Maciej Rybus podpisał kontrakt i zostanie w Rosji. Stracił szansę, by postąpić właściwie
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Maciej Rybus mógł opuścić Rosję - śladem Grzegorza Krychowiaka, Sebastiana Szymańskiego czy Rafała Augustyniaka - i podpisać nową umowę w dowolnym klubie w Europie, a nawet wrócić do PKO Ekstraklasy i w spokoju szykować się do wyjazdu na mundial w Katarze. Ale poszedł pod prąd i zostaje w kraju, będzie przez najbliższe dwa lata grał w Spartaku Moskwa.
Takiej decyzji spodziewano się od kilku dni, ale zaskoczeni byli nawet sami Rosjanie. Dlaczego? Bo byli przekonani, że piłkarz opuści ich kraj. Raz, że odmawiają mu sportowej klasy i dziwią się, że Spartak Moskwa chciał pozyskać Polaka i jeszcze zapłaci mu fortunę. Dwa, że większość polskich zawodników opuściło Rosję i raczej prędko do niej nie wrócą. Tak siatkarze, jak też koszykarze i piłkarze.
"Można się domyślać, jaka presja będzie wywierana na zawodnika reprezentacji Polski w kraju po wybraniu umowy w Rosji. Maciej działał nie tylko z pobudek finansowych. Jest żonaty z Rosjanką - Laną Baimatową, tu urodziły się jego dzieci. Rybus ma zbyt wiele wspólnego z Rosją, żeby tak łatwo opuścić nasz kraj" - kwitują Rosjanie i chyba jest im na rękę taki przypadek. Bo potwierdza tezy propagandy, że "Rosja to normalny i bezpieczny kraj".
Tymczasem Maciej Rybus podpisał ze Spartakiem Moskwa umowę na dwa kolejne sezony, zarobi około 1-1,2 miliona euro za rok gry w Rosji i jego agent Mariusz Piekarski z pewnością jest z siebie dumny. Nie potrafił piłkarzowi znaleźć klubu na zachodzie, nie potrafił przekonać go, że wobec agresji na Ukrainę Rosja nie jest odpowiednim miejscem, by grać w piłkę i zarabiać. Zamieścił za to kuriozalne tłumaczenie w sieci.
"Po 5 latach w Lokomotiv Maciek przenosi się do Spartaka,z ktorym związał się 2 letnią umową. Mężczyzna w życiu ma przed sobą różne zadania, misje ale przede wszystkim ma dbać o rodzinę i jej bezpieczeństwo. To mój jedyny komentarz do nadchodzących komentarzy pod tym postem" - napisał Mariusz Piekarski i skompromitował się takim postawieniem sprawy. Co zaraz wychwycili internauci, którzy nie zostawili na nim suchej nitki.
Bo przecież w Niemczech, Francji, Anglii, Hiszpanii czy Polsce Maciej Rybus swoich "misji" by nie był w stanie wypełnić, prawda? No i gdzie tam każdemu z tych krajów do bezpieczeństwa, które piłkarz i jego bliscy mają w Rosji? Cóż, absurdem jest cała sytuacja i nie zazdrościmy reprezentantowi Polski, bo najpewniej w Polsce stanie się "persona non grata". I jego występ na mundialu w Katarze jest w zasadzie niemożliwy.
W kuluarach mówi się od dawna, że Czesław Michniewicz nie powoła defensora i że prezes Cezary Kulesza sobie tego nie życzy. Nie po to PZPN postawił się Rosjanom po ich agresji na Ukrainę, a początkowo też UEFA i FIFA, by teraz przymykać oko na przypadek Macieja Rybusa. Selekcjoner powołał go nawet w marcu na baraż ze Szwedami, ale wówczas piłkarzowi przeszkodził koronawirus. Teraz nikt już nie ma wątpliwości.
Ciężko rozstrzygnąć, czy w całej sprawie decydujące zdanie miał agent piłkarza, który nie chciał przepuścić okazji, by zarobić i być może wiedział, ża na zachodzie 32-letni piłkarz nie dostanie tak dobrej umowy, jak w Rosji. A może żona piłkarza, która kategorycznie odmówiła opuszczenia kraju?
A może sam "Rybka" zdecydował, że nie ma sensu na zmiany, a wojna i tragedia Ukrainy jego nie dotyczą. Może też każdy czynnik po trochu. Nam szkoda, że stracił okazję, by zachować się właściwie. A wy jak oceniacie decyzję Macieja Rybusa?
Czytaj także: https://natemat.pl/418624,maciej-rybus-wybral-gre-w-spartaku-moskwa