Bosacka nawiązała do wpadki Lipińskiej z "masłem w sprayu". "Co prawdziwe, zawsze się obroni"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W połowie czerwca na InstaStory Blanki Lipińskiej zagościły filmiki, w których relacjonowała przyrządzanie posiłku przy użyciu oleju w sprayu o smaku maślanym
- Autorka książek i filmów z serii "365 dni" była przekonana, że produkt ma zero kalorii. Jej rekomendacji przyjrzał się dietetyk Marcin Jackowiak, tłumacząc, że nie ma racji
- Lipińska odniosła się do zarzutów, twierdząc, że została oszukana, ponieważ etykieta produktu nie była rozpisana w jasny sposób
- Katarzyna Bosacka pokusiła się o odniesienie się do zamieszania wokół "masła w sprayu". Ekspertka od żywienia ujawniła prawdę o tego typu produktach
Zamieszanie wokół masła w sprayu. Polecała je Blanka Lipińska
Na początku tygodnia pisaliśmy w naTemat o tym, że dietetyk, Marcin Jackowiak, którego konto na TikToku i Instagramie cieszy się sporą popularnością, nagrał filmik, w którym postanowił skomentować żywieniową rekomendację Blanki Lipińskiej. Celebrytka zachwycała się olejem w sprayu o smaku masła, które zareklamowała jako produkt bez kalorii.
"Nie chodzi tutaj o tę konkretną sytuację, producent rzeczywiście opisuje produkt w ten sposób, że można pomyśleć, iż ma 0 kcal, chociaż jest to bardzo nielogiczne i ktoś z podstawową wiedzą żywieniową musi to wiedzieć" – mówił dietetyk.
"A skoro Pani nie posiada takiej podstawowej wiedzy żywieniowej, to dlaczego bierze odpowiedzialność i wypowiada się tak śmiało na bardziej skomplikowane tematy dietetyczne. Nie śledzę Lipińskiej, ale co jakiś czas widzę aferę z jej udziałem na temat, w którym to ja czuje się swobodnie i tym razem postanowiłem zabrać głos" – podsumował dosadnie.
Lipińska szybko zareagowała na post dietetyka, tłumacząc, że została wprowadzona w błąd. – Właśnie uświadomiono mnie, że zostałam oszukana – oznajmiła pisarka. – Ten produkt, na którym jest napisane bardzo wyraźnie, że wszystkiego ma zero, jest również w zakładce sklepu z żywnością zero i nigdzie nie ma innej tabeli kalorycznej niż ta – powiedziała, prezentując opakowanie.
– To jest oszustwo. Tu jest napisane drobnym druczkiem, że wartość kaloryczna na jednorazowe użycie to jedna trzecia sekundy. Czy w tym kraju takim jak Polska nie ma obowiązku wrzucania tabeli kalorycznej? – stwierdziła, ściągając etykietę, by sprawdzić, czy aby na pewno prawdziwe informacje o składzie nie są ukryte gdzieś pod spodem.
Bosacka nawiązała do wpadki Lipińskiej. Co jest w maśle w sprayu?
Po wideo dietetyka i odpowiedzi Lipińskiej temat oleju w sprayu poniósł się szerokim echem w sieci. Na tapetę wzięła go także Katarzyna Bosacka. Gwiazda programów "Wiem, co jem", "Wiem, co kupuję" i "DeFacto Bosacka" od wielu lat uświadamia Polakom, że powinni zwracać uwagę na swoje nawyki i podpowiada w kwestiach zdrowego i zrównoważonego żywienia.
"Prawda jest taka, że producent umieścił na opakowaniu informacje o tym produkcie w taki sposób, że można byłoby rzeczywiście pomyśleć, że ma zero kalorii" – przyznała ekspertka. "Musimy jednak pamiętać, że jeżeli coś jest olejem czy masłem, to siłą rzeczy jest źródłem tłuszczu i te kalorie w sobie ma" – dodała.
Bosacka wyjaśniła, dlaczego Lipińska i inni konsumenci tego produktu mogli wpaść w pułapkę i pomyśleć, że nie posiada kalorii. "Bo producent podaje kaloryczność na jedną porcję, czyli: 'Jednorazowe użycie to spryskiwanie powierzchni cienką warstwą tłuszczu. Przez 1/3 sekundy zużywa się około 0,25g'. Kiedy skropimy np. patelnię taką ilością, to może rzeczywiście nie dostarczymy sobie żadnych kalorii, ale nie jest to produkt, który nie zawiera ich wcale" – zaznaczyła.
Co jest w maśle w sprayu? Dziennikarka wyliczyła:
- olej rzepakowy* (producent napisał, że "jest źródłem niewielkiej ilości tłuszczu na jednostkę spożycia")
- lecytyna
- smak masła (co to znaczy? Bosacka oceniła, że producent miał chyba na myśli sztuczny aromat maślany)
- beta karoten
- woda
- gaz wypychający
Bosacka podkreśliła, że mając wątpliwości co do produktu, zawsze trzeba uważnie czytać etykiety. "Producent sprytnie poinformował, że produkt 'zawiera o 95 proc. kalorii mniej niż masło, margaryna lub olej na jednostkę'. No właśnie – na jednostkę, a nie ogółem" – zauważyła.
Ekspertka zaapelowała, aby nawet przy odchudaniu nie bać się kalorii, bo są niezbędne do życia i do prawidłowego funkcjonowania. "Jeżeli z jakiegoś powodu chcemy jednak ograniczyć ich ilość albo tłuszcz w diecie, to zdecydujmy się na odrobinę prawdziwego masła. Posmarujmy nim patelnię np. za pomocą ręcznika papierowego albo pędzelkiem. Nie muszą być to przecież duże ilości. Co prawdziwe, zawsze się obroni" – skwitowała.