Mistrz świata pewnie zmierza po tytuł w F1. Odrodzenie i mały sukces Lewisa Hamiltona

Krzysztof Gaweł
19 czerwca 2022, 22:17 • 1 minuta czytania
Max Verstappen (Oracle Red Bull Racing), mistrz świata i lider klasyfikacji generalnej w sezonie 2022, wygrał po emocjonującej walce z Carlosem Sainzem (Ferrari) zmagania o Grand Prix Kanady. I jeszcze mocniej uciekł rywalom w drodze po kolejny tytuł. Mały sukces zapisał na swoim koncie Lewis Hamilton (Mercedes), który zajął trzecie miejsce. Tej sztuki dokonał dopiero po raz drugi w tym sezonie.
Max Verstappen wygrał wyścig o Grand Prix Kanady Formuły 1 i ucieka rywalom w walce o tytuł Fot. XPB/Press Association/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Sobotnie kwalifikacje w Kanadzie pokazały, że nikt w stawce kierowców Formuły 1 nie może być pewny swojego miejsca. Wystarczyło, że zmieniły się warunki i nad torem Circuit Gilles Villeneuve popadało. Sergio Perez rozbił swojego Red Bulla, a Charles Leclerc zmagał się z samochodem Ferrari, w którym wymieniono silnik, skazując niedawnego lidera mistrzostw świata na przesunięcie na koniec stawki przed niedzielnym wyścigiem.

Kwalifikacje wygrał więc dość spokojnie mistrz świata i lider sezonu 2022 Max Verstappen, ale za jego plecami sporo się działo. Sensacyjnie miejsce drugie zgarnął Fernando Alonso (AlphaTauri), a trzeci zameldował się Carlos Sainz. Świetnie, jak na ten rok, spisał się Mercedes Lewisa Hamiltona, który był czwarty i ostrzył sobie zęby na podium. Kapitalnie poradzili sobie kierowcy Haasa - Kevin Magnussen startował piąty, a za nim Mick Schumacher.

Wyścig rozpoczął się od perfekcyjnego startu Maksa Verstappena, a za jego plecami zaraz Carlos Sainz wyprzedził Fernando Alonso, a bolid uszkodził Kevin Magnussen. Oracle Red Bull Racing miał jednak tylko połowiczne powody do radości, bo na dziewiątym okrążeniu bolid Sergio Pereza znów odmówił posłuszeństwa i Meksykanin zakończył wyścig. Max Verstappen zaraz zjechał na wymianę opon, a w ślad za nim do boksu trafił Lewis Hamilton.

Liderował tymczasem Carlos Sainz, który próbował uciekać Fernando Alonso i zerkał niecierpliwie na to, jak radzi sobie na torze Max Verstappen. Ten szybko wskoczył na pozycję wicelidera, a potem skorzystał z wypadku Micka Schumachera, który znalazł się poza torem na 20. "kółku". Holender czekał na zielone światło do ścigania i zaraz wyprzedził hiszpańskiego kierowcę Ferrari.

Fernando Alonso nie miał szczęścia, spadł na miejsce czwarte, bo naciskał go jak wściekły Lewis Hamilton, a na czele Carlos Sainz nie odpuszczał Maksowi Verstappenowi. Wreszcie rozegrała się decydująca walka o wygraną. Lider zjechał na 44. okrążeniu po nowy komplet opon, wrócił na tor na trzeci miejscu i pognał za rywalami, którzy notowali najlepsze czasy okrążeń. Bardzo szybko wyprzedził Lewisa Hamiltona - obaj dawno nie walczyli ze sobą o miejsce w czołówce - a potem dopadł lidera z Ferrari.

Ten również musiał wymienić ogumienie, zrobił to tuż po wypadku Yukiego Tsunody, który wylądował na bandach na 49. okrążeniu. Na tor wrócił za plecami Maksa Verstappena i cały czas naciskał mistrza świata w walce o pierwsze miejsce. Tymczasem o podium walczyli Lewis Hamilton i George Russell, a przedzierający się z końca stawki Charles Leclerc z Ferrari był już siódmy. Monakijczyk do mety dojechał ostatecznie piąty i mógł być dumny.

Tymczasem na czele trwała do samego końca wspaniała walka, którą wygrał Max Verstappen (Red Bull) przed Carlosem Sainzem (Ferrari). Trzeci, po raz drugi w sezonie, był Lewis Hamilton (Mercedes), który odetchnął po tygodniach porażek i dużej frustracji. Fernando Alonso (AlphaTauri) dojechał do mety dopiero siódmy, a na uwagę zasługuje ósme miejsce Valtteriego Bottasa i dziewiąte Guanyu Zhou, czyli kierowców Alfa Romeo Racing Orlen.

Czytaj także: https://natemat.pl/418924,max-verstappen-wygral-w-azerbajdzanie-red-bull-ucieka-rywalom-w-formule-1