Trener Polaków wściekły na pomysł federacji, mocna reakcja po meczu. "Mam tego dość"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Nikola Grbić zabrał głos po meczu z Iranem w Lidze Narodów
- Trener polskiej kadry jest wściekły na działaczy FIVB za zmiany
- Biało-Czerwoni mają już pewny awas do finałów rozgrywek
Siatkarska reprezentacja Polski wróciła do Gdańska, gdzie jesienią grała w finałach mistrzostw Europy, a we wtorek rozegrała swój pierwszy mecz nad Wisłą w 2022 roku. Polacy walczyli dzielnie z Iranem, ale to Persowie wygrali starcie 3:2 (21:25, 25:23, 25:22, 25:27, 15:7). Nasz zespół miał słabszą końcówkę spotkania, trener Nikola Grbić szybko wyjaśnił dlaczego tak się stało.
- Zwiększamy teraz objętość treningów, bo nie chcę sprawić, by zawodnicy byli w tym momencie głodni gry. Mamy przed sobą turniej finałowy w Bolonii, a później mistrzostwa świata, więc trenujemy zdecydowanie mocniej niż zwykle. Nie chcę, żeby to było traktowane jako wymówka - mówił serbski opiekun polskiej kadry. Starcie z Iranem nasza drużyna zagrała po ciężkiej siłowni i to odbiło się na grze siatkarzy.
Nikola Grbić nie zdążył zachwycić się atmosferą na trybunach i tym, że jego zespół dopingowało 10 tysięcy fanów. Dziennikarzom powiedział kilka mocnych słów na temat zmian, które w trakcie meczów zaproponowali działacze FIVB. Chodzi o wywiady po drugim secie, których trenerzy mają udzielać na żywo telewizji. Tak maja wyglądać rozmowy w trakcie meczów finałowych.
- Co się stanie jeśli jest 1:1 i mam te pięć minut, by poprawić grę drużyny? To nie ma prawa działać w naszym sporcie. Oni robią to tylko dlatego, bo tak robi UEFA czy NBA. Mam tego dość! - grzmiał opiekun reprezentacji Polski i pokazał działaczom środkowy palec. Jego zdaniem ciągłe zmiany są szkodliwe dla zespołów, kibiców i samej siatkówki.
- Decyzje podejmuje ktoś, kto nie miał nic wspólnego z siatkówką. A my musimy cały czas adaptować się do czegoś nowego. Sędziowie są raz po jednej, raz po drugiej stronie. Nie mogę rozmawiać z moimi asystentami, bo są dziesięć metrów dalej - zżymał się szkoleniowiec. Dostało się też systemowi "challenge", który jest modyfikowany co turniej, a to nie ułatwia pracy sztabom drużyn narodowych.
Nasz opiekun chwalił też Irańczyków, którzy rzucili wyzwanie mistrzom świata i grali naprawdę bardzo dobrze w końcówce meczu. - Nie mieli nic do stracenia, grali tak, żeby zostać bohaterami i spisali się naprawdę dobrze. A my nie możemy tracić koncentracji, gdy przeciwnik zaczyna grać dobrze i nas naciska. Mamy wielu znakomitych graczy. Nikt nie ma stałego miejsca w składzie, każdy może zostać zmieniony - podkreślił nasz opiekun.
W środę siatkarze odpoczną od gry, ale będą trenować na siłowni. A już w czwartek wracają do gry i powalczą o kolejne zwycięstwo, tym razem z Chinami. Biało-Czerwoni są obecnie wiceliderem fazy interkontynentalnej rozgrywek i wciąż mogą zapewnić sobie pierwsze miejsce w stawce. W walce o prymat liczą się jeszcze Włosi, Francuzi oraz Japończycy. W Ergo Arenie zagramy też z Holandią oraz Słowenią.
Czytaj także: https://natemat.pl/423598,polska-gorsza-od-iranu-w-lidze-narodow