FC Barcelona zarobi ciężkie miliony dzięki "Lewemu", a on nawet nie zdąży kopnąć piłki
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Robert Lewandowski już we wtorek został piłkarzem FC Barcelona
- Polak zagra z numerem "9", a jego koszulki są teraz gorącym towarem
- Władze Dumy Katalonii zarobią miliony, a "Lewy" nawet nie kopnie piłki
FC Barcelona zarobi dzięki Robertowi Lewandowskiemu fortunę
Robert Lewandowski jest już nową gwiazdą Barcelony, już zwrócił się do fanów po hiszpańsku, trenuje z drużyną i czeka na debiut, który najpewniej wypadnie w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego. W Las Vegas Barca stawi czoła Realowi Madryt, a Polak dostanie szansę zaprezentowania się w El Clasico. Nim po raz pierwszy kopnie piłkę w barwach Dumy Katalonii, klub zarobi dzięki niemu miliony euro.
I nic w tym dziwnego, tak działa piłkarski biznes, a FC Barcelona zapłaciła za naszego napastnika ok. 50 mln euro nie tylko po to, by strzelał gola za golem i prowadził zespół do triumfów. Równie ważny jest aspekt marketingowy i to, co obie strony mogą sobie zaoferować. Klub szacuje, że na samych koszulkach z nazwiskiem "Lewandowski" zarobi w najbliższym czasie około 20 mln euro, a jeśli ten będzie zachwycał, to jeszcze więcej.
Od kilku dni hiszpańskie media opisują "efekt Lewandowskiego", czyli masowe zakupy fanów w sklepach Barcelony. Czego szukają kibice? Oryginalnej koszulki Nike z nazwiskiem swojego nowego idola. A te nie są tanie, za wersję podstawową trzeba zapłacić 104,99 euro (ok. 500 złotych), a wersja spersonalizowana (tzw. "players edition") kosztuje aż 159,99 euro (ok. 760 złotych). Do tego pakiet gadżetów, bo tych już jest całe mnóstwo.
Polscy kibice mogą zamiawiać oryginalne stroje w sklepie Katalończyków, lub kupić u nas oficjalne repliki. Taka koszulka kosztuje ok. 350-370 złotych. Wszystkie są świetnej jakości, choć to tylko repliki strojów meczowych Barcy. Każda oczywiście z nazwiskiem Roberta Lewandowskiego oraz numerem. I tu mamy kolejną niezwykle ciekawą historię związaną z "Lewym" i jego transferem.
Z jakim numerem Robert Lewandowski zagra w Barcelonie?
Polak zagwarantował sobie w umowie z Blaugraną, że grać będzie w jej barwach z numerem "9" na plecach. Co ciekawe, podczas prezentacji miał ze sobą tylko trykot z nazwiskiem, bo sprawę numeru władze Barcelony muszą jeszcze rozwiązać. Dotąd grał z nim Holender Memphis Depay, który ma jednak opuścić klub w najbliższym czasie. Czy straci wcześniej swój numer? Na to się zanosi, bo już wkrótce "Lewy" ma zadebiutować.
Ten ruch będzie ważny tak samo dla klubu z Katalonii, który w sklepach już sprzedaje stroje Polaka z "9", jak dla naszego napastnika. "Lewy" grał z dziewiątką w Borussii Dortmund i Bayernie Monachium, od lat jest to też jego numer w reprezentacji Polski. Kibice kojarzą naszego napastnika właśnie z tą cyfrą, tak samo jak markę "RL9". Bo nasz piłkarz sam w sobie to wielka marka, tak samo zresztą jak Barca.
A teraz obie będą się wspierać i zarabiać, a profity będzie czerpał na równi klub oraz polski snajper. "Lewy" ma ponoć zagwarantowany procent od sprzedaży koszulek w swojej umowie, więc im lepiej będzie grał, im więcej strzelał i wygrywał dla Barcelony, tym lepsza będzie sprzedaż jego strojów. I więcej zarobi, a jest przecież w klubie, który jest marketingowym gigantem i potrafi miłość swoich fanów - jak źle to by nie zabrzmiało - na pieniądze.
I to duże pieniądze. FC Barcelona ma być zdaniem "Forbesa" najbardziej wartościowym klubem piłkarskim świata, wycenianym na 4,76 mld dolarów. I to bez żadnych sukcesów sportowych i z dużymi problemami w ostatnim czasie. Drugi Real Madryt, który wygrał właśnie Ligę Mistrzów, wyceniany jest na 4,75 mld dolarów, a trzeci Bayern Monachium na 4,215 mld USD. Polak dokonał więc zmiany na lepsze także pod tym względem, prawda?
Jego koszulkę kupi zapewne 14-15 tysięcy fanów i to w pierwszym odruchu, poruszonych przyjściem Roberta Lewandowskiego do Barcy. Potem może być tylko lepiej, zwłaszcza że nasz snajper wie, jak zdobyć serca fanów. - Nazywam się Robert, pochodzę z Polski, gram dla Barcelony - zwrócił się do kibiców po hiszpańsku nasz napastnik i wywołał euforię fanów na całym świecie oraz hiszpańskich mediów. Już jest idolem.
A jeszcze nawet nie kopnął piłki w barwach Barcelony...