróżami do tego kraju.
Sri Lanka zmaga się z największym kryzysem humanitarnym w swojej historii. Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


– Następne kilka miesięcy będą najtrudniejszymi w naszym życiu – przyznał niedawno Ranil Wickremesinghe, nowy premier Sri Lanki. To on ma wyprowadzić kraj z kryzysu po tym, jak upadł rząd Mahindy Rajapaksy.

Masowe protesty na Sri Lance wybuchły już w marcu. Demonstranci spalili dziesiątki domów i samochodów należących do polityków. Podczas zamieszek i starć z policją zginęło co najmniej osiem osób, a ponad 300 zostało rannych. Skala tych napięć jest ogromna, ale też trudno się dziwić, bo w kraju zaczęło brakować dosłownie wszystkiego.

– Nie mamy benzyny, gazu do gotowania. Codziennie walczymy o to, by nakarmić nasze dzieci. Ceny żywności potroiły się w ciągu ostatnich kilku dni. Jak mamy sobie radzić? – dopytywała w rozmowie z agencją AFP 68-letnia mieszkanka Kolombo.

Te problemy to tylko wierzchołek góry, bo mieszkańcy nie mają dostępu do lekarstw. Nawet przez 15 godzin na dobę muszą radzić sobie bez elektryczności. Z kolei rząd jest zmuszony drukować pieniądze, co doprowadziło do ogromnej inflacji.

Za dramatyczną sytuację obywatele obwiniają przede wszystkim populistyczny rząd. Kraj ma trudności ze spłatą zagranicznych kredytów, a rezerwy walutowe są na wyczerpaniu. Skalę problemu najlepiej pokazują liczby. Jeszcze trzy lata temu rząd miał do dyspozycji ok. 7,5 mld rezerwy walutowej. Dziś władzom trudno wysupłać nawet milion dolarów, przez co obywatele dosłownie walczą o przetrwanie.

Czy na Sri Lance jest bezpiecznie?

Rząd Sri Lanki ogłosił 6 maja stan wyjątkowy, co oznacza, że decyzje dotyczące bezpieczeństwa mogą być wydawane w przyspieszonym trybie. Już w kwietniu czasowo wprowadzono tam godzinę policyjną i blokowano media społecznościowe. Mieszkańcy nie mogli się przemieszczać, nie działał transport publiczny.

To ogromny problem dla kraju, który jest przecież urlopowym marzeniem również dla Polaków. Kojarzycie te bajkowe obrazki z mediów społecznościowych? Sri Lanka od jakiegoś czasu stała się po prostu modna. I pewnie byłaby jeszcze bardziej popularna, gdyby nie pogłębiająca się katastrofa humanitarna.

Sezon wakacyjny trwa tam cały rok, a pandemia COVID-19 już wystarczająco uderzyła w sektor turystyczny. Władze Sri Lanki wskazywały to nawet jako główną przyczynę obecnych problemów. Turyści nie przyjeżdżali, więc branża praktycznie zamarła – podobnie jak w wielu miejscach na świecie. A to wiązało się z dużymi stratami.

Jeśli myśleliście o wyjeździe na Sri Lankę, na razie lepiej się wstrzymać. Polskie MSZ odradza podróży, które nie są konieczne. Ostrzeżenie na razie obowiązuje bezterminowo.

Osobom przebywającym na Sri Lance MSZ zaleca zachowanie szczególnej ostrożności i stosowanie się do zaleceń władz miejscowych. (...) Z uwagi na pogarszającą się sytuacją gospodarczą, która skutkuje niedoborami artykułów pierwszej potrzeby, w tym leków, paliwa i żywności oraz niepokojami i protestami społecznymi.Ministerstwo Spraw Zagranicznych RPFragment komunikatu o sytuacji na Sri Lance

Zagrożenia dla turystów wylicza też m.in. brytyjskie MSZ. Podobne komunikaty wydała Irlandia, Australia i Nowa Zelandia. Kluczowe jest zalecenie, by turyści unikali obszarów, gdzie dochodzi do protestów, ponieważ demonstracje często są brutalne, a policja używa gazu łzawiącego i armatek wodnych.

Sri Lanka staje się niewypłacalnym państwem i wygląda na to, że sytuacja szybko się nie poprawi. Jak podaje BBC, w środę 18 maja minął 30-dniowy okres karencji dla Sri Lanki związany z terminem spłaty zadłużenia.

Władze negocjują z Międzynarodowym Funduszem Walutowym ws. planu ratunkowego. Na razie szef banku centralnego mówi o "prewencyjnej niewypłacalności" kraju.

Czytaj także: https://natemat.pl/412516,od-poniedzialku-samolotach-w-ue-nie-trzeba-bedzie-nosic-maseczek