Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Prezes PiS kontynuuje objazd po Polsce. We wtorek po południu pojawił się w Grójcu na Mazowszu. Jarosław Kaczyński przekonywał wyborców, że ma "wyraźnie opisany program, który jest kontynuacją tego, co udane".
Przyznał jednak, że część zapowiedzi partii rządzącej nie zostało wykonanych.
I dodał: – Duża część określa się mianem "opozycji totalnej". Co to znaczy w państwie demokratycznym, jest niezrozumiałe. Opozycja, która nie uznaje zasad demokracji, odmawia uznania decyzji wyborców.
Kaczyński przypomniał też "moherowe berety" i akcję "zabierz babci dowód". – Nasi przeciwnicy uważają, że nasi wyborcy mogą głosować, ale my nie możemy wygrać wyborów. Jest to postawa antydemokratyczna – stwierdził.
Czytaj także: "Kaczyński albo jest przemęczony, albo polityka daje mu popalić". Eksperci o prezesie PiS
– Mamy do czynienia z pewną niedobrą specyfiką, która zaczęła się kształtować w 2005 roku. Już wtedy Donald Tusk ogłosił, że nasi wyborcy to "moherowe berety". Stwierdzenie to było podtrzymywane w kampanii 2007 roku z hasłem "zabierz babci dowód" – oświadczył. I dodał, że opozycja proponuje... znieść prawo.
Jego zdaniem część opozycji chce także "anihilacji swoich przeciwników politycznych".
Kaczyński odniósł się także do obietnicy Tuska o czterodniowym tygodniu pracy. – Skoro Platforma obiecuje czterodniowy tydzień pracy, to oznacza, że będzie sześć dni pracy – stwierdził.
Lider partii rządzącej mówił też swoim wyborcom, że "poza VAT wszystkie podatki zostały obniżone i to na różne sposoby". Rząd PiS pochwalił także za to, że "mimo trudnego czasu pchnął polską gospodarkę do przodu".
Czytaj także: "Strzelcowi opadły spodnie". Ekspert ostro o wystąpieniach Jarosława Kaczyńskiego
– A ta budowa naszej pozycji to jest nie tylko coś, co odnosi się tylko do kraju, do państwa. To odnosi się do każdego z nas. Polacy przestali jeździć na szparagi. To jest, proszę państwa, naprawdę ogromna zmiana. To jest zmiana naszego statusu. Ten status jest dzisiaj naprawdę lepszy, niż był – przekonywał. – Nie każdemu się to podoba i nie mówię o opozycji, ale o naszym politycznym otoczeniu.
Szczególnie na słowa o szparagach zareagowali internauci. "Nie mają czasu jeździć na szparagi, bo zbierają chrust na zimę. Ot, taka to zmiana statusu", "Za chwilę € grubo powyżej 5 zł i w przyszłym roku Polacy będą się bili o możliwość zbierania szparagów w Niemczech", "Bo nie stać ich na paliwo" – czytamy.