Dramatyczne sceny w metrze. Pies wyszedł, a drzwi zatrzasnęły się na smyczy

Diana Wawrzusiszyn
24 czerwca 2022, 17:59 • 1 minuta czytania
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w czwartek wieczorem na stacji metra Dworzec Wileński. Pasażerka weszła do wagonu wraz z psem, który nagle uciekł, a drzwi zatrzasnęły się na smyczy. Skład odjechał, ciągnąc za sobą czworonoga.
Dramatyczne sceny w metrze. Fot. Bartlomiej Zborowski/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Dramatyczne sceny w metrze

Pasażerowie metra, którzy wczoraj około godziny 21.40 odjeżdżali ze stacji Dworze Wileński byli świadkami dantejskich scen.

Do pociągu jadącego w kierunku stacji Trocka wsiadła kobieta z psem rasy boston terier. Kiedy pociąg ruszył, zwierzę prawdopodobnie wystraszyło się i uciekło na peron. Smycz została ściśnięta drzwiami i skład odjechał, ciągnąc za sobą czworonoga. Wszystko działo się bardzo szybko, jednak, jak tylko pasażerowi zdali sobie sprawę, co się stało próbowali zatrzymać skład. Nie było to łatwe, mimo zaciągnięcia dźwigni awaryjnego otwierania drzwi, maszynista nie zatrzymał metra.

Czytaj także: Duma Warszawy. Dziennie korzysta z niego ponad pół miliona pasażerów

Jeden ze świadków zdarzenia tak relacjonował sytuację dla TVN Warszawa: – Pies nagle wyskoczył z wagonu. Drzwi się zamknęły, a pociąg ruszył. Pies został na peronie, wszyscy zaczęli krzyczeć, zrobił się raban. Maszynista nie zatrzymał się. Zwierzę było ciągnięte po peronie. Wtedy zaciągnąłem dźwignię awaryjnego otwierania drzwi, myśląc, że zatrzyma to pociąg. Wszyscy naciskali przyciski SOS, wyły alarmy, a skład jechał dalej.

Chwile niepewności i szczęśliwe zakończenie

Właścicielka psa relacjonuje, że w pewnym momencie została z samą smyczą w dłoniach, a pociąg pojechał dalej. Myślała, że jej pupil zginął. Dzięki pomocy współpasażerów kobieta skontaktowała się z dyżurnym warszawskiego metra, który przez krótkofalówkę skontaktował się z maszynistą. Jednak ten powiedział, że teraz muszą już dojechać do kolejnej stacji, czyli Metra Szwedzka.

Czytaj także: Strzelanina w nowojorskim metrze. Policja szuka sprawcy

Dyżurny następnie przekazał zrozpaczonej właścicielce, że właśnie sprawdzany jest tunel i torowisko, ale nie ma w nim psa. Postanowili jednak wejść tam ponownie. Nagle zobaczyła, że pracownicy niosą jej psa. Była pewno, że pupil nie żyje, jednak pies miał szczęście i przeżył. Nie obyło się jednak bez kontuzji, boston terier ma złamaną nogę i czeka go operacja.

Co stało się z psem?

TVN Warszawa skontaktowało się z rzeczniczką Metra Warszawskiego Anną Bartoń, aby ustalić szczegóły zdarzenia. Kobieta przekazała, że kiedy pociąg odjechał, na stacji pojawiła się dyżurna oraz wartownik Straży Metra Warszawskiego, którzy sprawdzili, czy psa nie było na torowisku przy peronie.

- Wyłączyliśmy napięcie w trzeciej szynie i wówczas pracownicy zeszli na torowisko w poszukiwaniu psa. Okazało się, że smycz się zerwała, a zwierzak uciekł za stację w tory odstawcze - relacjonowała Anna Bartoń.