Biało-Czerwone zaskoczyły potęgę, ale przegrały pierwszy mecz w Lidze Narodów
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Po nerwowym początku Ligi Narodów w Bossier City i wygranej z Kanadą (3:1) polskie siatkarki w drugim meczu stawiły czoła jednemu z gigantów, reprezentacji Brazylii. I choć trener Ze Roberto nie mógł posłać do boju swoich najlepszych siatkarek, to i tak klasa rywalek jest niezaprzeczalna, a Canarinhas to gwiazdy żeńskiej siatkówki grające na całym świecie. Polki nie zamierzały im jednak oddawać pola.
Znów mecz rozpoczęły dość nerwowo, przegrywały już 8:11, ale zaraz serią dobrych kontr dopadły Canarinhas i zrobiło się 12:12. Bardzo dobrze nasz zespół radził sobie w ataku, a prym wiodły na parkiecie Weronika Szlagowska i Martyna Łukasik. To po jej ataku mieliśmy nawet prowadzenie 15:14, a siatkarka Grupy Azoty Chemika Police grała naprawdę znakomicie. Po jej zagrywce w końcówce był remis 19:19 i emocje rosły.
Stefano Lavarini posłał na parkiet Monikę Fedusio, która miała zaserwować mocno i zaskoczyć Brazylijki. Udało się, Weronika Szlagowska i Aleksandra Gryka dały nam na siatce prowadzenie 22:20. Niestety dwóch ataków nie skończyła Zuzanna Górecka, Brazylia odzyskała przewagę w kluczowym momencie seta (23:22). I jeszcze nasz zespół zerwał się do walki, jednak Diana Duarte mocnym uderzeniem na środku siatki zamknęła partię (25:23).
Znakomicie nasz zespół otworzył partię drugą, po serii mocnych zagrywek i udanych kontr było już 7:2. Dobrze na parkiet wróciła Olivia Różański, świetnie na środku radziła sobie Aleksandra Gryka. Prowadzliśmy wysoko (8:5, 12:9), ale Canarinhas szły krok po kroku przed siebie i odrabiały straty. A nasze siatkarki zaczęły popełniać błędy i Brazylia nas doścignęła.
Pojedynek nabierał rumieńców, a grę Canarinhas trzymała w ataku Lorenne Teixeira. A gdy na środku siatki trafiła w ataku Diana Duarte, zrobiło się 21:20 dla ekipy z Kraju Kawy. Nasz zespół miał przed sobą bardzo ciężką końcówkę seta. Alicja Grabka popełniła błąd na siatce, w aut zaatakowała Olivia Różański i to Brazylia prowadziła nagle 24:20. Siatkarki słynnego Ze Roberto domknęły szybko seta, wygrały 25:21 i miały mecz pod kontrolą.
Niestety nasz zespół rozsypał się mentalnie po dwóch przegranych partiach i na początku trzeciej było już 7:3 dla Brazylii. Szybko rozgrywała Fernanda Macris, trafiały jej skrzydłowe, a Biało-Czerwone całkiem się pogubiły. "Nie wolno wam się poddać, musicie walczyć" - mówił podczas przerwy trener Stefano Lavarini i przypomniał naszej drużynie, że przez dwa sety harowała ciężko na zwycięstwo w meczu.
Nasze dziewczyny jeszcze próbowały, ale brakowało ognia w ich grze, brakowało techniki i brakowało woli walki, bez której Brazylia była poza zasięgiem (9:13, 12:18). A gdy już mieliśmy okazję na punkty, Ana Carolina Da Silva zatrzymywała nas blokiem jak chciała i gdzie chciała (19:14). I nagle w końcówce, gdy Brazylia była już pewna swego, nasz zespół zaskoczył i po punktowej serii zrobiło się 22:23. Ostatnie dwa punkty zdobyła jednak Brazylia.
W swoim trzecim meczu turnieju w Bossier City Biało-Czerwone w sobotę stawią czoła Korei Południowej, czyli drużynie, którą jeszcze w zeszłym sezonie prowadził trener Stefano Lavarini. Polki mają na koncie jedną wygraną i jedną porażkę, Azjatki na razie grały raz i w trzech setach uległy Japonii. W piątek Koreanki zagrają jeszcze z Niemkami, a w sobotę o godzinie 21:00 z naszą drużyną narodową.
Polska - Brazylia 0:3 (23:25, 21:25, 22:25)
Polska: Alicja Grabka, Olivia Różański, Martyna Łukasik, Zuzanna Górecka, Agnieszka Kąkolewska, Aleksandra Gryka, Maria Stenzel (oraz) Monika Fedusio, Weronika Szlagowska.