"Lewy" odzyskał w Barcelonie swój numer. Zdecydowana reakcja prezydenta klubu

Krzysztof Gaweł
05 sierpnia 2022, 20:24 • 1 minuta czytania
Robert Lewandowski w piątek pojawił się na murawie Camp Nou i został zaprezentowany kibicom FC Barcelona. Polak wybiegł na boisko w koszulce z numerem "9", który do tej pory należał do Holendra Memphisa Depaya i na który musiał czekać dwa tygodnie. Skąd nagła zmiana? Wszystko wyjaśnił prezydent Barcelony Joan Laporta, który zdecydowanie skomentował zmianę. Jak się okazuje, bardzo ważną dla klubu.
Robert Lewandowski z numerem "9" w FC Barcelona. Zdecydowały władze klubu Fot. MAGO/Bagu Blanco / PRESSIN/Imago Sport and News/East News

Krótko po godzinie 12:30 w piątek Joan Laporta, prezydent FC Barcelona, wyprowadził z katakumb stadionu Roberta Lewandowskiego na murawę Camp Nou. Uwagę fanów od razu przykuł jeden szczegół. Polak wreszcie otrzymał swój numer "9", na który musiał czekać dwa tygodnie. Dotąd nosił go Holender Memphis Depay, który wkrótce odejdzie z Barcy. Teraz już oficjalnie ze swoim numerem będzie występował nasz as.

"Lewy" odzyskał w Barcelonie swój numer, choć do końca nie było wiadomo, czy i kiedy to się stanie. Ponoć zagwarantował sobie występy z "9" na plecach już w umowie z Dumą Katalonii, ale po przylocie do USA i ogłoszeniu transferu do Barcy numeru nie dostał. Najpierw zaprezentowano go bez cyfry na koszulce, a potem zagrał w trzech sparingach - z Realem Madryt, Juventusem Turyn oraz New York Red Bulls - z niecodzienną dla siebie "12".

Wreszcie wątpliwości ws. numeru pojawiły się tuż przed prezentacją, wszak w Barcy dziewiątka ostatnio była zajęta. Ale już nie jest, będzie z nią grał - jak to miało miejsce w Bayernie Monachium oraz reprezentacji Polski - Robert Lewandowski. Memphis Depay oddał Polakowi numer, a na wątpliwości dziennikarzy w tej kwestii odpowiedział w piątek prezydent klubu Joan Laporta.

- Numer dziewięć trafił do Roberta Lewandowskiego i jest to decyzja władz klubu. Dlaczego? Bo taki jest interes naszego klubu. Ze względów wizerunkowych i marketingowych. Rozważaliśmy różne możliwości i podjęliśmy taką decyzję. Co ważne, z całym szacunkiem dla Memphisa Depaya - uciął pytania dziennikarzy sternik Blaugrany. Od teraz nową dziewiątką będzie w drużynie "Lewy".

Od chwili, gdy w Katalonii ogłoszono transfer naszego snajpera, kibice kupują tylko koszulki z numerem "9" i nazwiskiem "Lewandowski" na plecach. Inne połączenia nie były w ogóle brane pod uwagę. Barca oszacowała, że na samych strojach z nazwiskiem Polaka zarobi 25-30 mln euro, co będzie pożądanym efektem podpisania umowy z naszym napastnikiem.

O całej sprawie polskim dziennikarzom mówił sam Robert Lewandowski na specjalnym spotkaniu. - Memphis Depay? Powiedział, że to rozumie i nie ma z tym problemu. Chciałem wyjaśnić z nim tę sytuację, żeby nie było między nami nieporozumień. Zresztą od początku siedzimy razem przy stoliku, w szatni też mamy miejsca koło siebie. Mam z nim od początku fajny "flow" - opowiadał o swojej relacji z Holendrem w "Przeglądzie Sportowym".

Teraz Robert Lewandowski poczuje na własnej skórze ciężar barcelońskiej dziewiątki. W przeszłości numer "9" na plecach nosili w Barcelonie wielcy piłkarze.

Sandor Kocsis, Johan Cruyff, Michael Laudrup, Christo Stoiczkow, Romario, Ronaldo, Samuel Eto'o czy Luis Suarez. Gracze, którzy przeszli do historii prowadząc Barcę do triumfów. Ostatnio numer najpierw należał do Duńczyka Martina Braithwaite'a, a potem do Holendra Memphisa Depaya. Obaj wkrótce mają odejść z klubu, teraz dziewiątką będzie "Lewy".