Tusk uderza w Kaczyńskiego. Tak wykpił słowa o smartfonach i językowe kłopoty prezesa

Diana Wawrzusiszyn
25 lipca 2022, 19:39 • 1 minuta czytania
Donald Tusk w swoim ironicznym stylu odniósł się do "sztokholmskiej wpadki" Jarosława Kaczyńskiego podczas spotkania z wyborcami w Koninie. Nawiązał też do słów prezesa o dzisiejszej młodzieży i smartfonach.
Donald Tusk. Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Prezes o "kompleksie sztokholmskim"

Jarosław Kaczyński od kilku tygodni jeździ po Polsce, aby spotykać się z mieszkańcami mniejszych miejscowości. Spotkanie w Koninie zapadnie mu pewnie długo w pamięci z powodu drobnej wpadki językowej podczas odpowiedzi na pytanie o reparacje wojenne.

Kaczyński podczas spotkania został zapytany, czy zamierza domagać się reparacji wojennych od Rosji, skoro analogiczne żądania wysuwa wobec Niemiec. Jednak prezes PiS zamiast na Rosji, skupił się na Niemczech.

Stwierdził, że ci, którzy nie chcą się ich domagać, cierpią na "kompleks sztokholmski". Przy czym miał bardzo duży problem z wypowiedzeniem tego przymiotnika i w końcu się poddał, wskazując, że "chodzi o Sztokholm".

Wcześniej Kaczyński odwiedził Gniezno, tam też wygłosił przemówienie, które nie obeszło się bez echa. Prezes Prawa i Sprawiedliwości został zapytany o to, jak jego partia chce zachęcić młodych ludzi, aby na nią głosowali.

Zaczął wymieniać programy rządu skierowane do młodych, w tym zerowy PIT do 26. roku życia i program mieszkaniowy, po czym dodał: – Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonu, mówiąc w przenośni. Tu znowu my wielkich możliwości nie mamy, ale będziemy prowadzili kontrakcje.

Tusk zadrwił ze "sztokholmskiej wpadki" Kaczyńskiego

Do weekendowych wypowiedzi prezesa odniósł się w swoim stylu jego największy rywal Donald Tusk. Lider PO nawiązał do obu wypowiedzi prezesa i napisał na Twitterze: "I cóż, że ze Szwecji. Takie sztokholmskie językowe zadanie na smartfonie znalazłem. Wystarczy poćwiczyć".

Tusk w Kaczyńskiego

To nie pierwszy raz, gdy Donald Tusk pozwala sobie na drobne uszczypliwości w kierunku Jarosława Kaczyńskiego. Lider PO zareagował żartobliwie na samą deklarację prezesa PiS, że zamierza udać się w podróż po Polsce, aby być bliżej rodaków.

Tusk skwitował ten pomysł krótkim wpisem: "Kaczyński ogłosił, że będzie dużo jeździł po Polsce. Nie powiedzieli mu jeszcze, po ile jest benzyna". Nawiązał tym do rekordowo wysokich cen paliwa w Polsce.

Później odniósł się do ujawnionych przez media wykroczeń kierowcy, który limuzyną wiózł Jarosława Kaczyńskiego do kościoła na początku lipca. Przypominamy, że według "Super Expressu" limuzyna z prezesem PiS w środku miała pędzić na mszę na Krakowskim Przedmieściu z prędkością 90 km/h.

Na doniesienia gazety zareagował Donald Tusk. "Jarku, uważaj, proszę, bo za coś takiego mogą ci prawo jazdy odebrać" – napisał na Twitterze lider PO, który pod koniec listopada na własnej skórze przekonał się, czym może zakończyć się brawura na drodze. Wówczas za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym stracił prawo jazdy.

Czytaj także: https://natemat.pl/427336,syndrom-sztokholmski-co-to-jest-i-czemu-jaroslaw-kaczynski-oskarza-niemcy