Zamknęli ją w izolatce. Monika Miller zdradziła, jak walczy z nieuleczalną chorobą

Joanna Stawczyk
08 lipca 2022, 12:11 • 1 minuta czytania
Monika Miller przez ostatnie dziewięć miesięcy przeszła serię licznych badań, które zdiagnozowały u niej kolejną chorobę.Teraz powiedziała więcej o kulisach walki z nieuleczalnym schorzeniem. "Nie wiedziano jeszcze, co mi jest, obawiano się więc, że mogę zarażać innych i dlatego umieścili mnie w izolatce" – wyznała w najnowszym wywiadzie.
Jak Monika Miller walczy z nieuleczalną chorobą? Zamknęli ją w izolatce Fot. Instagram.com / @monika.miller

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Wnuczka Leszka Millera o pogarszającym się stanie zdrowia

Monika Miller to influencerka, piosenkarka, aktorka i wnuczka byłego premiera Leszka Millera, która cieszy się sporą popularnością. W "Tańcu z gwiazdami" zajęła 5. miejsce, a od 2020 roku gra w serialu "Gliniarze". Na Instagramie śledzi ją ponad 135 tysięcy osób.

W ubiegłym roku okazało się, że z jej stanem zdrowia nie jest najlepiej. Mierzyła się z gorączkami, zapaleniem przełyku, wrzodami żołądka, bólami ciała oraz samoistnie tworzącymi się siniakami.

Po serii badań zdiagnozowano u niej fibromialgię, czyli nieuleczalna choroba autoimmunologiczną tkanek miękkich. Nie pomagało leczenie sterydami ani antybiotykami. W lutym wyjawiła, że zaczyna łysieć. – Zauważyłam, że moje włosy wypadają, ale w ich miejsce nie rosną nowe – powiedziała w jednym z wywiadów. Jak dodała, lekarze wykluczyli, by do łysienia doprowadziło doczepianie włosów.

Poza fibromialgią Miller ma też Hashimoto – jest to choroba zapalna, która sprawia, że układ odpornościowy atakuje tarczycę wywołując szereg dolegliwości. Ostatnio wnuczka byłego premiera zwierzyła się w rozmowie z Pudelkiem, że fibromialgia spowodowała kaskadę kolejnych poważnych dolegliwości.

– Mam zaburzenia przełyku. Zaczęły się problemy z oddychaniem i wymiotowaniem.  Potrafiłam wyjść na spacer i zwymiotować na siebie pięć razy po prostu – oznajmiła, nie wymieniając nazwy kolejnej choroby, ale dodała, że jest ona nieuleczalna i można jedynie łagodzić jej objawy.

Miller zdradziła, jak walczy z nieuleczalną chorobą. Zamknięto ją w izolatce

Monika Miller udzieliła wywiadu "Vivie!", w którym nie kryła, że przez chorobę jej życie doznało paraliżu. "Już od dłuższego czasu zmagałam się z bólem. Zwłaszcza karku, ramion i górnego odcinka kręgosłupa. Nic mi nie pomagało. Ani leki, ani masażer, ani akupunktura" – zaznaczyła na wstępie.

"Doszło do tego, że czułam się unieruchomiona, nie mogłam wychodzić ze znajomymi, ani na żadne eventy. Myślałam jednak, że to normalne, że każdy tak ma, ale  nie mówi, że go coś boli, a ja jestem przewrażliwiona i marudzę. Budziłam się rano, czując się tak, jakbym nie spała cały tydzień" – wspomniała celebrytka.

Opowiedziała o tym, jak doszło do diagnozy nieuleczalnej choroby tkanek miękkich. Trafiła na oddział reumatologiczny. "Nie wiedziano jeszcze, co mi jest, obawiano się więc, że mogę zarażać innych i dlatego umieścili mnie w izolatce. Przebadano mnie tam od stóp do głów, zrobiono specjalistyczne badania krwi, a jeden z lekarzy reumatologów powiedział, że na sto procent choruję na fibromialgię" – oznajmiła.

Miller zaznaczyła, że dotychczas nie wynaleziono skutecznej terapii. Bardzo pomaga jej jednak pewien lek, który niestety wycofano z Polski. "Nawet nie wiem dlaczego. Jednak dzięki mojemu dziadkowi sprowadza się go dla mnie z Brukseli. Ten lek odmienił moje życie. Zaczęłam żyć w miarę zwyczajnie. Jestem więc bardzo wdzięczna dziadkowi, że tak mi pomaga" – zaznaczyła. Niestety fibromialgia otwiera furtkę innym chorobom. "Okazało się, że mam zgrubienie odcinka przełyku. Kiedy jednak dostałam eksperymentalny lek na poprawę jego motoryki, przestałam się dusić i wymiotować" – dodała Miller.

Dziennikarka zapytała 27-latkę o to, jak się żyje ze świadomością nieuleczalnej choroby. "Trzeba się starać żyć normalnie, przecież każdy z nas na coś choruje i musi sobie z tym radzić" – odpowiedziała. Miller cały czas może liczyć na wsparcie najbliższych. Nie ukrywa też, że korzysta z pomocy zaufanego psychiatry. "Przyjmuje w Łodzi, ale czasem przyjeżdża do Warszawy. I to on stawia mnie na nogi, bo fibromialgia towarzyszy mi już siedem lat, a choroba przełyku dziesięć miesięcy" – podkreśliła.

Czytaj także: https://natemat.pl/421993,monika-miller-o-wspolnej-pasji-z-dziadkiem-on-sam-kocha-hobbita