Tak PiS-owi odpływa najtwardszy elektorat. "Na Tuska nie zagłosuję, ale na Kaczyńskiego też już nie"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- W Polsce brakuje węgla. Składy w wielu miejscach świecą pustkami
- Problem z dostępnością węgla czy ceny drewna to problem dla PiS. Nawet wyborcy Jarosława Kaczyńskiego tracą cierpliwość i wyliczają błędy rządu
- Polacy zapytani o węgiel wskazują też inne problemy, jak drożyzna w kraju
O tym, że węgla brakuje w całej Polsce, mówi się od tygodni. Każdy, kto ogrzewa dom w ten sposób wie, że opałem trzeba zainteresować się już w lecie, by zimą nie zostać na lodzie. W tym roku zdobycie surowca graniczy jednak z cudem i mogłem niedawno to zobaczyć na wschodzie Polski.
Polska 2022. Tydzień w kolejce po węgiel (jeśli w ogóle jest)
Wiedziałem, że rynek z opałem przeżywa kryzys, więc jeszcze w maju pojechałem do Bogdanki – małej wsi około 40 km od Lublina, gdzie znajduje się kopalnia węgla kamiennego. Nie bardzo wierzyłem w opowieści, które do mnie docierały, że ludzie stoją tam w kolejce nawet tydzień, by dostać węgiel, ale samo czekanie to jeszcze nic.
W kolejce do punktu odbioru jeszcze kilka tygodni temu zrobiło się dosłownie małe miasteczko. Ludzie przyjeżdżali, zostawiali samochody, a kolejnego dnia wracali, by przesunąć pojazd o kilka miejsc do przodu. W lepszej sytuacji byli kierowcy tirów, bo przynajmniej mieli gdzie spać.
Miejsce w kolejce dało się nawet odsprzedać. Ci, którzy koczowali w kolejce, gotowali sobie na kuchenkach turystycznych. Musieli tam stać, bo po prostu nie mieli wyjścia. Jednym puszczały nerwy, inni rozkładali ręce. Albo odczekasz swoje, albo w zimie nie będziesz mieć czym palić w piecu. Problem w tym, że na węgiel w Bogdance obowiązują też limity. Dla gospodarstw domowych wynosi on do zakupionych 3 ton dziennie, ale nie więcej niż 5 ton rocznie.
– To jest absurd, bo jak ktoś ma większy dom, opału może zabraknąć – usłyszałem od jednego z oczekujących.
Czytaj także: Węgla brakuje, a Piotr Müller zaskakuje poradą. Tym razem nie chodzi o zbieranie chrustu Na Lubelszczyźnie spotkałem klientów nie tylko z regionu, ale z różnych części Polski. Byli panowie z kujawsko-pomorskiego, którzy przyjechali pociągiem, a mieli wrócić ciężarówkami dopiero w momencie, gdy kolejka przesunie się do przodu. A że czas płynął tam wolno, tematów do dyskusji nie brakowało. Niektórzy już sami nie wiedzieli, na co narzekać: na rząd PiS, politykę UE czy chaos związany z wojną w Ukrainie.
Brak węgla to problem dla PiS
Bogdanka to tylko jeden przykład. Fakty są takie, że problemy z węglem są w całym kraju. Jak pisał Konrad Bagiński w INNPoland.pl, prawie 4 miesiące temu stało się jasne, że Polska musi przestać sprowadzać węgiel z Rosji. Już wtedy wiadomo było, że trzeba go jakoś zastąpić, bo embargo uderzy w ludzi najmniej zamożnych, którzy po prostu muszą palić węglem, bo nie stać ich na nic innego.
Wchodzę na grupę "Węgiel – Kupno / Sprzedaż" na Facebooku. Ponad 95 tys. członków, Ktoś nad ranem ogłasza, że ma do sprzedania węgiel kamienny: kostka, orzech, groszek. Transport na terenie całej Polski. Odzew? Po dwóch godzinach widzimy ponad 250 komentarzy z zapytaniami o możliwość zakupu. Wiele osób pewnie odbije się od ściany, bo zainteresowanie pojawia się chwilę po publikacji podobnych postów. Problem z brakiem opału i jego cenami w Polsce to kolejny ból głowy dla Jarosława Kaczyńskiego. Sytuację ma przynajmniej częściowo poprawić nowa ustawa, którą Andrzej Duda podpisał 12 lipca. Projekt ustala maksymalną cenę tony węgla dla odbiorców indywidualnych, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. To zgodnie z przyjętymi wcześniej przez Sejm przepisami 996,60 zł. Jak doliczymy do tego 14 dni vacatio legis, ustawa może zacząć obowiązywać na przełomie lipca i sierpnia.
