Tragedia na niestrzeżonej plaży w Belgii. Nie żyje dwóch Polaków
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Jak donoszą belgijskie media, w sobotę dwóch Polaków utonęło w Morzu Północnym między miejscowościami Blankenberge a Zeebrugge.
Polacy kąpali się w niestrzeżonej strefie
Według miejscowej policji ich ciała znaleziono w niestrzeżonej strefie. Jedno z nich woda wyrzuciła na brzeg, a drugie znaleziono w wodzie. Obaj mężczyźni byli reanimowani, ale nie udało się ich uratować. Obaj też byli kierowcami ciężarówek i odpoczywali na plaży ze znajomymi.
- W każdym nadmorskim mieście jest co najmniej jedna strzeżona strefa. Morze nie jest basenem. Jest prąd, są fale i trzeba się z tym liczyć. Co więcej, woda jest nadal bardzo zimna, mimo że jest ładna pogoda - zaapelował po ich śmierci sekretarz Intercommunale Kustreddingsdienst West-Vlaanderen An Beun.
Dodajmy, że w ostatni długi weekend tylko w Polsce utonęło aż 19 osób. Jednym z najbardziej tragicznych wypadków był ten, w którym śmierć poniosła 8-letnia dziewczynka.
Jak informowały w weekend media, wstępne informacje policji wskazywały, że łódź, która płynęła po jeziorze Tałty w okolicach Mrągowa, przewróciła się.
W długi weekend również w Polsce utonęło wiele osób
Świadkowie relacjonowali, że po przewróceniu na lewą burtę łódź zaczęła nabierać wody i tonąć. Wśród osób, które wpadły do jeziora była 8-letnia dziewczynka.
Policja w Mrągowie przekazała wówczas portalowi TVN24, że sześć osób wydostało się z wody. Intensywne poszukiwania 8-latki trwały całe godziny. Do akcji zostali włączeni płetwonurkowie. Akcja poszukiwawcza na jeziorze Tałty była bardzo trudna, ponieważ w niektórych miejscach głębokość akwenu wynosi nawet 45 metrów.
Przeczytaj także: Wjechał w grupę 14 kolarzy i uciekł. Jedna osoba nie żyje, trzy są w szpitalu Wieczorem pojawiły się informacje, że dziewczynkę odnaleziono w kabinie jednostki na dnie jeziora. – Za pomocą sonaru nurkowie znaleźli zatopioną łódź na głębokości 30 metrów. Nurkowie zeszli do wody i odnaleźli ciało dziewczynki w kabinie – przekazał portalowi st. kpt. Jakub Tutka ze straży pożarnej w Mrągowie.
Śledczy ustalili, że w chwili wypadku za sterami łodzi stał 41-letni mężczyzna, który nie posiadał odpowiednich uprawnień. Ponadto prokurator przekazała, że prawdopodobnie osoby znajdujące się na pokładzie nie miały kapoków. Właściciel łodzi jest przekonany, że motorówka była wyposażona w kamizelki ratunkowe.