Mocne oskarżenia trenera polskiej kadry po MŚ. "Ania działała na szkodę reprezentacji"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Polska sztafeta 4x400 metrów nie awansowała do finału mistrzostw świata w Eugene i w ten sposób "Aniołki Matusińskiego" zakończyły wspaniałą serię mistrzowskich imprez, z których wracały z medalami i w glorii chwały. Przed startem w półfinale, który zakończył się kontuzją Małgorzaty Hołub-Kowalik i naszą porażką, więcej mówiło się o Annie Kiełbasińskiej i jej decyzji ws. sztafety mieszanej.
Zawodniczka odmówiła startu w drużynie i wytknęła trenerom, że nie znają przepisów, k†óre obowiązują w trakcie mistrzostw. Skupiła się na starcie indywidualnym, w którym zajęła ósme miejsce i pierwszy raz w karierze miała okazję być w finale MŚ. Jej postawa wzburzyła koleżanki z kadry i trenerów. Sztafeta mieszana zajęła czwarte miejsce, żeńska drużyna przepadła w półfnale. Z igrzysk w Tokio obie przywiozły medale: złoto i srebro.
- Sytuacja zdrowotna i niedyspozycja spowodowały, że dziewczyny słabiej pobiegły. Na pewno jednak każda z nich zostawiła serce na bieżni i zrobiła to, co mogła. Nikogo zatem nie obwiniam. Po prostu jakiś niefart dopadł naszą grupę - tłumaczył Onetowi przyczyny słabszego występu w czempionacie trener Aleksander Matusiński. Jego "Aniołki" tym razem zostały bez medalu, choć apetyty były spore.
- Nie było atmosfery w grupie. Starałem się wyciszyć tę sytuację z mikstem. Oświadczenie, jakie wydała Ania Kiełbasińska w momencie, kiedy dziewczyny szły na rozgrzewkę, nie pomogło zarówno dziewczynom, jak i chłopakom. (...) Występek Ani Kiełbasińskiej traktuję jako odmowę startu i dla mnie to jest bardzo duże przewinienie. Nie chciałem o tym mówić w czasie MŚ - argumentował nasz szkoleniowiec. Jak przyznał, nigdy nie miał takiego przypadku.
- To był trudny temat, z którym po raz pierwszy spotkałem się w swojej karierze trenerskiej. (...) Dla mnie jest to działanie na szkodę reprezentacji. Muszę to tak nazwać. Gdyby była lojalna wobec trenera i pracodawcy, to powinna od razu przekazać taką informację. Bardziej skupiłbym się na sytuacji, z której wynika, że zawodniczka wie o przepisie od dwóch tygodni, a jednak nie informuje o tym nikogo, zatrzymując to dla siebie - mówił rozgoryczony.
Na razie w PZLA oraz w naszej kadrze trwa sprawdzanie, kto zawinił i nie przekazał informacji o nowych zasadach wystawiania sportowców do biegów sztafetowych. Aleksander Matusiński nie widzi miejsca dla Anny Kiełbasińskiej w kadrze, ona zdecydowanie się broni. MŚ są już za nami, a Polska została bez medalu.