Tyle że PiS traci wizerunkowo tu i teraz, a co najgorsze dla Kaczyńskiego, zbuntował się nawet jego fundamentalny elektorat, czyli najstarsi wyborcy. Pani Maria ma 84 lata i mieszka z mężem w małym domu, który ogrzewają węglem. Kiedy pytam ją, co z opałem na zimę przyznaje, że węgla jeszcze nie kupiła.
– Składy są puste. Dzwonimy, pytamy, ale bez zmian – mówi naTemat. – Nie podoba mi się, do czego to wszystko doszło. My emeryci teoretycznie mamy lepiej niż kiedyś, ale przy tej drożyźnie tak naprawdę zmiana jest mała – dodaje.
Nasza rozmówczyni jest o tyle w dobrej sytuacji, że finansowo udźwignie zrobienie zapasu opału. Zwraca jednak uwagę, że rząd powinien jakoś pomóc, bo przy zakupie większej ilości węgla wychodzi ogromny wydatek. – Źle się dzieje z tym opałem, ale nie tylko. Wezmę dziś 100 zł do sklepu i co ja mogę za to włożyć do koszyka? – dopytuje.
84-latka nie ukrywa rozczarowania i jak sama przyznaje, głosowała na PiS w poprzednich wyborach. A jak zdecydowałaby teraz? – Sama nie wiem, każdy poprzedni rząd miał swoje za uszami – stwierdza. Moje pytanie o ocenę rządu podsumowuje w dwóch zdaniach.
Na Donalda Tuska na pewno bym nie zagłosowała, ale na Jarosława Kaczyńskiego też już nie. Może potrzeba już kogoś młodszego, kto trochę inaczej wpłynąłby na Polaków.
O tym, jaka część społeczeństwa może zamartwiać się przed nadchodzącą zimą, świadczą liczby. Jeszcze w 2021 r. węgiel był podstawowym nośnikiem do ogrzewania pomieszczeń dla 3,8 mln gospodarstw domowych. Tak wynikało z danych, które zebrało ministerstwo klimatu. W obecnej sytuacji te statystyki mogą być bardzo niewygodne dla rządzących.
– Dla mnie to chora sytuacja, żeby ludzie nie mogli kupić opału na prostych zasadach. A ceny poszły w górę i nie chodzi tu tylko o węgiel. Za drewno płaci się teraz chyba 300 proc. więcej niż rok temu. W tej chwili to duży kłopot, bo większość ludzi myśli o kupnie opału latem – mówi pani Joanna, która w tym roku też musiała się spiąć, by w porę zaopatrzyć się w węgiel.
Nasza rozmówczyni mieszka w domu jednorodzinnym. Pracuje, ale utrzymuje się sama, więc zakup 3 ton węgla będzie dla niej wyzwaniem. W rozmowie z naTemat nie ukrywa, że czuje się rozczarowana, choć w poprzednich wyborach głosowała na PiS. – Co z tego, że są dodatki osłonowe, przecież to śmieszne pieniądze. To nie rekompensuje tego, ile trzeba wydać np. właśnie na opał. A do tego przecież szaleją ceny prądu. Mamy w kraju ogromną drożyznę – podsumowuje.
Pani Joanna na tę sytuację patrzy jednak szerzej i nie chce wskazywać jednego winnego tej sytuacji. – Trudno powiedzieć, czy to efekt rządu, czy może UE, bo przecież ciągle nam coś narzucają. I jeszcze trwa wojna w Ukrainie – punktuje.
Nowa ustawa ws. węgla podpisana przez Dudę tylko pozornie ratuje sytuację. Ci, którym udało się kupić węgiel za swoje oszczędności, nie dostaną wyrównania. Poza tym limit 3 ton na jeden dom brzmi kuriozalnie, bo ta ilość w wielu przypadkach będzie niewystarczająca, na co zwraca mi uwagę wiele osób ogrzewających w ten sposób domy.
"Gazeta Wyborcza" punktuje również, że tańszy węgiel ma pochodzić ze składów Polskiej Grupy Górniczej, ale tego surowca może nie wystarczyć dla wszystkich. No i na koniec grozi nam zalew rynku "śmieciowym węglem", bo jego jakość też trzeba rozróżniać.
Czytaj także: https://natemat.pl/425002,kaczynski-w-grojcu-polacy-przestali-jezdzic-na-szparagi