Lewandowski ma się stawić na treningu Bayernu. Saga trwa, nie ma już dobrego wyjścia
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Robert Lewandowski dostał polecenie, by stawić się na treningu Bayernu
- Polak nie będzie z tego zadowolony, musi czekać na transfer do Barcelony
- Plany Bawarczyków mogą sprawić, że jednak sprzedadzą "Lewego"
Zdaniem magazynu piłkarskiego "Kicker" Robert Lewandowski dostał od szefów w Bayernie Monachium informację, że ma się stawić 12 lipca na zgrupowaniu mistrzów Niemiec przed sezonem 2022/2023. Polak nie został wciąż sprzedany do FC Barcelona, więc zgodnie z prawem musi wrócić do Bawarii i tam będzie czekał na transfer. Jak sam mówił, chciał uniknąć takiego scenariusza. Niestety, nie zanosi się na przełom.
W Bayernie Monachium są zdeterminowani, by pokazać naszemu snajperowi, gdzie jest jego miejsce w szeregu. Jak mówił wiosną Oliver Kahn, nikt nie jest ważniejszy niż klub. Deklaracje Roberta Lewandowskiego o swoim odejściu z Bawarii potraktowano jak policzek i władze Die Roten postanowiły udowodnić Polakowi, że postawią na swoim. Wciąż mogą go sprzedać, ale żądają 50 milionów euro od Dumy Katalonii i ani jednego centa mniej.
"Marca" poświęciła niedawno kolejny tekst "Lewemu", odnosząc się do przeciągającego się transferu do Barcelony. Zdaniem hiszpańskich dziennikarzy Polak doświadcza złośliwości ze strony szefów w Bayernie Monachium. A ci mszczą się za to, że "Lewy" otwarcie zapowiedział rozstanie z klubem i przyznał, że nie ma zamiaru wracać już do szatni mistrzów Niemiec. Czyżby robiono mu na przekór? Polak miał prosić włodarzy Barcy o przyspieszenie transferu.
Tymczasem mamy już początek lipca i zanosi się na to, że za tydzień polski snajper będzie musiał wejść do szatni mistrzów Niemiec i rozpocząć zajęcia w ekipie Juliana Nagelsmanna. Robert Lewandowski zadowolony nie będzie, ale to już od jakiegoś czasu nie interesuje szefów Bayernu Monachium. Oni liczą pieniądze, mieli zażądać od Barcelony, by zapłaciła im za Polaka w gotówce i czekają na 50 mln euro. Ostatnia oferta, którą odrzucili, opiewała na 40 mln euro plus 7 mln bonusów. Było blisko...
Być może sytuacja zmieni się pod wpływem transferowych planów Die Roten. Wbrew zapowiedziom sprzed sezonu Bayern zbroi się na potęgę, a pozyskanie Sadio Mane, Ryana Gravenbercha i Noussaira Mazraoui to nie koniec. Zdaniem "Bilda" już wkrótce do zespołu ma dołączyć Konrad Laimer, a na celowniku jest Holender Mathijs de Ligt. Za ten transfer Bawarczycy maja zapłacić Juventusowi Turyn ok. 80 mln euro. Ale skąd wezmą środki?
- Zastanawiam się, skąd nagle pochodzą wszystkie pieniądze na transfery? - mówił Lothar Mattheuas, który głośno krytykuje władze mistrzów Niemiec. A "Bild" wyliczył, że na sprzedaży niechcianych piłkarzy klub zarobił raptem 14 mln euro. A jeśli sfinalizuje transfery Laimera i De Ligta, znajdzie się pod kreską na 135 mln euro. Trzeba będzie sprzedawać i to dobra wiadomość dla "Lewego". Być może odejdzie też inny gwiazdor Serge Gnabry.
FC Barcelona nie chce też dłużej czekać na Polaka i zanosi się na czwartą ofertę, tym razem w wysokości żądanych 50 milionów euro. Nie wiadomo, czy zdąży pozyskać Roberta Lewandowskiego jeszcze przed 12 lipca, gdy miał być zaprezentowany na Camp Nou i ruszyć z klubem na tournee do USA. Ale media w Hiszpanii są przekonane, że transfer w końcu dojdzie do skutku. I wieszczą już kolejny: do Bacy ma wrócić z Paryża sam Lionel Messi.
Czytaj także: https://natemat.pl/423634,bayern-msci-sie-na-lewandowskim-polak-nadal-bez-zgody-na-transfer